Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Beata Krowicka 16.07.2014

Szef CBA: spotkanie z minister Bieńkowską było mało sensacyjne

- Jestem pewny, że nawet jeżeli jakiekolwiek nagrania są, to nie mam się czego wstydzić czy obawiać - mówi w "Super Expressie"o ewentualnych taśmach ze swojego spotkania z minister Bieńkowską szef CBA Paweł Wojtunik.
Paweł Wojtunik, szef CBAPaweł Wojtunik, szef CBAWikipedia/CC/Senat RP

Wojtunik podkreśla, że na razie nie wie, czy w ogóle istnieje taśma ze spotkania, o którym w ostatnim numerze pisze "Wprost". Tygodnik sugeruje, że to nagranie może obalić rząd.

- Na razie słychać tylko spekulacje na ten temat. Z racji służby w CBA spotykam się z wieloma ludźmi, w tym z ministrami czy parlamentarzystami - powiedział szef Biura. - Spotkanie było mało sensacyjnie. Po prostu wiem, po co się spotykałem, wiem, o czym mówiłem, za ile i co zjadłem. Mam czyste sumienie i nie mam żadnych lęków bądź obaw w sprawie nagrań. Taśm poszukuje akurat nie CBA, ale jestem pewien, że w moich rozmowach nie ma niczego niestosownego - dodał.

Wojtunik odniósł się w wywiadzie także do akcji CBA w biurze poselskim klubu PSL Jana Burego, w przeddzień głosowania nad wotum nieufności wobec rządu i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

- Oceniam te działania bardzo wysoko jako całkowicie apolityczne i właściwie przeprowadzone. W przekazach medialnych widziałem, że podobnie ocenił ją pan poseł Bury, mówiąc o profesjonalizmie agentów CBA - powiedział szef Biura.

Zdaniem Pawła Wojtunika, zawsze można stwierdzić, że moment na interwencję był niewłaściwy. - Na działania, które mogą dotykać ważnych osób, nie ma nigdy dobrego momentu. To zawsze jest albo przed głosowaniem, albo tuż po, albo przed ich wyborem, albo w trakcie ważnych decyzji. Najlepszym terminem jest więc zawsze najszybszy z możliwych - wyjaśnił szef CBA. Jego zdaniem, gdyby do przeszukania doszło po głosowaniu, pojawiłyby się opinie, że termin wybrano specjalnie, by nie zaszkodzić rządowi.

- Działania nasze i prokuratury były w pełni uzasadnione dynamiką nowego śledztwa prowadzonego przez CBA wspólnie z Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie od kilkunastu dni. Chodziło o szybkie zabezpieczenie dowodów - wyjaśnił Wojtunik.

Szef CBA odniósł się także do spekulacji, jakoby przeszukanie u posła Burego miało związek z taśmami "Wprost" i znajomością szefa klubu PSL z dziennikarzem Piotrem Nisztorem.

- Wszyscy widzą, że to bzdura. Czynności zlecone przez prokuraturę wykonywaliśmy w kilkunastu miejscach, między innymi w Prokuraturze Apelacyjnej w Rzeszowie. Doprawdy nie przesadzajmy. Choć widzę, że tę legendę niektórzy próbują na siłę lansować. Ciekawe czemu...- skomentował.

Szerszy kontekst sprawy Burego

"Wprost" w najnowszym numerze, powołując się na własne informacje, opisuje szczegóły spotkania między wicepremier Elżbietą Bieńkowską a szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. Tygodnik spekuluje, że ta sprawa mogła mieć coś wspólnego z przeszukaniem biura szefa klubu PSL.
Dziennikarze opisują krótko szczegóły tej rozmowy, ale nie przytaczają żadnych cytatów. Nie wiadomo też, czy są w posiadaniu nagrania.
Jak podaje "Wprost", Paweł Wojtunik w czasie spotkania z Elżbietą Bieńkowską miał się niepochlebnie wypowiadać o Radosławie Sikorskim, a zwłaszcza o jego postawie wobec akcji CBA w ministerstwie spraw zagranicznych. W ubiegłym roku funkcjonariusze służby antykorupcyjnej zatrzymali naczelnika wydziału zamówień publicznych w resorcie, Monikę F. Wojtunik, według "Wprost", miał również w niewybrednych słowach krytykować szefa MSW Barłomieja Sienkiewicza.
Dziennikarze tygodnika piszą, że po wybuchu afery podsłuchowej Bieńkowska i Wojtunik obawiali się, że światło dzienne ujrzy nagranie z ich spotkania. Szef CBA miał w zakulisowych rozmowach mówić, że jego upublicznienie może nawet spowodować upadek rządu.
Według komentatorów "Wprost" mogą istnieć związki między spotkaniem Bieńkowska-Wojtunik a ubiegłotygodniową akcją CBA, kiedy funkcjonariusze przeszukali biuro poselskie oraz pokój sejmowy Jana Burego. Wszystko w ramach śledztwa dotyczącego powoływania się na wpływy przez dwóch biznesmenów z Leżajska. Dziennikarze wskazują na znajomość szefa klubu PSL z Piotrem Nisztorem, za którego pośrednictwem nagrania ze spotkań polityków trafiły do tygodnika. Sam Nisztor mówi, że Jana Burego zna słabo a rozmawiał z nim "może dwa razy w życiu".
Tygodnik opisuje też konflikt szefa klubu PSL z biznesmenem Stanisławem Bortkiewiczem. Według autorów publikacji ten drugi, mając żal do Burego, miał "rozpocząć krucjatę" przeciw posłowi za pośrednictwem znajomych dziennikarzy i PR-owców. Ich zadaniem miało być pisanie o rzekomych związkach PSL z aferą podsłuchową.
W tym kontekście dziennikarze przytaczają opinię anonimowego rozmówcy ze służb. Jego zdaniem przeszukanie pokoju i biura poselskiego Jana Burego mogło nie być przypadkowe, ale posłużyć jako pretekst do sprawdzenia, czy szef klubu PSL nie ma przypadkiem taśm z nagranymi rozmowami. Jak dodaje rozmówca "Wprost", mogła to być też przestroga dla tych, którzy są w posiadaniu jeszcze nieujawnionych nagrań.

Super Express, bk