Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 23.07.2014

"Dzieci pytają: dlaczego to się stało?" Holandia opłakuje ofiary lotu MH17

Pierwsze czterdzieści trumien ze szczątkami ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą, przetransportowano w środę do Holandii. Na lotnisku wojskowym w Eindhoven oddano hołd zabitym.
Pierwsze trumny z ciałami przewiezione zostały do koszar w EindhovenPierwsze trumny z ciałami przewiezione zostały do koszar w Eindhoven PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS
Posłuchaj
  • W holenderskim Eindhoven oddano hołd ofiarom katastrofy malezyjskiego samolotu. Na lotnisku wojskowym z Ukrainy przyleciały dwa samoloty z trumnami 40 ofiar. Uroczystość obserwowała Beata Płomecka/IAR
Czytaj także

Najpierw 16 trumien przyleciało na pokładzie holenderskiego samolotu transportowego Hercules C130.  Kilka minut później z Charkowa na Ukrainie przyleciał australijski Globemaster C-17 z 24 trumnami z ciałami ofiar katastrofy.

Na cześć zabitych pasażerów lotu MH17 wybrzmiał capstrzyk "Last Post", a zgromadzeni na lotnisku - wśród nich król Holandii Wilhelm Aleksander i królowa Maxima, premier Mark Rutte i przedstawiciele krajów, z których pochodziły ofiary - oddali hołd zmarłym minutą ciszy. Flagi państw, których obywatele zginęli w katastrofie, opuszczono do połowy masztów. W chwili lądowania samolotów w kościołach w Holandii zabrzmiały dzwony.

Na ceremonię zaproszono również rodziny ofiar - choć ich członkowie nie wiedzieli, czy to właśnie szczątki ich bliskich dotarły w środę do Holandii. Zwłoki będą dopiero identyfikowane.

Żołnierze w galowych mundurach wynosili z obu samolotów trumny - jedna po drugiej. Dla każdej przeznaczono karawan pogrzebowy. Następnie kolumny w eskorcie policji wyruszyły do bazy wojskowej w Hilversum, gdzie ciała zostaną poddane identyfikacji.

CNN NEwsource/x-news

Na trasie przejazdu ustawiały się grupy ludzi - mieszkańców Eindhoven i przyjezdnych - którzy również chcieli oddać cześć zmarłym.

W czwartkowej katastrofie zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów.

 

fot:PAP/EPA/OLAF
fot:PAP/EPA/OLAF KRAAK

Za bramą wjazdową do bazy lotnictwa wojskowego w Eindhoven, pod zabytkowym samolotem, leżą wiązanki kwiatów, kartki z odręcznie napisanymi wiadomościami, a nawet maskotki. Jest też duży wycięty z papieru napis "Why" ( dlaczego).
Inge i Leon Klaassen przyszli w środę w to miejsce z czworgiem swoich kilkuletnich dzieci, które przyniosły kwiaty i swoje rysunki. - Dzieci usłyszały, co się stało, i że wiele z ofiar katastrofy to też małe dzieci. Pytają nas, jak i dlaczego. Dlatego przyszliśmy tutaj, żeby oddać hołd zmarłym - powiedział Leon Klaassen.
Holenderskim władzom bardzo zależało na godnym przyjęciu ciał ofiar tragedii. Obrazy z miejsca katastrofy na wschodzie Ukrainy, pokazujące szczątki przenoszone w plastikowych workach do wagonów chłodniczych, czy doniesienia o okradaniu ciał wywołały oburzenie nie tylko w Holandii, skąd pochodziły 193 spośród 298 ofiar katastrofy.
Środa to dzień żałoby narodowej w Holandii - pierwszy od ponad pół wieku. Po raz ostatni mieszkańcy tego kraju przeżywali żałobę narodową w 1962 r. po śmierci królowej Wilhelminy.

- Holendrzy zazwyczaj są powściągliwi w okazywaniu uczuć. Ale gdy trzeba, umieją pokazać, że są jednym narodem i ta tragedia bardzo ich dotknęła - opowiada Ewa, Polka od ponad 20 lat mieszkająca pod miastem Eindhoven na południu Holandii.

fot:
fot: PAP/EPA/DAN HIMBRECHTS

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny  >>>

Holendrzy pokierują międzynarodowym śledztwem

Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV) poinformował w środę, że to on będzie nadzorować  międzynarodowe dochodzenie w sprawie katastrofy MH17. OVV będzie koordynował prace 24 ekspertów  z Ukrainy, Malezji, Australii, Francji, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Rosji, a także Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego.

