Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
Katarzyna Kolenda-Zaleska podczas sobotniego wydania "Faktów po Faktach" pytała Rutkowskiego, dlaczego zdecydował się ujawnić nagranie, na którym matka Madzi przyznaje się do ukrycia zwłok dziewczynki. - Nagranie należało do mediów, ponieważ rejestrator, dzięki któremu powstało, jest własnością redakcji "Super Expressu" - tłumaczył detektyw. - Poszedł pan na układ z tabloidem po to, żeby wykonać publiczny lincz na tej kobiecie - stwierdziła dziennikarka.
Zarzuciła też detektywowi, że swoja pracą w Sosnowcu, nie działał dla dobra matki Madzi. Rutkowski zapytał więc, dla jakiego dobra miał działać, jeśli chodzi o kobietę która albo zabiła dziecko, albo nieumyślnie spowodowała jego śmierć. - Ale ona wciąż pozostaje kobietą, a pan ją wykorzystał. To był lincz! Publiczny lincz! - oburzyła się Kolenda-Zaleska i na każdy następny argument Rutkowskiego, odpowiadała tylko: - To nieetyczne, co pan zrobił.
Rutkowski stwierdził, że dziennikarka posuwa się zbyt daleko. - Ja myślę, że to pan posunął się zbyt daleko - ripostowała Kolenda-Zaleska. Detektyw przypomniał również sytuację, kiedy TVN w jednym z odcinków programu "Uwaga!", wyemitował nagrania z przesłuchania już dzień po fakcie. Dziennikarka nie odniosła się do tych słów. W pewnej chwili zapytała jednak Rutkowskiego: - Wie pan, co w pana zachowaniu jest najbardziej obrzydliwe? - Najbardziej obrzydliwe jest to, że pan tu kreuje się na bohatera, który współpracuje z mediami i robi wszystko. Na pewno pan nie jest bohaterem. Te okularki - mówiła dziennikarka. - Pani zachowanie jest impertynenckie - skwitował Rutkowski.
Internauci wobec tej sprawy nie pozostali obojętni. Mnóstwo krytykujących zachowanie Kolendy-Zaleskiej komentarzy pojawiło się w chwilę po zakończeniu programu. Z biegiem czasu powstała nawet na Facebooku strona pt. "Kolenda Zaleska powinna zostać zwolniona z TVN-u".
Facebook/ wprost.pl/ aj