- Planowaliśmy od dawna wziąć udział w kongresie Jednej Rosji. To część naszej obietnicy złożonej przed wyborami – cytuje Reuters jednego z asystentów Nikolicia.
Po zaskakującym zwycięstwie nad liberałem Borisem Tadiciem, Tomislav Nikolić zostanie w przyszłym miesiącu zaprzysiężony na prezydenta Serbii. Niegdyś ultranacjonalista, przeciwnik zachodni, polityczny kolega m.in. Vojislava Šešelja, dziś sądzonego w Hadze, dziś Nikolic twierdzi, że się zmienił. Pomimo, że jeszcze kilka lat temu mówił publicznie o przyłączeniu Serbii do Związku Białorusi i Rosji, teraz dowodzi że jest zwolennikiem jej członkostwa w UE.
Z Partii Radykalnej odszedł w 2008 roku i od tamtej pory dokłada dużo starań by przemianować się na nowoczesnego konserwatystę. Ogłaszając zwycięstwo w wyborach zapewniał, że Serbia „nie zejdzie z europejskiej ścieżki” i, że będzie chciał o tym rozmawiać z Angelą Merkel. UE oficjalnie z chłodem przyjęła zwycięstwo; w komunikacie wyraziła nadzieję, że „będzie mogła polegać na osobistym oddaniu prezydenta Nikolicia” na rzecz akcesji.
Wpływ prezydenta-elekta na politykę Serbii będzie zapewne mocno ograniczony, jeśli Tadiciowi – który był prezydentem ostatnie 8 lat, doprowadzając do pogodzenia z resztą Bałkanów i czyniąc gigantyczne kroki na rzecz wejścia do UE – uda się reaktywować koalicję rządową. We wtorek dawny prezydent potwierdził plotki o tym, że może stanąć na czele nowego rządu, który – zgodnie z konstytucją – ma więcej prerogatyw, niż prezydent.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
sg