Logo Polskiego Radia
IAR
Szymon Gebert 26.07.2012

Argentyńska prezydent nie jedzie na Igrzyska. Przez Falklandy

Żadna oficjalna reprezentacja Argentyny, oprócz tej sportowej, nie zjawi się na Igrzyskach w Londynie.
Ogień olimpijski przed londyńską katedrą św. PawłaOgień olimpijski przed londyńską katedrą św. PawłaPAP/EPA/FACUNDO ARRIZABALAGA

Prezydent Cristina Kirchner postanowiła zrobić gospodarzom Igrzysk dyplomatyczny afront.

Od dwóch lat na wszystkich międzynarodowych forach stale atakuje ona brytyjski imperializm i kolonializm, zyskując często przychylność państw rozwijających się. Chodzi o Malwiny, czyli Wyspy Falklandzkie, które 30 lat temu były widownią krótkiej wojny i do których Argentyna nadal zgłasza pretensje.

Jeszcze w końcu czerwca prezydent Kirchner napominała 140-osobową reprezentację Argentyny, aby zachowywała się z godnością i nie dała się prowokować Brytyjczykom: "Jedźcie tam silni, z wieką ufnością, ale bądźcie ostrożni. Oni liczą, że zrobimy jakieś głupstwo, co nas zdyskredytuje. Okazujcie dumę narodową na ziemi angielskiej."
Jedyna demonstracja polityczna przy okazji olimpiady nastąpiła jednak do tej pory ze strony Argentyny. Tamtejsza telewizja nadała zamieszczoną przez rząd reklamę, w której argentyński hokeista trenuje na Falklandach, przy brytyjskim pomniku poległych.

Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg