Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Petar Petrovic 14.08.2013

Masakra w Kairze. "Policja strzela do demonstrantów"

Egipskie siły bezpieczeństwa likwidują w Kairze dwa obozy zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego, którzy od 40 dni prowadzili protesty siedzące domagając się jego powrotu do władzy.
Starcia w Egipcie.Starcia w Egipcie.PAP/EPA/AHMED ASSADI

Akcja likwidacji obozów na placu przed meczetem Rabaa al-Adawija na północy stolicy i placu Al-Nahda koło uniwersytetu kairskiego rozpoczęła się wczesnym rankiem. Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego. W pobliżu rozmieszczono pojazdy wojskowe, słychać było krążący śmigłowiec.

Starcia w Egipcie - czytaj więcej
Na terenie mniejszego obozu przy kampusie policja przez głośniki apelowała do protestujących, by się rozeszli. Słychać też było strzały - relacjonuje na swojej stronie internetowej anglojęzyczny dziennik "Al-Ahram".
- Giniemy - powiedział członek Bractwa Muzułmańskiego obecny na placu przy meczecie Raaba al-Adawiya w Egipcie. W krótkiej rozmowie telefonicznej ze specjalnym wysłannikiem Polskiego Radia Michałem Żakowskim sytuację na placu określił jako "straszną". Dodał, że policja strzela do demonstrantów ze wszystkich stron.
Zaledwie dwie godziny po rozpoczęciu akcji MSW Egiptu podało, że obóz na placu Al-Nahda jest pod kontrolą sił bezpieczeństwa. Policja zablokowała wejścia do obozu i przeszukiwała namioty protestujących. Rzecznik Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi, Gehad el-Haddad twierdzi, że policyjni snajperzy strzelali do protestujących z dachów budynków, czemu zaprzeczają władze.
MSW napisało na Facebooku, że "uzbrojeni mężczyźni w obu obozach strzelali do policjantów, gdy zaczęli oni rozpędzać protestujących". Resort spraw wewnętrznych zastrzegł, że "policja używała tylko gazu łzawiącego, choć była ostrzeliwana przez protestujących z użyciem ostrej amunicji". Według władz funkcjonariuszom udało się "przejąć kontrolę nad Al-Nahdą, ale w okolicach wciąż trwają walki".
Państwowa telewizja egipska podaje, że policja wyłapuje zwolenników Mursiego również na ulicach w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija.
MSW podało, że w operacjach przeciwko zwolennikom Mursiego zginęło dwóch funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, a sześciu zostało rannych.
Według ministerstwa zdrowia Egiptu śmierć poniosło ogółem sześć osób, a 26 odniosło obrażenia. Dziennikarz agencji AFP widział ciała 43 zabitych; niektórzy mieli rany postrzałowe.
O wiele większy bilans podaje Bractwo Muzułmańskie. "Ponad 250 potwierdzonych zabitych (...), ponad 5000 rannych. To największa masakra od zamachu stanu" z 3 lipca, kiedy wojsko odsunęło od władzy Mursiego - napisał na Twitterze Gehad el-Haddad. Bractwo podało na swojej stronie internetowej, że podczas operacji władze zatrzymały wielu demonstrantów. MSW informuje o aresztowaniu 200 islamistów przed uniwersytetem kairskim.
Bractwo Muzułmańskie wezwało Egipcjan do wyjścia na ulice, by "powstrzymać masakrę". "To nie jest próba rozpędzenia protestujących, lecz krwawa próba zniszczenia każdego, kto sprzeciwia się wojskowemu zamachowi stanu" - napisał Haddad na Twitterze.
Telewizje Al-Nahar oraz ONTV podały, że policja skonfiskowała kamery operatorom, gdy próbowali nagrywać akcję likwidacji obozu przy meczecie.
W niedzielę źródła w nowym rządzie i w siłach bezpieczeństwa Egiptu informowały, że likwidacja dwóch obozów stronników Mursiego rozpocznie się w poniedziałek nad ranem. Jednak tego dnia władze odroczyły akcję, by uniknąć rozlewu krwi.
pp/PAP/IAR

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

''