Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 15.02.2012

"Spirala przemocy". Szef MON o starciach w Syrii

Tomasz Siemoniak uważa, że społeczność międzynarodowa powinna zwiększyć presję na władze Syrii, by skłonić je do pokojowego zakończenia trwającej od 11 miesięcy "spirali przemocy".
Minister obrony Tomasz SiemoniakMinister obrony Tomasz SiemoniakWojciech Kusiński, Polskie Radio

ZOBACZ GALERIĘ DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

Tomasz Siemoniak w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślił, że w obecnej sytuacji nie pozostaje na razie nic innego. - Nie można w przypadku Syrii zastosować casusu Libii, bo nie ma ku temu przesłanek - wyjaśnił szef MON.

Minister przypomniał, że do operacji w Libii uprawniał zachodnie państwa mandat ONZ, a niestety w przypadku Syrii takiego mandatu nie ma. Dlatego - jak wyjaśnił Siemoniak - nie pozostaje nic innego, jak apelowanie o pokojowe rozwiązanie konfliktu. Zdaniem ministra, największą rolę w tych zabiegach może odegrać Liga Arabska i państwa, które z racji historii są blisko związane z Syrią.

Siemoniak wyraził jednocześnie ubolewanie, że na początku lutego nie udało się przyjąć rezolucji Rady Bezpieczeństwa, która miała potępić władze Syrii za przemoc wobec opozycji. Rezolucję zablokowały Rosja i Chiny. Według Tomasza Siemoniaka, w takiej sytuacji to państwa blokujące rezolucję biorą na siebie odpowiedzialność za rozwój wydarzeń w Syrii. Szef MON uważa też, że mimo wszystko społeczność międzynarodowa podejmie wysiłki, żeby "co najmniej" ludzie nie ginęli w starciach z reżimem Assada.

Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku 13 z 15 członków rady głosowało za rezolucją zgłoszoną przez kraje arabskie i europejskie. Zawarte w niej było poparcie dla planu pokojowego Ligi Arabskiej, który przewidywał wstrzymanie walk, ustąpienie prezydenta Baszara al-Assada i zmianę struktury władzy. Krwawe walki trwają w Syrii już prawie rok. Działacze syryjskiej opozycji oceniają, że od czasu wybuchu zamieszek zginęło już co najmniej 7 tysięcy osób.

IAR, aj