Logo Polskiego Radia
PAP
Artur Jaryczewski 26.10.2012

Romney czy Obama? Rosjanie wolą...

Kreml unika prezentowania swych preferencji w sprawie wyborów w USA, lecz bez względu na to, kto zwycięży, Rosja będzie w stanie wyciągnąć z tego korzyści - uważają rosyjscy eksperci.

Od czasu zajęcia fotela prezydenckiego w Białym Domu w roku 2008 Demokrata Obama w dużym stopniu przyczynił się do "zresetowania" stosunków rosyjsko-amerykańskich, które wcześniej nosiły ślady pozostałości zimnej wojny - uważa analityk Fiodor Łukjanow. Jego zdaniem reelekcja Obamy będzie sprzyjać kontynuowaniu współpracy dyplomatycznej, gospodarczej i wojskowej. - Obama jest bardziej obiecujący, możemy z nim dyskutować - podkreśla Łukjanow.

- Demokraci są nastawieni bardziej pokojowo, a władze rosyjskie życzą sobie jak najmniej krytyki i przeszkód w tym, co chcą robić i robią - uważa prezes Instytutu Studiów Strategicznych Aleksandr Konowałow.

Niemniej politolodzy są przekonani, że zwycięstwo Republikanina Mitta Romneya znanego, jak pisze AFP, z antyrosyjskich wypowiedzi, może też gładko się wpisać w linię polityczną Moskwy, a nawet przynieść większe korzyści. - Na potrzeby polityki wewnętrznej dobrze jest mieć kogoś, kto mówi, że Rosja jest wrogiem numer jeden Stanów Zjednoczonych, gdyż daje to Kremlowi dobry pretekst do prowadzenia propagandy antyamerykańskiej - sądzi Łukjanow.

Konowałow przypomina, że prezydent Putin ma w zwyczaju kierować zjadliwe uwagi pod adresem Zachodu i że "chęć wykorzystania przez Kreml zagrożeń z Zachodu do przykręcania śruby na scenie wewnętrznej jest wyraźna".

Ewentualny wybór Romneya na prezydenta może oznaczać też niezaprzeczalną korzyść - uważa Lukjanow. - Jeśli Romney wygra, Rosja nie będzie mieć problemów ze stosunkami z USA, bo będą one po prostu zamrożone - powiedział rosyjski politolog.

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 6 listopada.

''PAP/aj