Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 20.05.2013

Prokuratura bada sprawę śmierci cudzoziemca w Białymstoku

37-letni mężczyzna (najprawdopodobniej obywatel Birmy) zmarł w poniedziałek. Przyczyną śmierci cudzoziemca był zawał serca - poinformowała Straż Graniczna.
Prokuratura bada sprawę śmierci cudzoziemca w BiałymstokuReytan/Wikimedia Commons/CC

W poniedziałek po południu 37-letni Azjata umieszczony w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej zgłosił, że źle się czuje. Został zbadany przez lekarkę Straży Granicznej, która podała mu też leki. Po przyjęciu lekarstw - według informacji udzielonych przez SG - stan cudzoziemca polepszył się. Mężczyzna został poinstruowany, by informował, jeśli poczuje się gorzej.
O godz. 19.20 cudzoziemiec zgłosił ból w klatce piersiowej. Wezwano karetkę. Mężczyzna trafił do szpitalnego oddziału ratunkowego w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku. Stamtąd ok. godz. 22 Straż Graniczna otrzymała informację, że musi on zostać w szpitalu. Przed północą lekarz dyżurna poinformowała SG, że pacjent zmarł.
- Przyczyną śmierci cudzoziemca był rozległy zawał - powiedziała rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku Anna Wójcik. Dodała, że choć mężczyzna był wcześniej pod opieką medyczną w ośrodku, to nie zgłaszał żadnych dolegliwości kardiologicznych.
Dyrektorka szpitala wojewódzkiego w Białymstoku Urszula Łapińska powiedziała, że pacjent trafił do szpitala z podejrzeniem zawału serca. Dodała, że lekarze podjęli "typowe" leczenie i zabiegi, jednak mimo ich przeprowadzenia pacjent zmarł.
Sprawę bada prokuratura
Okoliczności śmierci Azjaty wyjaśnia prokuratura. Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Marek Winnicki powiedział, że podjęta została decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Analizowana będzie też dokumentacja dotycząca procesu leczenia mężczyzny i jego pobytu w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców.
Według informacji SG, mężczyzna został zatrzymany w styczniu pod zarzutem posługiwania się podrobionymi dokumentami uprawniającymi do legalnego pobytu. Jechał rejsowym autobusem relacji Ryga-Berlin. Okazało się, że dokument, którym miał przy sobie (tzw. tytuł pobytowy), został in blanco skradziony.
Najpierw trafił do aresztu w Suwałkach, a po dwóch miesiącach spędzonych tam - do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku. Starał się o uzyskanie w Polsce statusu uchodźcy.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

PAP, kk