Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 26.07.2013

Proces Katarzyny W. Zeznania pracownika Rutkowskiego

Pracownik Krzysztofa Rutkowskiego odpowiadał na pytania katowickiego sądu jako świadek w procesie Katarzyny W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki Magdy.
Aresztowanie Katarzyny W.Aresztowanie Katarzyny W.podlaska.policja.gov.pl
Posłuchaj
  • Kolejni świadkowie zeznają w procesie Katarzyny W. Relacja Doroty Stabik (IAR,Radio Katowice)
Czytaj także

Jak ocenił świadek, relacja Katarzyny W. dotycząca porwania dziecka od początku wzbudzała w nim wątpliwości. Jego zdaniem W. zachowywała się inaczej niż ludzie, których bliscy są ofiarami porwań. - Nie chciała współpracować, konfabulowała - mówił świadek - a informacje, które mogłyby przyspieszyć poszukiwania jej córki, miała - jego zdaniem - zatajać. - Dopytywana o szczegóły czasu, miejsca poszczególnych wydarzeń, odpowiadała wymijająco, starała się zmienić temat lub zmieniała swoje relacje - wyjaśniał mężczyzna.
Świadek akcentował, że już podczas pierwszych działań w terenie zauważono, że zdecydowanie nie zgadzał się czas przejścia z domu Katarzyny W. do miejsca, w którym miała zostać napadnięta. W. dopytywana o to, miała podawać dodatkowe szczegóły - np. że wracała do domu po pieluchy. Była przy tym nieswoja, nie robiła wrażenia osoby szukającej i oczekującej pomocy.
Pracownik Rutkowskiego zaznaczył, że ważna była próba badania wariografem - chodziło jednak nie tyle o samo badanie, co reakcję małżeństwa W. na jego zapowiedź. Bartłomiej W. nie miał wątpliwości, by poddać się badaniu. Jego żona ostatecznie też wyraziła zgodę, natomiast potem utrudniała badanie.
Pytany przez sąd pracownik Rutkowskiego przyznał, że poza własną analizą zachowania Katarzyny W. nie ma informacji, które wskazywałyby, że oskarżona świadomie rzuciła dzieckiem o ziemię.
Obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Ludwiczek pytał m.in. o sytuację, gdy Katarzyna W. została przez pracowników poddana presji na rzecz ujawnienia prawdy. Świadek mówił, że zachowywała się wówczas agresywnie, jednak nie próbowała bronić wcześniejszej wersji wydarzeń.
Na pytanie, czy oskarżona z własnej inicjatywy wskazała pierwotne - nieprawdziwe - miejsce ukrycia ciała dziecka, pracownik Rutkowskiego mówił, że tak. Katarzyna W. zachowywała się wówczas spokojnie, jednak miejsce rzekomego ukrycia ciała dziecka wskazała z oddali, nie chcąc do niego się zbliżać.
Śmierć półrocznej Magdy - czytaj więcej
Wcześniej sąd przesłuchał już członków najbliższej rodziny, niektórych znajomych, kobiety współosadzone z Katarzyną W., a także biegłych medycyny sądowej, którzy wydali opinię o przyczynie śmierci dziecka - wskazując, że było to gwałtowne uduszenie.
Sąd 10 lipca przedłużył też oskarżonej areszt o trzy miesiące. Ocenił przy tym m.in., że w tym czasie realne jest zakończenie procesu.
Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 roku, gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Zdaniem prokuratury Katarzyna W. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk