Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 27.11.2011

Prezydent na czele marszu 11.11? Politycy podzieleni

PO i PSL popiera pomysł Bronisława Komorowskiego. Politycy PiS, Solidarnej Polski i Ruchu Palikota są krytycznie nastawieni. SLD "docenia dobrą wolę" prezydenta.
Prezydent na czele marszu 11.11? Politycy podzieleniprezydent.pl
Posłuchaj
  • Adam Hofman z PiS: dziwne to i niezrozumiałe co wymyślił prezydent
  • Marek Sawicki z PSL: bandytyzm powinien być zdecydowanie ograniczony
Czytaj także

Prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla sobotniej "Gazety Wyborczej" powiedział, że jeśli będzie zgoda, to stanie na czele wspólnego marszu w Święto Niepodległości w 2012 roku. - Nie pozwólmy ekstremistom i chuliganom na psucie naszych wspólnych polskich świąt narodowych - dodał prezydent.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Doradca prezydenta prof. Tomaz Nałęcz powiedział w niedzielę w Radiu Zet, iż rzeczywiście prezydent "bardzo poważnie rozważa, by w 2012 roku poważne polskie autorytety ponad partyjnymi podziałami w dzień Niepodległości wspólnie zorganizowały taki Marsz Niepodległości".

Janusz Palikot wyraził "zaszokowanie" postawą prezydenta. - Mamy próbę, niestety z jak najgorszej tradycji, jakiegoś manipulowania swobodnymi zgromadzeniami publicznymi - ocenił Palikot. Jego zdaniem, Komorowski stawia na szali swój autorytet, żeby spacyfikować swobodę różnych organizacji.

Zdumienie wypowiedzią Palikota wyrazili Adam Szejnfeld (PO) i minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL). W ocenie Sawickiego, marsz radości, o którym mówi prezydent nie jest przeciwko komuś. Szejnfeld podkreślił zaś, że idea uczestnictwa Komorowskiego w marszu "jest fantastyczna".

W ocenie europosła Jacka Kurskiego z Solidarnej Polski, deklaracja Komorowskiego to "taki rodzaj wpraszania się" na marsz 11 listopada. Dodał jednak, że jedyną korzyścią z tej zapowiedzi jest to, że być może dzięki obecności prezydenta "polska policja będzie się zachowywać zgodnie z przepisami", co - jak mówił - nie miało miejsca 11 listopada.

Z kolei rzecznik PiS Adam Hofman zaznaczył, że gdyby prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zgodziła się na drugą manifestację w tym samym miejscu 11 listopada w Warszawie, to nie zaistniałyby te problemy. - W związku z tym może warto sięgnąć do praprzyczyn, a nie próbować stanąć na czele takiego czy innego pochodu, bo to - moim zdaniem - do niczego dobrego nie doprowadzi - zaznaczył Hofman.

IAR,PAP,kk