Logo Polskiego Radia
PAP
Szymon Gebert 09.02.2012

Misja nurków we wraku Concordii: odnaleźć misia

Nurkowie przeszukujący wrak Costa Concordii odnaleźli pluszowego misia. Poszukiwania odbyły się na specjalną prośbę ojca dziecka, które było zrozpaczone stratą.
Katastrofa Costy ConcordiiKatastrofa Costy ConcordiiRvongher/Wikimedia Commons

Historię pluszowego misia i jego właściciela – małego chłopca z Werony – opisywały w środę włoskie media. Dziecko, które straciło niedawno mamę, zostawiło za sobą misia, gdy 13 stycznia uciekało z tonącego statku wraz z tatą. Później jednak cierpiało z powodu zguby i w końcu ojciec, który nie mógł w żaden sposób pocieszyć swojego synka, zgłosił się do ratowników z prośbą o pomoc.

Opisał dokładnie jak miś wyglądał, a przede wszystkim – gdzie znajdywała się ich kajuta – i serdecznie poprosił o pomoc, wyjaśniając okoliczności. Informację przekazano do centrum dowodzenia poszukiwaniami a nurkowie już pół godziny później odnaleźli zabawkę, którą niezwłocznie wysłano do Werony.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

Łącznie na pokładzie "Costa Concordia" było ponad 4200 osób z 62 krajów.

Luksusowy wycieczkowiec 13 stycznia wieczorem przewrócił się na Morzu Tyrreńskim u wybrzeży Toskanii po uderzeniu o skały przy wyspie Giglio. Stało się tak - według prokuratury i armatora - najprawdopodobniej wskutek błędu kapitana, który podpłynął niebezpiecznie blisko brzegu, oddalając się od kursu o ponad cztery mile. Według mediów włoskich Francesco Schettino, któremu za spowodowanie katastrofy i opuszczenie jednostki razem z pasażerami (kapitan ma obowiązek poczekać do końca ewakuacji) grozi teraz 12 lat więzienia, miał podpłynąć do wyspy Giglio, aby pozdrowić znajomego syreną pokładową.

sg