Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Izabela Zabłocka 19.11.2014

Czy "globalny spisek” pogrąży Rosję? [analiza]

Połowa wpływów budżetowych Rosji pochodzi ze sprzedaży gazu i ropy naftowej. W czerwcu cena baryłki ropy wynosiła 118 dolarów. Dziś spadła poniżej 80. Władimir Putin widzi w tym światową zmowę wymierzoną w jego kraj.
Inwestycje w rosyjską armię mają ją uczynić drugą potęgą świataInwestycje w rosyjską armię mają ją uczynić drugą potęgą świataPAP/EPA/SERGEI CHIRIKOV

Tendencja spadkowa cen ropy utrzymuje się od kilku miesięcy. Jednym z powodów jest znaczna podaż tego surowca przy zmniejszonym popycie. Produkcję zintensyfikowały Libia i Irak, ale przede wszystkim Stany Zjednoczone. Dzięki technologii pozyskiwania węglowodorów ze skał łupkowych, w ciągu ostatnich pięciu lat USA zwiększyły wydobycie o ponad 60 procent, do 9 milionów baryłek dziennie. Kraj ten doszedł do poziomu z 1985 roku, gdy ówczesny prezydent Ronald Reagan zastosował broń ekonomiczną przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Jak prognozuje Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA), przy morzu ropy, które zalewa świat, węglowodory będą  jeszcze tańsze. Niska cena bez wątpienia jest korzystna dla USA, bo uderza w Wenezuelę i Rosję, kraje, które Stany Zjednoczone mają na celowniku.

Zmowa przeciwko Rosji

W połowie października prezydent Rosji dość ostro wypowiedział się o sytuacji na rynku węglowodorów. Nie wykluczył, że spadki cen są efektem globalnego spisku i ostrzegł: "Jeśli chodzi o teorię spiskową, to spiski mogą być zawsze, jednak spiski boleśnie uderzają w samych spiskowców”.

Putinowi wtórował były minister finansów Rosji Aleksiej Kurdrin. On też sądzi, że spadek cen, to świadomy i celowy atak. - Jest wersja, że w sytuacji, kiedy Rosja jest zależna w pierwszym rzędzie od wysokich cen ropy naftowej i przywykła do życia przy jej wysokich cenach, doszło do pewnego porozumienia czołowych importerów i eksporterów, takich jak USA i powiedzmy Bliski Wschód, by zwiększyć wydobycie i utrzymać ceny na niższym poziomie - powiedział Kudrin.

Ekonomiczna broń Reagana

Podejrzenia Rosjan nie są tak zupełnie bezpodstawne, zwłaszcza, że podobne zdarzenie miało już miejsce w przeszłości. W czerwcu 1985 roku Arabia Saudyjska, pod namową USA, uwolniła cenę ropy naftowej i jednocześnie zwiększyła podaż tego surowca. Efekt okazał się piorunujący. Cena spadła w szczycie nawet do 11 dolarów za baryłkę. To pociągnęło także za sobą spadek cen gazu.

Związek Radziecki stracił nie tylko bezpośrednie wpływy ze sprzedaży węglowodorów, ale także musiał ograniczyć handel bronią, a wpływy z niego były znaczącą pozycją w budżecie. Producenci ropy tacy jak Libia, Irak i Iran nie mieli pieniędzy na zakupy sowieckiego uzbrojenia. Cały ten łańcuszek doprowadził do załamania gospodarki Związku Radzieckiego.

"Rosja sobie poradzi”

W połowie października Władimir Putin ostrzegał, że jeśli cena ropy naftowej spadnie do 80 dolarów za baryłkę, to światowa gospodarka załamie się. Dziś cena utrzymuje się nawet poniżej tej granicy a światowa gospodarka ma się nieźle. Tego samego nie można jednak powiedzieć o gospodarce rosyjskiej, która już teraz odczuwa spore perturbacje.

Centralny Bank  Rosji przewiduje, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy tego kraju wyniesie zero. Część analityków uważa jednak, że może być jeszcze gorzej. Rubel mimo deprecjacji na przełomie listopada i października, ciągle jest bardzo słaby.

Połowa wpływów rosyjskiego budżetu pochodzi ze sprzedaży ropy naftowej. Według oficjalnych źródeł, żeby bilans się zamknął potrzebna jest cena ropy na poziomie 96 dolarów za baryłkę. Niektórzy ekonomiści wyliczają zaś, że powinny to być 104 dolary.

Wygląda na to, że włodarz Kremla może być zaniepokojony. Przed wylotem na szczyt G20 w Australii, Putin mówił na ten temat w wywiadzie dla agencji Itar-Tass. - Rozważamy wszystkie scenariusze, łącznie z tzw. katastrofalnym spadkiem cen surowców energetycznych, który jest całkiem możliwy. Przyznajemy to - oświadczył prezydent Rosji. Zapewnił jednak, że jego kraj poradzi sobie, bo jest producentem ropy i gazu, a także posiada duże rezerwy dewiz i złota. - Nasze rezerwy są wystarczające, by mieć pewność, że będziemy w stanie wypełnić wszystkie zobowiązania społeczne, zachować płynność budżetową, a także utrzymać gospodarkę we określonych ramach – przekonywał Putin.

Rezerwy Rosji szacowane są na 400 mld dolarów.

Mocarstwowe ambicje, ale chudy portfel

Moskwa zrobi wszystko aby Rosjanie czuli się bezpieczni. Dysponujemy odpowiednimi środkami i siłami, mamy też polityczną wolę i doskonałych specjalistów - przekonywał niedawno w rosyjskiej telewizji państwowej minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Deklaracja ta wydaje się nie być gołosłowna, bo po raz pierwszy od 2003 roku Rosja wydaje większy procent swojego PKB na zbrojenia (4,1 proc.) niż USA (3,8 proc.). Tak wynika z raportu Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem SIPRI. Szef komisji obrony rosyjskiego parlamentu admirał Władimir Komojedow poinformował, że Rosja zaplanowała w przyszłorocznym budżecie wydatki na obronność w wysokości 3,3 bln rubli, najwyższe w historii tego kraju. Będą większe od tegorocznych o jedną czwartą.

Za te środki armia ma dostać nowy typ uzbrojenia. Trwają prace m.in. nad ponaddźwiękowymi rakietami i robotami dla wojska. Duże nakłady pochłonie powiększanie arsenału jądrowego i wojsk kosmicznych. Planowana jest także gigantyczna rozbudowa i modernizacja baz lotniczych m.in. na Krymie i w Arktyce. Na ten cel przeznaczono 25% całkowitych wydatków zbrojeniowych, co obiecał na początku marca sam Władimir Putin.

Z tej puli zostaną sfinansowane zakupy dwóch tysięcy samolotów i helikopterów. Kreml planuje żeby do 2020 roku aż 70% wyposażenia stanowiły samoloty bojowe nowej generacji. Dziś jest to 20%.

Bloomberg/news

Zdaniem premiera Dmitrija Miedwiediewa, skala modernizacji rosyjskiej armii może być porównywana tylko z tą z czasów II wojny światowej. Miedwiediew twierdzi, że "to bardzo dobrze, że budżet rosyjski jest w stanie rozwiązać nawarstwiające się problemy z wyposażeniem armii w nowoczesną broń”. Czy to słowa na wyrost? Być może kłopoty gospodarcze trapiące rosyjską gospodarkę zmuszą Kreml do rewizji planów. Wtedy okaże się, że najskuteczniejszą bronią Waszyngtonu przeciwko Moskwie jest cena baryłki ropy naftowej.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

polskieradio.pl/iz

''