Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 14.02.2012

Tymoszenko nie zgodziła się na badania. Łamie prawo?

Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko nie poddała się badaniom medycznym międzynarodowego zespołu lekarzy, żądając usunięcia z niego specjalistów z ukraińskiego ministerstwa zdrowia.
Julia TymoszenkoJulia TymoszenkoWikimedia Commons CC / Flapieh

Opozycjonistka miała być przebadana w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie, gdzie od grudnia odsiaduje wyrok siedmiu lat więzienia. Tymoszenko od wielu miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, a jej bliscy alarmowali, że nie może się nawet samodzielnie poruszać.

Badaniem byłej premier miał się zająć kilkuosobowy zespół lekarski z Kanady i Niemiec. Chociaż wcześniej Tymoszenko powtarzała, że nie ufa medykom z Ukrainy, miejscowe władze skierowały do Charkowa grupę własnych lekarzy.

Złamała prawo?

Służba penitencjarna uznała, że odmawiając badania Tymoszenko złamała prawo. Mówi ono o tym, że leczenie skazanego może się odbywać "wyłącznie pod kontrolą personelu medycznego zakładu karnego" - wyjaśniono w komunikacie.

Adwokat byłej premier Serhij Własenko oświadczył w odpowiedzi, że jego klientka nie odmawia badania, chce jednak, by przeprowadzili je wyłącznie Niemcy i Kanadyjczycy. Tymoszenko - mówił obrońca - godzi się także, by przy badaniu był obecny przedstawiciel służb więziennych.

Lekarze kanadyjscy i niemieccy przyjechali na Ukrainę w poniedziałek. Informując o tym Prokuratura Generalna podkreśliła, że zgoda na ich spotkanie z Tymoszenko to "odpowiedź na apele ambasadorów państw UE, Stanów Zjednoczonych i międzynarodowych organizacji medycznych (...) o przeprowadzenie niezależnego badania (...) oraz - jeśli zajdzie taka konieczność - leczenia Julii Tymoszenko".

Spacer o własnych siłach

Także w poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Nina Karpaczowa oświadczyła, że narzekająca na silne bóle kręgosłupa Tymoszenko zaczęła się już samodzielnie poruszać. Karpaczowa relacjonowała, że Tymoszenko chodzi po celi bez niczyjej pomocy, jednak wciąż jeszcze obawia się wyjść na więzienny spacerniak. Opozycjonistka narzeka także na palące się przez całą dobę światło w jej celi oraz 24-godzinną obserwację przez kamerę wideo - mówiła rzeczniczka.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Wyrok siedmiu lat więzienia Tymoszenko usłyszała w październiku. Była premier została skazana za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku, jednak sama jest przekonana, że wyrok ten ma służyć wyrugowaniu jej z polityki. O inspirowanie śledztwa, a następnie wyroku opozycjonistka oskarża prezydenta Wiktora Janukowycza, z którym walczyła o prezydenturę w wyborach na początku 2010 roku.

mr