Logo Polskiego Radia
PAP
Artur Jaryczewski 02.11.2013

Zmiana aresztu. Zamieszanie wokół aktywistów Greenpeace

Działacze Greenpeace, aresztowani w Rosji po akcji protestacyjnej na Morzu Barentsa, są przewożeni z Murmańska do Petersburga w celu "poprawy warunków ich przetrzymywania".
Zmiana aresztu. Zamieszanie wokół aktywistów GreenpeaceBjoertvedt/Wikimedia Commons/CC

O przewożeniu ekologów do Petersburga w piątek wieczorem poinformowała rzecznik Greenpeace Rosja, Chalimat Tekiejewa . - Czyni się to, aby złagodzić warunki przetrzymywania aresztantów. Areszty śledcze Petersburga są lepiej wyposażone. Ponadto w Petersburgu jest więcej aresztów, co umożliwia rozmieszczenie tak dużej grupy oskarżonych - przekazało źródło w rosyjskich organach ścigania cytowane w sobotę przez agencję Interfax. Rozmówca agencji podkreślił, że działacze Greenpeace'u nie dotarli jeszcze do Petersburga - zakończenie tej procedury nastąpi w najbliższych dniach.

Spośród 30 aresztowanych ekologów 22 było przetrzymywanych w Murmańsku, a 8 - mieście Apatyty, położonym około 200 km na południe od Murmańska. Skarżyli się oni na warunki w aresztach. W niektórych celach było zimno, w toaletach były zamontowane kamery, wielu z aresztowanych nie miało dostępu do wody pitnej w wystarczającej ilości, niektórym brakowało lekarstw.

Miedwiediew: proces działaczy Greenpeace będzie zgodny z rosyjskim prawem... >>>>

18 września działacze Greenpeace'u z pokładu pływającego pod banderą Holandii statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.

(wideo: Elżbieta Dziemianczuk, siostra uwięzionego działacza Greenpeace, Tomasza Dziemianczuka, źr. TVN24/x-news)

Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - "chuligaństwo" jest zagrożone karą do 7 lat łagru.

'' PAP/aj