W Polsce od 2002 roku obowiązuje zakaz uboju zwierząt bez wcześniejszego ogłuszania. W 2004 roku ministerstwo rolnictwa wydało jednak rozporządzenie, które go dopuszcza.
Dorota Wiland z Fundacji Ius Animalia podkreśla, że nie ma nic wspólnego z wolnością religijną na którą powołują się polscy urzędnicy. Podkreśla, że zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przedmiotem obyczaju religijnego nie jest akt zabijania i wykrwawiania zwierząt, tylko akt spożywania mięsa.
Wiland przekonuje, że tak długo jak prawo polskie i unijne nie zakazuje Żydom i muzułmanom spożywania mięsa koszernego czy z uboju rytualnego, tak nie może być mowy o pogwałceniu wolności religijnej. Takie tłumaczenie uboju religijnego w Polsce określa jako "szczyt hipokryzji". Dorota Wiland dodaje, że większość mięsa z uboju rytualnego trafia na eksport, a Polska stała się jednym z liderów tego rynku.
Sprawą na wniosek organizacji broniących praw zwierząt zajęła się prokuratura generalna. To ona zaskarżyła rozporządzenie do ministra rolnictwa do Trybunału Konstytucyjnego.
Jej rzecznik Mateusz Martyniuk wyjaśnia, że ustawa o ochronie zwierząt nie przewiduje uboju rytualnego. Tymczasem w Polsce obowiązuje rozporządzenie, które taki ubój dopuszcza. Dlatego Prokurator Generalny skierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z Ustawa Zasadniczą. Wyjaśnia, że rozporządzenie jest aktem prawnym niższej rangi niż ustawa. Nie może zatem stać w sprzeczności z Konstytucją.
IAR, tj
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>