O powrocie napisów po głośnej akcji o tej samej nazwie pisze środowa „Rzeczpospolita”. Pomysłodawca znanej akcji społecznej sprzed dwóch lat o tej samej nazwie odcina się od pojawienia się napisów, które wymalowano także na budynku Akademii Sztuk Pięknych, Zachęcie i Centrum Sztuki Współczesnej. – Cieszę się z niej (akcji malowania napisów – red.), bo moje napisy już poznikały z ulic Warszawy – mówi Rafał Betlejewski, twórca projektu. Dodaje, że sam nigdy nie umieszczał takich napisów, bo „to są budynki historyczne o specyficznym znaczeniu”.
Wojciecha Fibaka, właściciela galerii na Krakowskim Przedmieściu, która w poniedziałek urządzała otwarcie wystawy Diti Davner, żony izraelskiego ambasadora, takie napisy rażą. – Słowo „Żydzie” ma kontekst negatywny. Kojarzy się się z antysemickimi napisami, które tworzą chuligani piłkarscy – mówi Fibak „Rzeczpospolitej”.
Zupełnie odwrotnej opinii jest naczelny rabin Polski Michael Schudrich, który uczestniczył w otwarciu wystawy. – To miłe, że ktoś tęskni za nami. To daje nadzieję, ale takich napisów nie powinno się umieszczać na budynkach bez zgody właściciela. Powinno się szanować cudzą własność – cytuje go „Rz”.
Po sfotografowaniu napisów przez policję, która ma rozpocząć śledztwo, administracja budynków już je zmyła. Pytanie o ich autorów pozostaje bez odpowiedzi.
Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>
sg