Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 04.11.2013

Gowin murem za Wiplerem: trzymam za niego kciuki

Sprawa Przemysława Wiplera nie znika z mediów. Jarosław Gowin w rozmowie z IAR mówi, że trzyma kciuki za byłego posła PiS.
Przemysław WiplerPrzemysław Wiplerfacebook.com/Przemysław Wipler

Były polityk Platformy Obywatelskiej, który współpracuje z Przemysławem Wiplerem przy tworzeniu nowej partii politycznej, wyraził nadzieję, że sprawa awantury i szarpaniny przed klubem nocnym z udziałem posła zostanie szybko wyjaśniona. - On teraz walczy o odzyskanie dobrego imienia. Mocno trzymam za niego kciuki - mówił IAR Jarosław Gowin i dodał: "Uważam, że Przemysław Wipler zachował się honorowo, przepraszając za swoje zachowanie, niewątpliwie naganne. Znaleziono go w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim stanie".

Zdaniem Jarosława Gowina, wątpliwości czy wina leży po stronie posła, czy policji może wyjaśnić tylko upublicznienie nagrań z monitoringu. - Jestem zaskoczony, że policja utajnia to nagranie. Każdy dzień zwłoki osłabia wersję zdarzeń przedstawioną przez policję - twierdzi były minister sprawiedliwości.

Źródło: TVN24/x-news

Sprawą zajmuje się prokuratura. Poseł Wipler zapowiedział zrzeknięcie się z immunitetu. Do incydentu z udziałem posła doszło w nocy z wtorku na środę. Wipler twierdzi, że został brutalnie pobity przez policjantów interweniujących przed jednym z klubów nocnych w Warszawie. Na konferencji w Sejmie poseł Wipler pokazał się z pokiereszowaną twarzą, pokazywał też obrażenia rąk. Jak twierdzi, uszkodzono mu również rogówkę oka. Według relacji posła, w nocy w jednym z warszawskich lokali pił ze znajomymi alkohol. Do zdarzenia doszło po 4:00 rano, a o 8:30 miał we krwi 1,4 promila alkoholu. Poseł Wipler uważa, że tyle alkoholu we krwi ma się po wypiciu butelki wina. Okazją do spotkania była piąta ciąża jego żony. Polityk miał jej obiecać, że w trakcie ciąży w geście solidarności z nią, nie będzie pił wina. Ten wieczór miał być zatem ostatnią okazją.

Wipler zaprzeczał pojawiającym się sugestiom, że uderzył się głową o krawężnik. Twierdzi, że interweniował w ulicznej bójce przed lokalem, nie wiedząc, czy uczestniczy w niej policja. Według jego relacji, policjanci brutalnie go pobili i użyli wobec niego gazu. Parlamentarzysta relacjonował, że ktoś kopał go w głowę, klękał na nim, kopano go też z krocze, w plecy i po nogach, został skuty w kajdanki. Po jakimś czasie przestał widzieć.

Wersja policji

Rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek powiedział, że ok. godz. 4 policjanci zostali wezwani na ul. Mazowiecką, gdzie miało się bić kilka osób. Patrol nie natrafił na bójkę, zastał natomiast dwóch nietrzeźwych mężczyzn. Gdy ich legitymowano, do policjantów podszedł inny mężczyzna. Zaczął im ubliżać, wygrażać, jednego z nich szarpał i kopał, uszkodził mu mundur. Policjanci obezwładnili napastnika używając siły i gazu pieprzowego. Został odwieziony do izby wytrzeźwień.

Jak powiedział Mrozek, kiedy przez radio podawano dane mężczyzny, jeden z policjantów zorientował się, że może chodzić o parlamentarzystę. Zostało to potwierdzone. - Ten mężczyzna nie przedstawiał się, nie mówił, że jest posłem, nie mówił, że ma immunitet i nie miał przy sobie legitymacji poselskiej - zaznaczył Mrozek. Poseł trafił na komisariat, został poproszony o poddanie się badaniu alkomatem, ale odmówił.
Jak wyjaśnia Mariusz Mrozek, ponieważ poseł zachowywał się w sposób nienaturalny, na miejsce wezwane zostało pogotowie, które udzieliło posłowi pomocy związanej m.in z zaczerwienieniem oczu. Problemy z oczami, jak zaznacza Mariusz Mrozek, mogły być związane z użyciem wobec posła gazu pieprzowego. Z komendy policji poseł został przewieziony do szpitala.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

IAR/aj