Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Juliusz Urbanowicz 18.03.2015

Tunezja: islamscy radykałowie chcą zdestabilizować północnoafrykańską oazę spokoju

Nikt nie przyznaje się na razie do zamachu terrorystycznego w Tunisie, w wyniku którego zginęło 21 osób, w tej liczbie co najmniej 17 cudzoziemców, w tym jeden Polak, oraz dwaj sprawcy. W Tunezji nie brak jednak radykalnych zbrojnych grup a kilka tysięcy obywateli tego kraju zasiliło szeregi dżihadystów w Iraku, Syrii czy Libii. W dniu zamachu tunezyjski parlament rozpatrywał ustawę zaostrzającą prawo o zwalczaniu terroryzmu.
Galeria Posłuchaj
  • Profesor Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku o zamachu w Tunezji (IAR)
Czytaj także

Część terrorystów Państwa Islamskiego wróciła do kraju planując zamachy na miejscu.

Islamskim radykałom zależy na zdestabilizowaniu państwa, które zapoczątkowało w 2011 roku „Arabską Wiosnę”, ale na tle innych zrewoltowanych później krajów Afryki Północnej oraz Bliskiego Wschodu, wyglądało na oazę spokoju. Tunezyjczycy, po fali protestów, które doprowadziły do obalenia wieloletniego dyktatora Ben Alego, przyjęli nową konstytucję i przeprowadzili wiarygodne wybory prezydenckie oraz parlamentarne. Krajem rządzi koalicyjny rząd łączący umiarkowanych islamistów oraz zwolenników świeckiej demokracji. Tymczasem Libia czy Syria pogrążyły się w wojnach domowych i chaosie.

(-Atak nie zachwieje władzą ustawodawczą w Tunezji - powiedział szef parlamentu Obadah al-Kafi; źródło: ENEX/x-news)

Cios w turystykę

Atak na zagranicznych turystów w centrum stolicy, tuż obok gmachu parlamentu, jest potężnym ciosem dla stabilności Tunezji, której gospodarka jest zależna od dochodów z turystyki. Zamach na Europejczyków zwiedzających Bardo - słynne muzeum mozaik - jest najpoważniejszym aktem terrorystycznym w Tunezji od czasu samobójczego ataku na synagogę na wyspie Dżerba, w którym w 2002 roku zginęło 21 osób.

Wylęgarnia dżihadystów

Dla ekspertów od spraw terroryzmu próby destabilizacji Tunezji przez islamskich radykałów były tylko kwestią czasu. Z tego kraju wyjeżdża rekordowa liczba ochotników zasilających szeregi Państwa Islamskiego, które na zajętych przez siebie terytoriach prowadzi operacje czystek etnicznych i religijnych, popełniając liczne zbrodnie wojenne. W ubiegłym tygodniu zginął tunezyjski dowódca, który walczył po stronie dżihadystów w walkach o libijskie miasto Syrta.

Hasła powrotu do korzeni islamu

Po przemianach „Arabskiej Wiosny” także w samej Tunezji powstało kilka ugrupowań skupiających ekstremistów islamskich, którzy dążą do wprowadzenia siłą rządów prawa koranicznego. Wśród nich jest m.in. Ansar al-Szarija, umieszczona na liście organizacji terrorystycznych m.in. przez ONZ i USA.

We wrześniu 2012 roku rozwścieczony tłum zaatakował ambasadę USA w Tunisie i spalił amerykańską szkołę. Siły porządkowe zabiły wówczas 4 napastników, a dziesiątki osób zostało rannych. Władze Tunezji oskarżyły o wywołanie zamieszek  Ansar al-Szariję - skupiającą Salafitów, czyli zwolenników powrotu do korzeni islamu. Uczestnicy zajść zostali niedawno skazani na kary więzienia. Tunezyjskie siły bezpieczeństwa twierdzą, że salaficcy radykałowie stoją też za serią politycznych zabójstw.

W wyniku operacji antyterrorystycznej tunezyjskie siły bezpieczeństwa aresztowały w lutym około 100 potencjalnych dżihadystów. MSW Tunezji podało, że niektórzy z nich planowali ataki na rząd i budynki administracji państwowej, a w części przeszukanych mieszkań znaleziono broń i amunicję.

Juliusz Urbanowicz, Polskie Radio.pl