Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Anna Borys 25.07.2014

Lepiej zaorać Możejki, niż je sprzedać?

Problemy Orlenu z Możejkami każą się zastanowić, co dalej z litewską inwestycją naszego paliwowego potentata. Być może najlepszym rozwiązaniem dla Orlenu będzie trwałe zamknięcie rafinerii. Całkowite spisanie na straty litewskiego zakładu może się bowiem okazać bardziej opłacalne niż jego sprzedaż.
Rafineria w MożejkachRafineria w Możejkachwww.orlenlietuva.lt/LT/Puslapiai/

Możejki generują potężne straty. Spółka przygotowuje się do scenariusza przewidującego czasowe wyłączenie rafinerii na przełomie 2014/2015.

Problem w tym, że wcale nie jest to dobre wyjście. Chętnymi do kupna Możejek są firmy ze Wschodu. Zainteresowanie wyraził kazachski KazMunaiGaz, nieoficjalnie spekuluje się, że chętnie rafinerię wzięłyby koncerny rosyjskie.

Rura się popsuła…

Dlaczego coś, co przynosi straty Orlenowi, może być atrakcyjne dla wschodnich koncernów? Kluczem jest surowiec. W momencie kupna litewskiej firmy ropa do niej mogła być transportowana za pomocą ropociągu z Rosji. Ale rura się zepsuła. Jakie były przyczyny awarii, do dziś właściwie nie wiadomo. Rosjanie tłumaczyli się tylko, że ropociąg ma aż 1400 usterek i jego eksploatacja nie jest możliwa.

Orlen próbował się ratować transportując surowiec i gotowe wyroby koleją. Litewski przewoźnik dyktuje jednak tak wysokie stawki transportowe, że przerób surowca przestaje się opłacać. Co więcej, rozebrane zostało połączenie kolejowe z Łotwą. Alternatywą mogłaby być budowa wartego około 150 mln dolarów rurociągu nad Morze Bałtyckie. Tym połączeniem ropa trafiałaby jednak do Możejek drogą okrężną, a nie bezpośrednio z Rosji. Przy obecnych marżach na produkcji paliw stawia to tę inwestycję pod znakiem zapytania.

… ale Rosjanie sobie ”naprawią”

I tu na scenę wchodzą koncerny ze Wschodu. Nikt znający realia inwestycji w Możejki nie wierzy, że połączenie rurą z Rosją jest trwale uszkodzone. Jeśliby Rosjanie kupiliby litewską rafinerię, najpewniej okazałoby się, że jednak ropociąg może zostać naprawiony. Oznaczałoby to, że do litewskiego zakładu dostarczany byłby tani surowiec z Rosji.

Biorąc pod uwagę setki milionów dolarów, jakie Orlen wpompował w unowocześnienie Możejek paliwa tam produkowane Rosjanie mogliby sprzedawać nie tylko w krajach bałtyckich, ale także w Polsce, bo działaliby poprzez spółkę z obszaru Unii Europejskiej . Poważnie mogliby zagrozić Lotosowi i Orlenowi na naszym rynku. I tu rodzi się pytanie, czy warto w ogóle Możejki sprzedawać?

Sprzedaż Orlenowi nie jest na rękę

Orlen to najważniejsza firma w kraju, największy płatnik podatków. Podkopanie jej pozycji nie jest nikomu na rękę. Być może, jak przyznał nam były członek zarządu spółki, najlepiej byłoby trwale wygasić produkcję na Litwie. A to, że rząd w Wilnie będzie musiał borykać się ze wzrostem bezrobocia? W końcu ten sam rząd nie jest zainteresowany pomocą w tym, żeby Możejki mogły normalnie funkcjonować.

Orlen w litewski zakład zainwestował łącznie ponad 10 mld złotych. Tych pieniędzy z pewnością nie uda się odzyskać. Nasz potentat zrobił już zresztą na Możejki wielomiliardowe odpisy. Skoro się powiedziało A, być może trzeba definitywnie zrezygnować z utrzymywania Możejek. Nie byłaby to pierwsza w tej dekadzie rafineria, którą zamknięto w Europie.

/

 

Dariusz Malinowski, abo