Kilka dni temu rosyjski koncern zagroził wstrzymaniem dostaw na Ukrainę, gdyż nie uiściła ona przedpłaty za marzec.
Rosja i Ukraina zobowiązały się w Brukseli do wypełnienia tak zwanego pakietu zimowego w sprawie gazu. Określa on zasady dostaw tego surowca na Ukrainę w okresie zimowym.
Rosja grozi Ukrainie wstrzymaniem dostaw gazu. PGNiG uspokaja: mamy duże zapasy >>>
Naftohaz wstrzymał dostawy na obszary kontrolowane przez separatystów
Po tym, gdy ukraiński Naftohaz po uszkodzeniu rurociągów, wstrzymał dostawy surowca na obszar kontrolowany przez separatystów, paliwo zaczął tam pompować bezpośrednio z Rosji Gazprom. Moskwa zapowiedziała, że kosztami obciąży Kijów.
Na mocy zawartego w ubiegłym roku porozumienia Kijów zgodził się dokonywać przedpłat za surowiec z Gazpromu. Według ukraińskiego koncernu Naftohaz, strona rosyjska dostarczyła mniej gazu niż przewiduje umowa. Władze w Kijowie uważają, że Gazprom naruszył ubiegłoroczny, trójstronny protokół podpisany przez ministrów energetyki Ukrainy i Rosji oraz unijnego Komisarza ds. energii.
Polsce gazu nie zabraknie?
Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński podkreśla, że obecny kryzys na Wschodzie nie zagraża polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu. - Jeżeli będą zakłócone dostawy gazu przez Ukrainę, to Polska tak samo jak w ubiegłym roku, tak i dziś jest bezpieczna - zauważył wicepremier.
Dodatkowo PGNIG również uspokaja. Podziemne magazyny "błękitnego paliwa" w Polsce wypełnione są w 52 procentach. Gazownikom sprzyja również łagodna zima.
Po ostatnich inwestycjach polski koncern dysponuje zbiornikami, które mogą pomieścić ponad 2,5 miliarda metrów sześciennych błękitnego paliwa.
IAR/PAP, awi