Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Beata Krowicka 22.09.2013

Łódź: areszt dla podejrzanych w sprawie śmierci 3-latka

Mężczyźnie, który opiekował się chłopcem, grozi kara do 12 lat więzienia, a matce dziecka do pięciu lat więzienia.
Łódź: areszt dla podejrzanych w sprawie śmierci 3-latkapolicja.pl

Na wniosek łódzkiej prokuratury sąd zastosował w niedzielę trzymiesięczny areszt dla dwóch osób podejrzanych w sprawie śmierci trzyletniego Wiktora. Matce dziecka, 34-letniej Agnieszce Sz. grozi kara do pięciu lat więzienia, a jej sąsiadowi, pod opieką którego zostawiła dziecko - do 12 lat.

O śmierci trzylatka w mieszkaniu przy ul. Grabowej w Łodzi zawiadomił pogotowie w czwartek przed południem właśnie 27-letni Adam M., który opiekował się dzieckiem. W mieszkaniu ratownicy podjęli próbę reanimacji chłopca, ale nie udało się go uratować. Mężczyzna zeznał policji, że zasnął, a kiedy się obudził, dziecko nie dawało oznak życia. Mężczyzna był trzeźwy.
W sobotę podejrzani zostali przesłuchani przez prokuratora. Adam M. usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Agnieszce Sz. prokuratura postawiła zarzuty nieudzielenia dziecku pomocy i narażania go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, mimo ciążącego na niej obowiązku opieki.
- Zarzuty to efekt ustaleń, które zdołaliśmy poczynić od czasu śmierci dziecka. Z ustaleń wynika, że to właśnie 27-latek zajmował się chłopcem niemal przez dobę przed jego śmiercią - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt dla matki dziecka i jej sąsiada w obawie przed matactwem. W przypadku 27-latka za aresztowaniem przemawiał także wysoki wymiar kary, który grozi mężczyźnie.

Śledczy nadal poszukują konkubenta kobiety, który - jak wynika z ustaleń śledczych - wielokrotnie bił zarówno ją, jak i chłopca.

Dziecko było bite
Podczas oględzin zwłok na ciele chłopca ujawniono liczne zasinienia, głównie na pośladkach, plecach, w tym na wysokości nerek, a także na jego twarzy.
- To może wskazywać, że dziecko już wcześniej było bite - powiedział Kopania.
Wyniki sekcji zwłok chłopca, przeprowadzonej w piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej, wskazują na to, że przyczyną jego śmierci był rozległy krwiak podtwardówkowy. Zdaniem biegłego z zakresu medycyny sądowej, do urazu doszło od kilku do kilkunastu godzin przed śmiercią Wiktora.
W trakcie śledztwa ustalono, że matka chłopca wyszła z domu w środę po południu, twierdząc, że idzie do pracy. Dziecko zostawiła pod opieką sąsiada. Kobieta pojawiła się w mieszkaniu dopiero w momencie, kiedy byli w nim już policjanci i prokurator. Według śledczych kobieta była prawdopodobnie pod wpływem narkotyków.
Ustalono, że chłopiec był od kilku dni przeziębiony i podawano mu leki, które zostały zabezpieczone do dalszych badań.
- Trwa postępowanie dowodowe. W tej sprawie dużo pracy przed nami. Wiele pytań wymaga jeszcze odpowiedzi. Dużo informacji trzeba sprawdzić i zweryfikować, a także przesłuchać jeszcze wiele osób. Na to potrzeba czasu - wyjaśnił Kopania.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

PAP, IAR, bk