Donald Tusk jednak w przeciwieństwie do Baracka Obamy, Angeli Merkel czy Władimira Putina, nie wykorzystuje tego popularnego komunikatora internetowego, by rozpowszechniać swoje koncepcje polityczne i działania w Polsce czy Europie. Specjaliści do spraw marketingu politycznego mówią, że to ze strony premiera raczej bezpieczny zabieg PR-owy służący ociepleniu wizerunku.
Eksperci, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita", zwracają uwagę, że czas, gdy Tusk pojawił się osobiście w sieci, decydując się zarazem na interaktywny kontakt z Polakami, nie jest przypadkowy. Dr Maria Nowina-Konopka zauważa, że okres przedświąteczny to czas, gdy ludzie czują się sobie bliżsi, chcą być razem. Nie chcą agresji, sporów, politycznych różnic. To doskonały moment, by zrealizować plan ocieplenia wizerunku, który w ostatnim czasie mocno ucierpiał.
Eksperci uważają też, że Tusk powinien zacząć ćwierkać także po angielsku, gdyż tweetując wyłącznie po polsku, ogranicza krąg zainteresowanych tym, co ma do powiedzenia.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk