Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 07.11.2013

Szef klubu PSL wzywa na dywanik niepokornych ludowców

Wszyscy mają być "przeciw". Nikt nie może podnieść ręki "za". Takie są wytyczne władz klubu PSL odnośnie piątkowego głosowania nad wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie sześciolatków. Ci, którzy się wahają - od rana są na celowniku kierownictwa klubu.
Wicepremier, prezes PSL Janusz PiechocińskiWicepremier, prezes PSL Janusz PiechocińskiPAP/Rafał Guz

Tylko trzech posłów PSL chciało poprzeć inicjatywę referendum. Z każdym z nich szef klubu PSL Jan Bury przeprowadzał "rozmowę ostrzegawczą". Na dywaniku u Burego był Andrzej Dąbrowski. - Mówiono o odpowiedzialności za państwo, ale nie było mowy o tym, że ci którzy poprą referendum zostaną wyrzuceni z klubu - powiedział dziennikarzom.

W czwartek wieczorem ludowcy mają zdecydować, czy podczas głosowania będzie obowiązywać dyscyplina.

Twardy opór stawia Eugeniusz Kłopotek. Bury nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co grozi Kłopotkowi, jeśli poprze wniosek o referendum. - W ogóle mu nie grożę. Wiem, że jest wielu polityków w polskim parlamencie, którzy byli wielkimi. Na przykład chociażby przypomnę taki polityk znany w SLD. Jak on się nazywał... Ryszard Kalisz. O tak, no widzi pan. Był bardzo popularnym politykiem i jakoś wie pan teraz, coś o nim cicho - oświadczył.

Politycy PO traktują  jako normę fakt, że Kłopotek chce głosować razem z opozycją. - Nie bez przypadku ma takie, a nie inne nazwisko - mówi Paweł Olszewski, poseł Platformy. Jego zdaniem, Kłopotek to indywidualista, który nie umie grać w drużynie i zawsze ma odrębne zdanie.

W przypadku głosowania nad wnioskiem o referendum każdy głos jest na wagę złota. Koalicja dysponuje bowiem niewielką przewagą w Sejmie i jeśli cała opozycja - zgodnie z deklaracjami - stawi się na głosowaniu i poprze ideę referendum, PO i PSL może przegrać to głosowanie. Dla rządu reforma dotycząca posyłania sześcioletnich dzieci do szkół jest jedną z kluczowych. Ministerstwo Edukacji Narodowej wielokrotnie tłumaczyło, że dzięki tym rozwiązaniom dzieci skorzystają.
Ale nawet opozycja nie wierzy sukces. Zdaniem rzecznika Twojego Ruchu Andrzeja Rozenka, koalicję poprą w głosowaniu posłowie, którzy odeszli z Platformy Obywatelskiej oraz ci, którzy opuścili Ruch Palikota. - Już doszło do handelku. Tylko nie wiadomo jeszcze co zostało przehandlowane - mówił Rozenek.

W PO zarządzono pełną mobilizację. Rzeczniczka dyscypliny klubowej Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, że w piątek nie będzie w Sejmie Krystyny Pośledniej, która jest chora. - Próbujemy wyjaśnić sytuację posła Leszka Korzeniowskiego, ale zakładamy, że jego najprawdopodobniej też nie będzie - dodała.

Zdaniem Burego, jeśli rząd przegra piątkowe głosowanie konsekwencje będą bardzo poważne. - Jeśli koalicja utraci większość zdolną do funkcjonowania i do popierania rządu, to oczywiście będą wcześniejsze wybory - podkreślił.

Głosowanie w sprawie wniosku referendalnego - w piątek rano. Cała opozycja jest za. Inicjatorzy wniosku - Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców - zaproponowało pięć pytań. Obywatele mieliby odpowiedzieć, czy są za obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków, obowiązkiem przedszkolnym dla pięciolatków, przywróceniem pełnego kursu historii i innych przedmiotów w liceum ogólnokształcącym, przywróceniem systemu "8 lat podstawówki, 4 lata szkoły średniej" oraz czy są za powstrzymaniem procesu likwidacji szkół publicznych.

IAR/PAP/asop