Skrzynki są nienaruszone

OW poinformował, że śledczy badający katastrofę malezyjskiego boeinga nie znaleźli dowodów świadczących o manipulacji w zapisie jednej z czarnych skrzynek samolotu.
Według urzędu, dane z rejestratora rozmów w kokpicie pozostały nietknięte. Urządzenie to "było uszkodzone, ale pamięć pozostała nietknięta i nie znaleziono żadnych dowodów lub oznak świadczących o tym, że przy nim manipulowano" - napisał urząd w komunikacie.
Przez kilka dni po katastrofie malezyjskiego boeinga czarne skrzynki, które w rzeczywistości mają pomarańczowy kolor, były w rękach prorosyjskich separatystów, kontrolujących obszar, na którym rozbiła się maszyna. W nocy z poniedziałku na wtorek przekazali oni urządzenia malezyjskim ekspertom, a ci następnie oddali je Holendrom.

Czarne skrzynki badają Brytyjczycy
W środę rejestratory lotu trafiły do Ośrodka Badania Wypadków Lotniczych w Farnborough, w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu eksperci odzyskują dane z rejestratorów.
Boeing 777 malezyjskich linii, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się 17 lipca w obwodzie donieckim na Ukrainie. Zachód i władze ukraińskie twierdzą, że został trafiony rakietą przeciwlotniczą, wystrzeloną z terenu kontrolowanego przez separatystów. Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów. Na pokładzie byli również m.in. obywatele Malezji, Indonezji, Australii i Wielkiej Brytanii.
Czarne skrzynki zawierają zapis rozmów w kokpicie a także dane techniczne dotyczące lotu. Jest jednak mało prawdopodobne, by dzięki tym urządzeniom udało się ustalić, skąd wystrzelono pocisk, który strącił boeinga - pisze agencja AFP.
Według wysokich rangą przedstawicieli amerykańskiego wywiadu maszyna została przypadkiem zestrzelona przez źle wyszkolonych separatystów.
"Dane z czarnej skrzynki zostały pobrane, zawierają one ważne informacje o locie" - napisał OVV, podkreślając, że muszą one jeszcze zostać przeanalizowane.
W czwartek brytyjscy specjaliści rozpoczną w Farnborough badanie drugiej czarnej skrzynki, czyli rejestratora danych technicznych lotu. "Dowiemy się, czy ta czarna skrzynka zawiera odpowiednie informacje, i jeśli tak będzie, dane z dwóch rejestratorów zostaną zestawione" - wyjaśnił urząd.

To jednak pomyłka?

Według wysokich rangą przedstawicieli amerykańskiego wywiadu, prorosyjscy rebelianci na wschodzie Ukrainy najpewniej "przez pomyłkę" zestrzelili samolot malezyjskich linii lotniczych. Rosja "stworzyła warunki" do zestrzelenia, ale to separatyści odpalili pocisk - podały wysokie rangą źródła w wywiadzie USA.
Zastrzegły one, że nie wiadomo, kto dokładnie obsługiwał wyrzutnię i czy Rosjanie byli obecni przy odpaleniu rakiety. Jeśli chodzi o to, kto odpalił, to "nie znamy nazwiska, nie znamy rangi, nie jesteśmy nawet w 100 proc. pewni narodowości" - powiedziały źródła wywiadowcze USA. I dodały, że nie wiadomo też, czy obsługujący rakietę byli szkoleni w Rosji.

"Zestrzelenie samolotu przelało czarę goryczy"

Unia Europejska przygotowuje kolejne sankcje wobec Rosji. KE ma przedstawić w czwartek krajom Unii propozycje sankcji obejmujących m.in. dostęp do rynków kapitałowych, obronność i wrażliwe technologie, w tym w sektorze energii.
Propozycje te będą omawiane na spotkaniu ambasadorów, które rozpocznie się w czwartek późnym rankiem i potrwa zapewne cały dzień. Dopiero gdy państwa Unii dadzą swoje wskazania, powstanie konkretny projekt aktu prawnego, który będzie potem przyjęty. Źródło UE spodziewa się, że do tego wszystkiego będzie potrzebne więcej niż jedno spotkanie ambasadorów, a więc może to zająć kilka dni.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) potwierdził w środę, że zamrozi swoje nowe programy inwestycyjne w Rosji w ramach nowych europejskich sankcji przeciwko temu krajowi i jego roli w kryzysie na Ukrainie.
EBOR na razie "nie będzie w stanie zatwierdzać nowych programów inwestycyjnych w Rosji" - czytamy w komunikacie. Decyzję w tej sprawie zatwierdziła większość członków rady dyrektorów banku.

Wschodnia Ukraina ciągle w ogniu
W środę sztab operacji antyterrorystycznej poinformował, że rebelianci zestrzelili dwa samoloty bojowe ukraińskich sił rządowych. Jak powiedział rzecznik sztabu, oba samoloty strącono w pobliżu kurhanu Saur-Mogiła, ok. 30 km na południe od wraku malezyjskiego samolotu. Na razie nie wiadomo, co stało się z ich pilotami. Według rebeliantów jeden samolot został zestrzelony na pewno, a drugi prawdopodobnie uszkodzono.

InfoResist/You Tube

Władze w Kijowie przypuszczają, że maszyny zostały strącone z terytorium Rosji.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

IAR/PAP/iz

''