Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Anna Wittenberg 16.12.2011

Pies uratował psa. Ludzie byli obojętni

Przez trzy dni pies ogrzewał innego potrąconego kundelka i próbował sprowadzić pomoc. Kiedy zwierzęta odnalazła straż miejska, ludzie dziwili się, że jeszcze żyją. Wiedzieli o wszystkim i nie pomogli.

Wracający z wieczornegio patrolu funkcjonariusze łódzkiej straży miejskiej dostrzegli dużego psa, podobnego do wilczura. Zwierzę zachowywało się, jakby chciało zwrócić na siebie ich uwagę. Niczym w filmie "Lassie", pokazywało strażnikom, by podążyli za nim.

Okazało się, że pies prowadzi ich w stronę, gdzie w rowie leży bez siły inny czworonóg - głodny i wychudzony wydał się funkcjonariuszom ofiarą wypadku drogowego. Kundelek miał problemy z poruszaniem się i nie mógł sam wydostać z pułapki.

Strażnicy wydobyli zwierzę z rowu i nakarmili je własnymi zapasami. Zaczęli też wypytywać okolicznych mieszkańców, czy wiedzą coś o wcześniejszych losach zwierzaków.

To, czego się dowiedzieli, okazało się być prawdziwym dramatem. Piesek uwięziony w rowie trzy dni wcześniej faktycznie został potrącony. Drugi czuwał przy nim dzień i noc i próbował sprowadzić pomoc.

/

- Na pytanie, dlaczego nikt nie ratuje tego psiaka, uzyskaliśmy odpowiedź, że gmina nie ma podpisanej umowy ze schroniskiem a mieszkańcy są bezradni (pytano nas czy ten pies jeszcze żyje) - piszą strażnicy na swojej stronie internetowej. Według ich relacji biernością wobec cierpienia zwierzęcia wykazali się nie tylko mieszkańcy wsi, ale takze lokalne służby - policja i straż pożarna nie przyjechały po zgłoszeniu wypadku.

Do psa przyjechał dopiero weterynarz z sąsiedniej wsi. Bezpłatnie opatrzył zwierzaka, a strażnicy miejscy znaleźli obu psom nowy dom.

strazmiejska.lodz.pl, wit

tagi: Łódź