Berger, który jest wiceministrem spraw wewnętrznych i pełnomocnikiem niemieckiego rządu do spraw mniejszości narodowych i przesiedleńców, wyjaśnił, że wynika to z polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku.
- Wprawdzie w artykule 20. Traktatu przyznano zarówno obywatelom polskiego pochodzenia i Polakom w Niemczech, jak i członkom mniejszości niemieckiej w Polsce określone prawa, np. prawo do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swej tożsamości etnicznej, kulturalnej, językowej i religijnej (...), jednak obywatele polskiego pochodzenia i Polacy w Niemczech nie mogą powoływać się na wykraczające ponad to prawa mniejszości narodowych. To wynika i ma uzasadnienie w traktacie sąsiedzkim z 17 czerwca 1991 roku, który w artykule 20. czyni rozróżnienie pomiędzy "członkami mniejszości niemieckiej w Polsce" a "osobami w RFN, mającymi niemieckie obywatelstwo, które są pochodzenia polskiego" - wskazał Bergner.
Jak powiedział minister "to oznacza, że Polakom w Niemczech należy się szczególna uwaga, ale obowiązki, wypływające z przyjętej zarówno przez Polskę, jak i Niemcy Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych nie mają zastosowania wobec obywateli polskiego pochodzenia i Polaków w Niemczech".
Organizacje polskie w Niemczech twierdzą, że traktat sąsiedzki z 1991 roku de facto zrównuje ich status ze statusem mniejszości niemieckiej w Polsce, dlatego domagają się od niemieckich władz znacznie większego wsparcia.
Podczas niedawnego wystąpienia w Opolu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jeśli PiS dojdzie do władzy, mniejszość niemiecka w Polsce będzie mieć tyle samo praw, ile mają żyjący w Niemczech Polacy, którzy nie są uznawani za mniejszość narodową. - Asymetria będzie zniesiona - podkreślił.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
