Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 25.11.2011

"Tupolew nie mógł zderzyć się z brzozą"

Polscy naukowcy z USA, którzy pracują na potrzeby parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, twierdzą, że ustalili nowe fakty dotyczące ostatnich kilkunastu sekund lotu rządowego tupolewa.
Szczątki Tu-154 na lotnisku Sewiernyj w Smoleńsku (zdjęcie archiwalne)Szczątki Tu-154 na lotnisku Sewiernyj w Smoleńsku (zdjęcie archiwalne)Włodzimierz Pac, Polskie Radio

Z obliczeń jednego z nich - Kazimierza Nowaczka - ma wynikać, że samolot nie mógł się zderzyć z brzozami ani innymi drzewami, które znajdowały się w okolicy lotniska Siewiernyj. - Według policzonej trajektorii, samolot nie mógł zderzyć się z brzozami ponieważ znajdował się wyżej. Przeleciał nad drzewami - twierdzi.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Nowaczek dodaje, że z dokładnych obliczeń wynika, iż tupolew znajdował się 14 metrów nad pierwszą brzozą, a nad drugim drzewem, które miało uszkodzić skrzydło maszyny - 20 metrów. Rosyjska komisja podaje, że było to 6 metrów.

Z kolei drugi z ekspertów Wiesław Binienda argumentuje, że nawet jeśli doszłoby do "ścięcia" brzozy skrzydłem tupolewa, to nie spowodowałoby to na tyle poważnego uszkodzenia, że samolot mógł ulec katastrofie.

- Fragment skrzydła nie może urwać się na brzozie i być znaleziony 111 metrów od brzozy. Według symulacji komputerowej - powinien upaść od 10 do 12 metrów od drzewa. Najbardziej prawdopodobne miejsce oderwania fragmentu skrzydła, jest na wysokości 26 metrów oraz w odległości 42 metrów od miejsca znalezienia. Skrzydło musiało urwać się 69 metrów za brzozą - wyjaśnia.

Zobacz serwis specjalny: SMOLEŃSK 2010>>>

Trzeba zacząć od początku

Zdaniem przewodniczacego parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, Antoniego Macierewicza, należy raz jeszcze sformułować przyczyny i wnioski dotyczące tej tragedii.

Macierewicz reaktywował działalności swojego zespołu tuż po rozpoczęciu prac Sejmu nowej kadencji. Wcześniej zespół, w skład którego wchodzą posłowie i sympatycy PiS wiele miesięcy badał, jak mogło dojść do katastrofy smoleńskiej. Ustalenia opublikowano w formie białej księgi.

Według raportu komisji Jerzego Millera, w odległości ok. 2,7 km przed progiem drogi startowej samolot znalazł się poniżej nakazanej ścieżki zniżania, ok. 30 m przed bliższą radiolatarnią samolot znalazł się na tyle nisko, że nastąpił kontakt z pierwszą przeszkodą - końcówka prawego skrzydła uderzyła w wierzchołek brzozy na wysokości około 10 m. Zderzenie to nie spowodowało jednak uszkodzeń mających wpływ na zdolność samolotu do lotu.

Raport podaje, że w odległości 855 m od progu pasa, ok. 350 m od miejsca upadku, samolot lewym skrzydłem uderzył w brzozę o średnicy pnia ok. 30 cm. Skutkiem tego uderzenia była utrata części lewego skrzydła, w efekcie czego rozszczelniony został zbiornik paliwowy. Jak stwierdza raport, zderzenie to spowodowało jednocześnie rozszczelnienie wszystkich trzech instalacji hydraulicznych.

Po przebyciu kolejnych 200 m samolot zderzał się z konarami drzew o średnicy do 20 cm, które powodowały dalsze uszkodzenia. W odległości 525 m od progu pasa startowego nastąpiło pierwsze zderzenie samolotu z ziemią, w wyniku którego płatowiec samolotu został porozrywany na fragmenty.

IAR,PAP,kk