Zwracając się do uczestników pikiety Duda podkreślił, że prezydent nie powinien podpisać ustawy, ponieważ nie chce jej ponad 80 procent Polaków.
Jak powiedział, obecny system emerytalny nie jest doskonały, ale to społeczeństwo powinno decydować, kiedy przechodzić na emeryturę. Zdaniem Piotra Dudy rząd powinien zastanowić się raczej na rozwiązaniami systemowymi, aby wszyscy pracujący Polacy byli wciągnięci w system płacenia składek i nie było na przykład zatrudnianych na tak zwane umowy śmieciowe.
Przewodniczący "Solidarności" podkreślił, że jest wiele zawodów, w których ze względu na ich specyfikę, niemożliwe jest dopracować do 67. roku życia, gdyż byłoby to - jak powiedział - skazywanie na pracę ludzi aż do śmierci.
Nie ma pracy albo zdrowia
Szef "S" mówił też o trudnych warunkach pracy i niskim poziomie bhp. Podkreślił przy tym, że Polacy chcą pracować, ale trzeba zapewnić im odpowiednie warunki pracy. - Nie róbmy Panie Premierze z Polaków leni, bo Polacy chcą pracować, ale tej pracy nie ma albo nie ma zdrowia - powiedział.
Co chwila wystąpienie Piotra Dudy było przerywane oklaskami kilku tysięcy związkowców zgromadzonych pod Pałacem Prezydenckim.
Nowelizacja ustawy emerytalnej przewiduje, że od przyszłego roku wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku, aż do docelowego wieku 67 lat. Mężczyźni osiągną go w roku 2020, a kobiety w 2040. Nowelizacja przewiduje też możliwość przejścia na wcześniejszą, częściową emeryturę. Przysługiwałaby ona mężczyznom, którzy ukończą 65 rok życia i będą mieli staż ubezpieczeniowy 40 lat, i kobietom, które ukończą 62 lata życia i będą miały 35 lat stażu.
Wcześniejsza emerytura wynosiłaby połowę normalnego świadczenia.
IAR, mr