- Jesteśmy w stu procentach przekonani, że to, co robimy, robimy z sercem, robimy nieodpłatnie - mówi Irena Bondel z mikołowskiej fundacji "Uśmiech". Dodaje, że to, co się stało w poniedziałek, to dla organizatorów kolonii "ogromna tragedia".
Stowarzyszenie organizuje wypoczynek dla dzieci od ponad 20 lat. Śląskie Kuratorium Oświaty informuje, że nie było nieprawidłowości przy organizacji wyjazdu.
Do wypadku doszło w poniedziałek po godz. 15. Koloniści z gliwickiego domu dziecka zjedli obiad i rozeszli się do swoich pokojów. Chwilę później z jednego z balkonów w ośrodku wypadł siedmioletni chłopiec. Dziecko upadło na beton.
- Wiemy, że chłopiec wyszedł na balkon. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy to był rodzaj zabawy, czy nieszczęśliwy wypadek - poinformował rzecznik zakopiańskiej policji, podinspektor Kazimierz Pietruch.
Siedmiolatek najprawdopodobniej za bardzo wychylił się za barierkę. Świadkiem zdarzenia był chłopiec, współlokator 7-latka, który tuż po zdarzeniu nie chciał rozmawiać z funkcjonariuszami. We wtorek zostanie przesłuchany.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk