Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 02.07.2014

Kryzys ukraiński. Sprzeczne sygnały z Moskwy i Berlina

Z jednej strony premier Rosji nie przebierający w oskarżeniach pod adresem prezydenta Ukrainy. Z drugiej szefowie dyplomacji Rosji, Niemiec, Ukrainy i Francji, którzy uzgadniają pakiet pokojowy dla wschodniej Ukrainy.
Posłuchaj
  • Miedwiediew: Poroszenko popełnił dramatyczny błąd. Relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
  • Jest nowy plan załagodzenia sytuacji na wschodzie Ukrainy. Relacja Wojciecha Szymańskiego (IAR)
Czytaj także

Prezydent Ukrainy ponosi osobistą odpowiedzialność za ofiary operacji wojskowej. Tak twierdzi szef rosyjskiego rządu. Premier Rosji opublikował na Facebooku tekst pod tytułem: "Pięć krótkich komentarzy w sprawie sytuacji na Ukrainie”.
Na pierwszym miejscu Miedwiediew wskazuje, że wznowienie operacji antyterrorystycznej przeciwko separatystom to "dramatyczna pomyłka” Petra Poroszenki.

Dalej stwierdza, że walki przyniosą kolejne ofiary, za których śmierć osobistą odpowiedzialność ponosić będzie ukraiński prezydent. - Po drugie, teraz znacznie trudniej będzie wrócić do rozmów, takie są bowiem prawa wojny - stwierdza Miedwiediew.

W punkcie trzecim premier Rosji zapowiada, że jego eksperci już sprawdzają, jakie konsekwencje dla rosyjskiej gospodarki będzie miało podpisanie przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. - Prawem Rosji jest przejść na nowe warunki współpracy, by chronić swój rynek - napisał rosyjski polityk.

Po czwarte, jak przewiduje Miedwiediew - "jesienią nastąpi poważny kryzys gazowy", bowiem Kijów nie płaci za gaz.

W punkcie piątym zwraca uwagę na ogromną liczbę uchodźców z Ukrainy. Na koniec dodaje, że w takich warunkach będzie bardzo trudno rozwijać stosunki z Ukrainą, a w niektórych kwestiach wręcz będzie to niemożliwe.

Intencją rozejmu, ogłoszonego przez Kijów 20 czerwca i tydzień później przedłużonego do 30 czerwca, było danie szansy separatystom na złożenie broni. Jednak rebelianci nie rozbroili się, a zawieszenie broni było systematycznie naruszane. W poniedziałek wieczorem Poroszenko poinformował, że podjął decyzję, by nie przedłużać zawieszenia broni , które wygasło tego dnia o godz. 22 czasu lokalnego.
W nocy z poniedziałku na wtorek siły ukraińskie wznowiły tak zwaną operację antyterrorystyczną we wschodniej Ukrainie.

Po południu pojawiła się wiadomość, która mogłaby doprowadzić do uspokojenia sytuacji na wschodzie Ukrainy. Szefowie dyplomacji Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy podczas rozmów w Berlinie uzgodnili pakiet działań na rzecz trwałego przerwania ognia w tym rejonie. Wśród tych działań są: przedłużenie zawieszenia broni oraz rozmieszczenie ukraińskich funkcjonariuszy straży granicznej na posterunkach na granicy ukraińsko - rosyjskiej.

Szefowie dyplomacji przyjęli wspólną deklarację, w której wzywają OBWE do rozmieszczenia obserwatorów na rosyjskich posterunkach granicznych "Gukowo" i "Donieck". Taką propozycję przedstawiła wcześniej strona rosyjska. Za bezpieczeństwo obserwatorów ma odpowiadać wszystkie strony.

Zdaniem szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa najszybciej powinna być zwołana grupa kontaktowa w sprawie ukraińskiego kryzysu. Zapowiedział, że Rosja będzie pracowała na rzecz uwolnienia zakładników przetrzymywanych na Ukrainie. Minister dodał, że Rosja w czasie obowiązywania nowego rozejmu będzie gotowa dopuścić OBWE do monitorowania niektórych przejść na granicy z Ukrainą.
Z kolei gospodarz spotkania, niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier, zapowiedział, że nowe rozmowy o Ukrainie odbędą się do 5 lipca - podała rosyjska agencja ITAR-TASS.

Kryzys na Ukrainie - serwis specjalny >>>

Uzgodnienia te idą w parze z niedawnym porozumieniem zawartym rzekomo między Poroszenko a Putinem. Podczas czterostronnych rozmów organizowanych pod auspicjami Paryża kanclerz Niemiec, prezydent Francji oraz prezydenci Rosji i Ukrainy uzgodnili, że będą działać na rzecz pokoju na wschodzie Ukrainy.

Nie minęły 24 godziny od wydania tego komunikatu, a już Putin oskarżył Zachód, że wykorzystując kryzys ukraiński, próbuje zdestabilizować cały region. Gospodarz Kremla porównał Ukrainę do Iraku, Libii i Syrii, które - jak to ujął - zostały przez interwencję z zewnątrz doprowadzone na skraj rozpadu.

Putin zapowiedział, że Rosja nadal będzie energicznie chronić mieszkających poza jej granicami etnicznych Rosjan przy użyciu wszelkich dostępnych środków - od politycznych, gospodarczych i humanitarnych, "po prawo do samoobrony zapisane w prawie międzynarodowym".  Oznajmił również, że wydarzenia na Ukrainie stanowią "kulminację negatywnych tendencji na arenie światowej, które kumulowały się od lat, przed czym Rosja ostrzegała swoich partnerów".

IAR/PAP/asop

''