Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Jaremczak 17.12.2014

Co może zmienić wizyta prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki w Polsce [analiza]

Wizyta prezydenta Petra Poroszenki w Warszawie każe zadać pytanie o stosunki polsko-ukraińskie. Organizacje pozarządowe uważają, że nasza pomoc jest zdecydowanie za mała.
Wizyta prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki w Polsce Wizyta prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki w PolscePAP/Jacek Turczyk

W przeddzień rozpoczynającej się w środę wizyty Poroszenki, jeden z jego współpracowników - wiceszef administracji prezydenta, Wałerij Czałyj mówił, że Kijów liczy na nowy impuls w relacjach z Warszawą.

W planie wizyty jest między innymi spotkanie z prezydentem Bronisławem Komorowskim, premier Ewą Kopacz oraz marszałkami Sejmu i Senatu. Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim Komorowski ma podpisać ustawę dotyczącą ratyfikacji przez Polskę umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską. To symboliczny gest. Parlament Europejski oraz Rada Najwyższa Ukrainy niemal jednogłośnie opowiedziały się we wrześniu za tą umową. Także polski Sejm zdecydowanie opowiedział się za przyjęciem tego dokumentu.

Bruksela podpisała część polityczną umowy z Ukrainą w marcu. Gospodarczą część umowy, dotyczącą przede wszystkim wolnego handlu, podpisano w czerwcu. Jednak ta część umowy - wobec ostrego sprzeciwu Moskwy - zacznie obowiązywać dopiero od 2016 roku.

Jednym z najważniejszych punktów wizyty Poroszenki będzie wystąpienie na forum parlamentu podczas uroczystego posiedzenia posłów i senatorów. - Chcielibyśmy, aby ta wizyta była potwierdzeniem strategicznego partnerstwa łączącego Polskę i Ukrainę oraz polskiej gotowości do wspierania jej prozachodniej orientacji - mówił niedawno Jaromir Sokołowski minister z kancelarii prezydenta Komorowskiego.

Kijów czeka na konkrety
Oprócz symbolicznych gestów Kijów oczekuje konkretnych decyzji. Jeszcze wczesną jesienią przedstawiciele Ukrainy apelowali o polską broń. Zielone światło dla tego typu transakcji zapalili przywódcy państw NATO obradujący we wrześniu w Newport. - NATO nie bierze udziału w dostarczaniu sprzętu Ukrainie, bo nie posiadamy potencjału militarnego. Potencjał ten posiadają indywidualne kraje Sojuszu i takie decyzje są decyzjami krajowymi i nie zamierzamy się w nie mieszać - podkreślił ówczesny sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.

W odpowiedzi na te deklaracje prezydent Komorowski mówił, że Warszawa może wesprzeć militarnie Kijów, ale dopiero po zakończeniu konfliktu na wschodzie Ukrainy.  - W moim przekonaniu to strona ukraińska powinna określić zakres oczekiwanej i potrzebnej pomocy, i jej warunki. W czasie rozmowy prezydent Petro Poroszenko mówił w bardzo zdecydowany sposób o potrzebie wsparcia armii ukraińskiej w jej procesie modernizacji, odbudowy i przebudowy, ale w warunkach już zakończonego konfliktu - tłumaczył podczas szczytu polski prezydent. - Oczywiście, że Polska jest skłonna odpowiedzieć pozytywnie na oczekiwania strony ukraińskiej. Sami wykonaliśmy gigantyczną pracę w zakresie modernizacji własnych sił zbrojnych. Bardzo chętnie tym doświadczeniem i wsparciem w tym trudnym procesie jesteśmy gotowi udzielić pomocy - mówił.

Wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak doprecyzowywał później, że od lipca, czyli od kiedy Unia Europejska zniosła embargo na sprzedaż broni na Ukrainę, nie ma jakichkolwiek przeszkód, by sprzedawać temu państwu broń. - Ukraińska armia ma swoje potrzeby. My mamy swoje określone możliwości. Głównie chodzi o to, co może nasz przemysł obronny wyprodukować i sprzedać - wyjaśniał.

