Do napadu na księdza Jarosława Borka, wikariusza parafii Chrystusa Zbawiciela w Przasnyszu, doszło w sobotę po 16:00. Duchowny usłyszał dzwonek domofonu i słowo "złaź". Z relacji kapłana wynika, że dzwoniący mężczyzna - wyglądał na kryminalistę. Mimo to ksiądz potraktował sprawę jak żart, zszedł na dół i wpuścił mężczyznę do korytarza w kancelarii. Ten groził przestrzeleniem kolana i kazał księdzu przejść do kancelarii. Wikariusz wybiegł jednak na zewnątrz i zamknął bandytę w środku na klucz. Na ulicy wikariusz zatrzymywał przechodniów z prośbą o telefon na policję. W tym czasie napastnik wyskoczył przez okno kancelarii.
Kilka godzin później, około 21-szej, podejrzany o napad mężczyzna, w związku z awanturą domową, został zatrzymany przez policję w mieszkaniu swojej konkubiny. Mężczyzna przebywa w policyjnym areszcie, w momencie zatrzymania miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Wcześniej, podczas wizyty na plebanii, funkcjonariusze poinformowali księdza, że może zgłosić napaść z powództwa cywilnego. Policja potraktowała napad na księdza jako "czyn chuligański".
W związku z tą sprawą Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu zamieściła na swoich stronach internetowych wyjaśnienie z którego wynika, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, funkcjonariusze poinformowali księdza, że ma możliwość złożenia wniosku o ściganie sprawcy gróźb karalnych (jest to przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego). Według informacji KWP funkcjonariusze - dokonali też sprawdzenia rejonu -. Policja twierdzi również, że - o sprawie tej został powiadomiony prokurator dyżurujący - nie podaje jednak kiedy został powiadomiony. Ponadto, jak wynika z komunikatu, dzień po zdarzeniu policjanci przyjęli jednak od księdza stosowne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
mc/IAR/KAI