Logo Polskiego Radia
PAP
Tomasz Jaremczak 28.10.2012

Śmierć świadka Smoleńska. Powiesił się?

Chorąży Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154M.
Jak-40Jak-40PAP/Adam Ciereszko

Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy, którzy mieli relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu.

Zwłoki 42-letniego mężczyzny odnalazła w sobotę ok. 23.30 jego żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali. Próbowała go reanimować, wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zgon.

Według rzecznika prokuratury okręgowej w Warszawie Dariusza Ślepokury, okoliczności wskazują na samobójstwo. - Na razie nic nie wskazuje na udział osób trzecich - podkreślił Ślepokura.
Ciało Remigiusza M. przewieziono do zakładu medycyny sądowej. W poniedziałek prokurator ma zdecydować o sekcji zwłok.
Chor. Remigiusz M. był już na emeryturze. W śledztwie w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M był przesłuchiwany jako świadek. M. w wywiadach dla mediów twierdził, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów.

Chor. M. twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154M i kontrolerem i słyszał wyraźnie, że miał on zezwolić na zejście do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według M. również załoga Jak-a dostała zgodę na zejście do 50 m.

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>

W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką i cała polska delegacja, która leciała na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Była to druga pod względem liczby ofiar katastrofa w historii lotnictwa polskiego i największa pod względem liczby ofiar katastrofa w dziejach Sił Powietrznych RP.

PAP, tj