Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 03.08.2014

"Przygotujemy nowe plany obronne NATO". Sojusz obawia się rosyjskiej agresji

- Uważam, że ambicją prezydenta Rosji jest ustanowienie pewnej strefy wpływów w sąsiedztwie. Będę nakłaniał państwa NATO, żeby zwiększały wydatki na obronność - deklaruje szef Paktu, Anders Fogh Rasmussen.
Ukraińskie wojska wypychają separatystów z zajmowanego przez nich terytoriumUkraińskie wojska wypychają separatystów z zajmowanego przez nich terytorium PAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Posłuchaj
  • Prorosyjscy separatyści na Wschodzie Ukrainy torpedują prace zachodnich ekspertów, którzy badają miejsce katastrofy malezyjskiego samolotu. Boeing 777 został zestrzelony najpewniej przez wspieranych przez Moskwę terrorystów 17 lipca. Więcej w relacji z Kijowa Piotra Pogorzelskiego/IAR
  • Unia Europejska i Stany Zjednoczone powinny zaproponować Ukrainie pomoc wojskową na szeroką skalę. Takiego zdania jest minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow. Relacja z Kijowa Piotra Pogorzelskiego/IAR
  • Anders Fogh Rasmussen domaga się zwiększenia wydatków obronnych krajów NATO w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Więcej w relacji Tomasza Siemieńskiego/IAR
Czytaj także

- Rosyjska agresja była sygnałem alarmującym i wytworzyła nową sytuację bezpieczeństwa w Europie - powiedział Rasmussen francuskiemu dziennikowi "Midi Libre".

Polityk przypomniał, że w ciągu ostatnich pięciu lat Rosja zwiększyła swe wydatki na obronność o 50 procent, a państwa NATO zmniejszyły je średnio o 20 proc. Taka sytuacja "jest niemożliwa do utrzymania; należy odwrócić ten trend" - podkreślił szef Sojuszu. Rasmussen zapowiedział zintensyfikowanie ćwiczeń wojskowych i przygotowanie nowych planów obronnych.

"To była zbrodnia wojenna"

W ocenie szefa NATO, zestrzelenie 17 lipca malezyjskiego samolotu nad kontrolowaną przez prorosyjskich separatystów wschodnią Ukrainą jest "zbrodnią wojenną". - Mamy liczne informacje o tym, że separatyści wspierani przez Rosjan są winni - dodał sekretarz generalny Sojuszu, który po raz pierwszy wypowiedział się na temat tej katastrofy, w której zginęło prawie 300 osób.
Podkreślił, że trzeba "jak najszybciej postawić przed sądem odpowiedzialnych" za tę tragedię. - Dlaczego separatyści nie chcą udostępnić miejsca katastrofy? - pytał Rasmussen, wskazując że widocznie "jest coś do ukrycia".
Rosja musi "przestać przesyłać broń, sprzęt i bojowników na Ukrainę (...), przestać wspierać separatystów i wycofać swe wojska znad granicy. W przeciwnym razie grożą jej jeszcze ostrzejsze sankcje i izolacja międzynarodowa" - zagroził szef Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Ukraiński
Ukraiński punkt kontrolny niedaleko miejscowości Debalcewo / fot:PAP/EPA/Roman Pilipey

Separatyści torpedują prace zachodnich ekspertów

Portal ekspertów wojskowych "Informacyjny Opór" napisał, że specjaliści z Australii, Holandii i Malezji chcieli wykorzystać latający aparat bezzałogowy, który pozwoliłby na szybsze zbadanie terenu. Nadal poszukiwane są szczątki ciał i kawałki samolotu. Nie zgodzili się na to jednak separatyści.

Portal twierdzi też, że to oni ostrzelali w sobotę terytorium, gdzie pracowali specjaliści. Z kolei kierownictwo operacji antyterrorystycznej opublikowało zdjęcie jednego z posterunków separatystów, przy którym byle jak rozrzucono szczątki samolotu. Władze w Kijowie sugerują, że są one wykorzystywane do budowy barykad.

Rosjanie ćwiczą przy granicy z Ukrainą

Rosja nadal zwiększa liczebność wojska i sprzętu bojowego na granicy z Ukrainą. Na sprzęcie wojskowym widnieją symbole sił pokojowych - alarmuje ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.

Na potwierdzenie, strona ukraińska upubliczniła zdjęcie zamieszczone1 sierpnia przez rosyjskiego wojskowego na Instagramie. Logowanie miało nastąpić na poligonie Kadamowskij w obwodzie rostowskim.

http://instagram.com/p/rKtvu4JgR0/
Rosyjski żołnierz w oznaczeniu międzynarodowych sił pokojowych/ http://instagram.com/p/rKtvu4JgR0/

Niektórzy ukraińscy dziennikarze twierdzą, że Rosja może wprowadzić swoje wojska na wschodnią Ukrainę pod szyldem międzynarodowych sił pokojowych. Pretekstem może być umożliwienie międzynarodowym ekspertom prac na terenie katastrofy MH17.

Niemcy wykluczają taki wariant

Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier w wywiadzie dla niedzielnego wydania "FAZ" wyraził nadzieję na rychłe uzgodnienie zawieszenia broni przez wszystkie strony konfliktu na wschodzie Ukrainy.  Powtórzył, że bez udziału Rosji nie uda się rozwiązać kryzysu, ale wykluczył możliwość wprowadzenia na Ukrainę rosyjskich sił pokojowych.
Steinmeier przypomniał, że kanclerz Angela Merkel rozmawiała w czwartek z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, a on sam kontaktował się w piątek z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. - Mam nadzieję, że dzięki temu teraz powiodą się decydujące kroki prowadzące na początek do zawieszenia broni - powiedział szef niemieckiej dyplomacji w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Szef niemieckiej dyplomacji przyznał, że jego zaufanie do Rosji zostało poważnie nadszarpnięte, przede wszystkim w wyniku niezgodnej z prawem międzynarodowym aneksji Krymu w marcu. Zaznaczył, że jego zabiegi o kontynuowanie dialogu z Rosją nie są wynikiem "naiwnego zaufania" do osób z rosyjskiego kierownictwa. - Tak jak i inni, widzimy przepaść między słowami a czynami - podkreślił Steinmeier.
- Wiemy jednak, że bez udziału Moskwy polityczne rozwiązanie konfliktu na Ukrainie nie będzie możliwe lub będzie bardzo trudne. Dlatego pomimo wszystkich trudności staramy się, by kanały rozmów z Moskwa pozostały drożne - wyjaśnił minister.
Steinmeier podkreślił, że zestrzelenie 17 lipca malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad Ukrainą i śmierć prawie 300 osób diametralnie zmieniło sytuację. - Gniew i oburzenie nie mogą jednak stanowić ostatniego słowa w dyplomacji. Dlatego kontynuujemy - tak jak inne kraje - zabiegi o przynajmniej małe postępy - wyjaśnił.

Zobacz serwis specjalny: KRYZYS UKRAIŃSKI>>>

IAR/PAP/iz

''