Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Izabela Zabłocka 05.12.2013

Korea Północna: obozy koncentracyjne na zdjęciach z kosmosu

Niezwykłe fotografie satelitarne koreańskich obozów koncentracyjnych udostępniła Amnesty International. Wszystko wskazuje na to, że obozy mimo apeli świata, są rozbudowywane.
zdjęcie satelitarne obozu w Korei Północnejzdjęcie satelitarne obozu w Korei Północnej PAP/EPA/AMNESTY INTERNATIONAL / HANDOUT

Zdjęcia pokazują obóz Haengyong w okolicy wioski Kwan Li So w północnej części kraju, koło granicy z Rosją i Chinami. Robione były w okresie od 23 września 2011 do 4 kwietnia 2013 roku.
Eksperci, którzy przeanalizowali fotografie uważają, że obóz jest rozbudowywany. Dzieje się tak mimo międzynarodowych apeli o poszanowanie praw człowieka w Korei Północnej.

Jak wygląda obóz
Obóz rozciąga się na powierzchni ponad 80 kilometrów kwadratowych. Otoczony jest przez podwójny system ogrodzeń z drutu kolczastego pod napięciem. Między ogrodzeniami ukryte są pułapki i kolce wbite w ziemię.
Więźniów pilnuje blisko 1000 strażników. Mają do dyspozycji psy, są wyposażeni w broń automatyczną i granaty. Nie wiadomo ile osób jest dziś tam osadzonych. W 1990 miało ich być około 50 000.

Obóz jest podzielony na strefy: więzienne kolonie pracy, a także strefę administracyjną, areszt śledczy i  dzielnicę dla rodzin więźniów. Na skraju obozu usytuowane jest miejsce egzekucji.
Do obozów pracy w Korei Północnej może trafić każdy, zwłaszcza ten kto zdaniem władz jest niepoprawny politycznie. A za takiego można być uznanym z dowolnego powodu. W obozach osadzani są nie tylko więźniowie, ale także całe ich rodziny, w tym dzieci i osoby w podeszłym wieku. Wszyscy są przetrzymywani aż do śmierci. Korea w zasadzie nie uwalnia więźniów z obozów.

Skąd o tym wiemy ?
Świat dowiedział się o obozach w Północnej Korei m.in. dzięki relacjom byłego strażnika, który uciekł z kraju. Ahn Mjong - czol opisał szok jaki przeżył po przybyciu do obozu. Zobaczył tam więźniów wyglądających jak "chodzące szkielety" ubrane w łachmany. Ahn szacuje, że około 30 % z nich miało ślady przemocy fizycznej: porozrywane uszy, rozbite nosy, powybijane oczy i blizny na całym ciele powstałe z powodu bicia i innego, złego traktowania. Około 2000 więźniów nie miało rąk lub nóg, ale nawet oni musieli pracować, mimo że nie mieli kul.
Więźniowie dostawali 180 g kukurydzy dwa razy dziennie. To nie wystarcza to przeżycia. Starają się więc polować na szczury, węże i żaby.  Ahn szacuje, że 1500-2000 osób umiera tam rocznie z niedożywienia, głównie są to dzieci.
Nieletni mieli o połowę mniejsze racje żywnościowe, a pracować musieli jak dorośli. Dlatego większość umierała przed ukończeniem 10. roku życia. Chorzy byli izolowani i pozostawieni bez opieki aż do śmierci.

Więźniowie to chwasty do wyrwania
Ahn wyjaśnił, że strażnicy uważają więźniów za wrogów klasowych, którzy mają być "wyrwani jak chwasty". Dlatego mogą ich traktować jak niewolników. Strażnik ma prawo zabić każdego, kto nie wykonuje jego poleceń. Ahn sam przyznał się, że nakazał egzekucję 31 osób z pięciu rodzin ponieważ jeden z więźniów próbował uciec. Więźniowie są torturowani i prowadzone są na nich eksperymenty medyczne.
W wyprodukowanym w 2004 roku przez telewizję BBC filmie dokumentalnym znalazły się doniesienia o tym, że w jednym obozów koncentracyjnych na więźniach umieszczanych w komorach gazowych testowana jest broń chemiczna. Życie w północnokoreańskich obozach koncentracyjnych jest tematem kilku innych filmów dokumentalnych, w tym The Aquariums of Pyongyang:

 

Film The Aquariums of Pyongyang

Obrońcy praw człowieka szacują, że w łącznie w Korei Północnej jest 150 - 200 tysięcy więźniów politycznych.

polskieradio.pl/iz

''