Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 23.01.2012

Policja strzelała do protestujących Tybetańczyków

Świecki Tybetańczyk zmarł postrzelony przez chińskie siły bezpieczeństwa podczas demonstracji w rejonie tybetańskiego klasztoru Drango w chińskiej prowincji Syczuan.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneEuthman Ed Uthman/Wikimedia Commons/CC

Według Tybetańskiego centrum ds. Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD), ciało zastrzelonego, zidentyfikowanego jako 49-letni Norpa Yonten, zostało przeniesione do klasztoru.

Tybetański parlament na wygnaniu (TPiE) podał, że policja chińska strzelała do tysięcy pokojowo demonstrujących Tybetańczyków wołających o wolność dla Tybetu i powrót dalajlamy. "Tybetańczycy uciekają się do tego desperackiego kroku z czystej frustracji z powodu polityki i programów chińskich władz, zmierzających do wykorzenienia tybetańskiej tożsamości" - podał TPiE.

Rannych zostało co najmniej 30 ludzi, w tym ciężko ranni są trzej mnisi - podało Tybetańskie centrum ds. Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD). Z kolei działająca na Zachodzie organizacja International Campaign for Tibet (Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu) podała, że zginęło trzech ludzi.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Protest w Syczuanie wywołały arbitralne aresztowania przez miejscowe biuro bezpieczeństwa publicznego podejrzewanych o rozpowszechnianie w mieście, po fali samopodpaleń w regionie, plakatów i broszur ostrzegających o następnych takich próbach, jeśli chińskie władze we wschodnim Tybecie nie zaprzestaną represji kulturalnych i religijnych w tybetańskich regionach.

Od samobójczej śmierci w wyniku samopodpalenia w marcu 2011 roku pierwszego mnicha z klasztoru Kirti, jednego z najważniejszych dla tybetańskiego buddyzmu, w jego ślady poszło w sumie 14 Tybetańczyków - dziewięć osób zmarło.

Chiński MSZ nazywa terrorystami ludzi, którzy dokonują samopodpaleń, i obwinia dalajlamę, który je krytykuje, o nawoływanie do separatyzmu.

PAP,kk