Aleksandr Ignatienko został zatrzymany 1 stycznia w Zakopanem i przebywa w areszcie deportacyjnym, czekając na decyzję polskiego sądu. Były zastępca moskiewskiego prokuratora obwodowego zamieszany jest w sprawę związaną z działaniem sieci nielegalnych kasyn.
Według rosyjskiej prokuratury zatrzymany był głównym organizatorem systemu ochraniania, przez organy śledcze, podziemnych, nielegalnych kasyn wokół rosyjskiej stolicy. Ta działalność w żargonie rosyjskiego świata przestępczego nazywana jest "kryszowaniem". Przez jego ręce przepływały miliony dolarów. Gdy przepadł w maju, spekulowano, że przebywa na Ukrainie lub na Białorusi.
Ignatienko był poszukiwany przez Interpol. Funkcjonariusze międzynarodowej policji odnaleźli go w Zakopanem i tam zatrzymany został przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Moskwa wystąpiła o jego ekstradycję.
Wniosek był przygotowany przez ponad miesiąc, bowiem - jak pisała z Moskwy "Gazeta Wyborcza" przed kilkoma tygodniami - jego zeznania mogą zagrozić bardzo wielu ważnym ludziom w Rosji. "GW" cytowała słowa Aleksandra Szestuna, szefa administracji podstołecznego powiatu sierpuchowskiego, który mówił że "Ignatienko nie dojedzie do Rosji żywy".
Rosyjska "Komsomolskaja Prawda" pisała niedawno, że Ignatienko "może wyjść niedługo na wolność". - To dzięki nieporadności rosyjskiej prokuraturze - oskarżał dziennik. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej informował wcześniej, że przetłumaczone na język polski dokumenty ekstradycyjne przekazał Prokuraturze Generalnej FR 16 stycznia.
Wkrótce do Polski ma przyjechać grupa funkcjonariuszy Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, którzy chcą przesłuchać Ignatienkę.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR, PAP, sg