- Treść piosenek nagranych na płytach jest przerażająca; ludzie są poniżani i obrażani w skrajny sposób - czytamy w uzasadnieniu wyroku. Według sądu piosenki są wymierzone w cudzoziemców, Żydów i homoseksualistów, a także nawołują do przemocy.

28-letni przewodniczący berlińskiej organizacji Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) w czasie procesu nie przyznał się do przechowywania w swoim sklepie z militariami płyt przeznaczonych na sprzedaż. Sędziowie jednak nie dali wiary jego zapewnieniom.

Niemieckie kraje związkowe (landy) skierowały we wtorek do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o delegalizację NPD, zarzucając jej ideologiczne pokrewieństwo z nazizmem, ksenofobię, antysemityzm i gloryfikowanie Hitlera.

W Berlinie pomysł delegalizacji NPD pojawił się po wykryciu neonazistowskiej grupy terrorystycznej, odpowiedzialnej za zamordowanie dziewięciu imigrantów i policjantki w latach 2000-2007.

Prawicowe bojówki poważnie się zbroją >>>

Ministrowie spraw wewnętrznych rozważają tymczasem wyposażenie policjantów w aplikację na smartfony pozwalającą na szybką identyfikację skrajnie prawicowych utworów muzycznych. Dzięki temu funkcjonariusze mogliby podczas koncertów natychmiast reagować na zakazane utwory.

Plakat wyborczy NPD

NPD nigdy nie udało się wejść do Bundestagu, ale miała sukcesy w wyborach lokalnych. W 2009 roku zdobyła aż 100 mandatów radnych w miastach Saksonii, Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Saksonii-Anhalt, Turyngii, Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i w Kraju Saary.  W wyborach do landtagu Saksonii NPD uzyskała 5,6 procent głosów. Sukces umożliwiła jej ostra kampania antyimigrancka, w tym antypolska. Przy granicy z Polską zawisły plakaty z hasłem - zatrzymać polską inwazję!

PAP/iz