Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 11.01.2013

Zarzuty dla wiceministra? "Nie mogę potwierdzić”

Prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ udali się do Ministerstwa Finansów, aby uzyskać dokumentację niezbędną do śledztwa dotyczącego nielegalnego hazardu z wykorzystaniem automatów do gier.
Gmach Ministerstwa FinansówGmach Ministerstwa FinansówJarosław Pocztarski/Wikimedia Commons
Posłuchaj
  • Krzysztof Wojdakowski, prokurator, (IAR)
Czytaj także

- Nie polegało to na żadnym przeszukaniu, a na uzyskaniu, w tzw. trybie procesowym, dokumentacji niezbędnej dla tego postępowania - powiedział prokurator Krzysztof Wojdakowski. Prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ udali się do Ministerstwa Finansów, "ale tylko i wyłącznie po to, żeby uzyskać pewnego typu informacje i pewną dokumentację, której im w tym postępowaniu brakuje".

Prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Białymstoku śledztwo dotyczy organizowania gier na automatach - wbrew przepisom i bez stosownych zezwoleń - ale także ukrywania dochodów z tej działalności oraz ich legalizacji, czyli prania brudnych pieniędzy. Cały proceder opierał się na tym, że automaty rejestrowane jako maszyny dające niskie wygrane, można było nielegalnie przeprogramować, by dawały także wyższe wygrane.

Wojdakowski pytany przez, czy w śledztwie mogą być stawiane zarzuty kolejnym urzędnikom Ministerstwa Finansów (ponad dwa lata temu zarzut przekroczenia uprawnień przy rejestracji automatów do gier prokuratura postawiła urzędniczce z kierownictwa jednego z departamentów ministerstwa), Wojdakowski powiedział, że "nie może tego w ogóle potwierdzić". Pytany, czy może w takim razie zaprzeczyć, dodał, że dzisiaj jakakolwiek jego "wypowiedź w tym zakresie byłaby przedwczesna".

Zapytany konkretnie o wiceministra Kapicę powiedział: "Nie mogę tego potwierdzić". Dodał, że jest wyznaczony prokurator do prowadzenia wątku śledztwa związanego z Ministerstwem Finansów i to on - jak zaznaczył - "po analizie dokumentów będzie decydował, co dalej będzie w tym wątku robił".
Jak powiedział prokurator Wojdakowski, liczba osób podejrzanych w tym śledztwie przekracza 50 osób; dodał, że w niektórych wątkach śledztwo zbliża się ku końcowi.

4 rok śledztwa

Wśród podejrzanych jest m.in. kilkunastu biegłych rzeczoznawców. Według prokuratury mieli oni niezgodnie z prawdą poświadczać, że automatów do gier losowych nie można przeprogramować, by dawały wysokie wygrane (powyżej 15 euro); w rzeczywistości było to możliwe.

Kolejna duża grupa osób podejrzanych, to przedstawiciele podmiotów, które organizowały gry na automatach. Maszyny były rejestrowane jako dające niskie wygrane, podczas gdy w rzeczywistości możliwe były - niezgodnie z przepisami - wyższe wygrane.

Śledztwo trwa czwarty rok. W kwietniu 2009 r. funkcjonariusze CBŚ zabezpieczyli w całym kraju ponad trzysta automatów, tzw. jednorękich bandytów, co do których były podejrzenia, że możliwe były na nich wysokie wygrane.

Automaty dające wysokie wygrane mogą być używane jedynie w kasynach i salonach gier, a były podejrzenia, że właśnie takie urządzenia stawiano np. w pubach czy na stacjach benzynowych jako automaty umożliwiające niskie wygrane.

Policja i prokuratura oceniają, że straty Skarbu Państwa mogły sięgać nawet kilku miliardów złotych, ze względu na różnicę w opodatkowaniu automatów o niskich wygranych i o wysokich wygranych. Dokładna wysokość strat budżetu państwa nie jest jednak znana. Po zmianie przepisów ustawy o grach hazardowych, pozwolenia na automaty o niskich wygranych używane w takich miejscach, jak puby czy stacje benzynowe, będą obowiązywały jedynie do 2016 roku. W praktyce nie są wydawane nowe, a jedynie obowiązują dotychczasowe.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

to