Logo Polskiego Radia
PAP
Artur Jaryczewski 16.05.2013

Pirotechnik nie sprawdził tupolewa? Spór o Smoleńsk

Naczelna Prokuratura Wojskowa zaprzeczyła twierdzeniom "Naszego Dziennika", jakoby śledczy wznowili przesłuchania funkcjonariuszy BOR odpowiedzialnych za zabezpieczenie tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.
Rozbity Tu-154 pod SmoleńskiemRozbity Tu-154 pod Smoleńskiemstaszewski/Wikimedia Commons

- Informacja ta jest nieprawdziwa. Prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie (prowadzącej śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej) nie przesłuchali w 2013 r. żadnego funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, który 10 kwietnia 2010 r. wykonywał czynności związane ze sprawdzeniem samolotu Tu-154 M nr 101 pod kątem obecności materiałów wybuchowych - napisał w specjalnym komunikacie rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa.

Zarazem płk Rzepa przyznał, że dwóch funkcjonariuszy BOR prokuratura przesłuchała 24 i 25 lipca 2012 r., a więc prawie rok temu. Kpt Marcin Maksjan z NPW pytany, czy "Nasz Dziennik" w czwartkowym tekście cytuje właśnie te zeznania, odmówił ustosunkowania się do tej kwestii, podkreślając, że prokuratura nie chce w żaden sposób identyfikować świadków ani odnosić się do tego, czy cytowane fragmenty faktycznie są zeznaniami ze śledztwa.

Według "ND" ze wznowionych przez prokuraturę przesłuchań funkcjonariuszy BOR wynika, że przed wylotem do Smoleńska pirotechnik z psem nie sprawdził luku bagażowego, trapu i zewnętrznej powłoki tupolewa. Według "ND" pirotechnik zeznał, że pod kątem pirotechnicznym nie sprawdzono też nigdy części zapasowych maszyny, znajdujących się w luku w tzw. apteczce technicznej, po powrocie samolotu z remontu w Samarze (Federacja Rosyjska) w grudniu 2009 roku.

W oświadczeniu skierowanym do rzecznika NPW, który PAP otrzymała po południu, "ND" podtrzymał informacje zawarte w artykule, zapewniając, że zachowano "wszelką należytą staranność wymaganą przy zbieraniu materiałów niezbędnych do powstania rzeczonego artykułu". Gazeta wniosła też o usunięcie komunikatu rzecznika NPW ze strony internetowej prokuratury oraz serwisu PAP, gdyż "w sposób nierzetelny przedstawia omawianą sytuację szerokiemu kręgowi odbiorców".

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>

PAP/aj