Trójka
Aneta Hołówek
27.01.2014
Partyzantka ogrodnicza, czyli jak pięknieją miasta dzięki aktywistom
Partyzanckie ogrodnictwo czy ogrodnictwo bez granic to zjawisko, z którym coraz częściej spotykamy się w przestrzeni miejskiej. - Widzisz w mieście kawałek przestrzeni publicznej, brzydkiej i zaniedbanej i sadzisz tam kwiaty - wyjaśnia Richard Reynolds, założyciel bloga Guerrillagardening.org.
Fragment ogrodu "Pop art czy żart" autorstwa Ireny Pełczyńskiej PAP/Darek Delmanowicz
Posłuchaj
-
Partyzantka ogrodnicza, czyli jak pięknieją miasta dzięki aktywistom (Obieg otwarty/Trójka)
Czytaj także
W wielu europejskich stolicach, pod osłoną nocy grasują ogrodniczy partyzanci - jak przyjęło się nazywać entuzjastów "dzikiego” ogrodnictwa. - Kiedyś policja traktowała nas podejrzliwie - mówi Richard Reynolds. - Byliśmy zatrzymywani, ale to się zmieniło. Dzisiaj władza nas ignoruje, przechodnie nie zwracają już tak wielkiej uwagi - mówi aktywista i dodaje, że coraz częściej ludzie jednak wspierają ogrodnicze akcje.
W Londynie powstał nawet program, w którym zachęca się mieszkańców do upiększania ulic. I te apele przynoszą skutek. - Najczęściej upiększane są przestrzenie po wyburzonych budynkach czy stare opuszczone kwietniki - wymienia Reynolds. W Warszawie także działa miejski aktywista Kwiatek, który od lat sadzi rośliny, ale nie ujawnia swojego nazwiska. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Kwiatkiem.
W audycji rozmawialiśmy także z Magdaleną Sobczak, cymbalistką z Kapeli Ze Wsi Warszawa.
Audycję "Mówię TAK" przygotowuje i prowadzi Agnieszka Obszańska.
(ah/ei)