Deklaracje wsparcia

Jednym z dokumentów, jaki ma być podpisany w trakcie wizyty Poroszenki w Polsce będzie memorandum o współpracy polsko-ukraińskiej na rzecz wspierania rozwoju samorządu lokalnego na Ukrainie. - Prezydent Ukrainy niejednokrotnie mówił podczas rozmów z prezydentem Polski, że polska reforma samorządowa może być przykładem dla Ukrainy - poinformował Wałerij Czałyj.

Od wiosny tego roku działa zespół ekspertów pod kierownictwem posła Platformy Obywatelskiej Marcina Święcickiego, który wspiera Ukraińców w reformie samorządowej. Bronisław Komorowski wielokrotnie podkreślał, że właśnie ta reforma, której celem była decentralizacja władzy, stała się podstawą pozostałych zmian.

Oba prezydenci wezmą ponadto udział w forum gospodarczym.

"Potrzebna większa pomoc"

Pomoc na poziomie państwowym to jedno, czym innym jest zwykła ludzka solidarność. O jej okazywanie wielokrotnie apelował Paweł Kowal, ekspert do spraw międzynarodowych, członek władz Polski Razem. - Na pewno brakuje takiego społecznego gestu ze strony Polaków. Czegoś takiego jak akcje organizowane na Zachodzie po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Czegoś, co pozostałoby w pamięci jako duże wsparcie sąsiedzkie. Tu nie chodzi o taką zwykłą pomoc. To inwestycja na przyszłość - tłumaczył niedawno.

W podobnym tonie wypowiada się dyrektor fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło. - Właściwie to już nie powinny być deklaracje, bo tych deklaracji było bardzo dużo ostatnio. To powinny być czyny, to powinna być jakaś pomoc finansowa, jakaś konkretna deklaracja, wizyty przedstawicieli naszego państwa tam, grupy robocze, które by powstały i zaczęły konkretną pracę - oświadczył.

Fundacja PAUCI jest jedną z 22 polskich organizacji pozarządowych, które na dwa dni przed wizytą Poroszenki w Warszawie wystosowały wspólny apel, w którym wezwały rząd, instytucje prywatne i obywateli do większego zaangażowania w sprawy Ukrainy. - Do tej pory Polacy okazywali solidarność z Ukraińcami podczas wydarzeń na kijowskim Majdanie. Wspierali rannych i ich rodziny, przyjęli młodzież na polskie uczelnie. Polskie organizacje pomagają uchodźcom z Krymu i z rejonów walk na wschodniej Ukrainie, wysyłają odzież, leki i żywność - wskazują autorzy apelu. - To jednak za mało - dodają. Przypominają, że blisko 800 tys. mieszkańców Ukrainy musiało z powodu konfliktu opuścić swoje domy. - Z taką ilością osób przesiedlonych nie poradzi sobie sam żaden rząd, tego obciążenia nie udźwignie nawet najlepiej zorganizowane i zamożne społeczeństwo - podkreślają.

I dalej: - Państwo polskie powinno zdecydowanie zareagować i przeznaczyć realne środki na pomoc humanitarną dla ofiar konfliktu. Już dziś, zanim nadciągnie zima. Sygnatariusze przypominają, że po 1989 roku wszystkie polskie rządy uważały za "żywotny interes" Polski "niepodległość, stabilność i dobrobyt" Ukrainy.

Apel podpisały między innymi: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Polska Akcja Humanitarna, Fundacja Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI, Związek Ukraińców w Polsce, Fundacja im. Stefana Batorego, Instytut Spraw Publicznych.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Z opublikowanego na początku grudnia sondażu CBOS wynika, że większość Polaków (78 procent) śledzi wydarzenia za naszą wschodnią granicą. - Praktycznie przez cały rok 2014 utrzymywało się duże, wyrażane przez większość ankietowanych, zainteresowanie wydarzeniami na Ukrainie. Zainteresowaniu sytuacją na Ukrainie towarzyszą obawy, że konflikt ten może się rozprzestrzenić i zagrozić bezpieczeństwu naszego kraju - podsumowuje ośrodek.

Agnieszka Jaremczak/PolskieRadio.pl