Dla Europejczyka to kraj niełatwy. Afrykańska rzeczywistość, nawet stolica, największe miasto Burundi - Bujumbura, może bardzo zaskoczyć. - To raczej miasteczko, na pewno nie metropolia - mówią żony belgijskich dyplomatów, które spotkały reporterki Izabela Woźniak i Roma Leszczyńska.
"Dwie Mzungu na Czarnym Lądzie, czyli Trójka w Burundi" >>>
- Na skalę życia w Burundi Bujumbura to centrum życia finansowego, gospodarczego, politycznego. Jest tu parlament, mieszka prezydent, jest lotnisko. To kraj, którego budżet w połowie jest zapewniany przez pomoc międzynarodową, mniej niż 15 proc. ludności ma dostęp do energii elektrycznej na co dzień - dodaje Tadeusz Makulski z Ruchu Maitri (organizacji charytatywnej).
Ulica w stolicy Burundi, Bujumburze, fot. I.Woźniak/PR
Burundi jest krajem kontrastów, wielu ludzi żyje za dolara dziennie, z drugiej zaś strony prawie wszyscy mają telefony komórkowe. - Nawet niepiśmienni mają komórki - opowiada jeden z mieszkańców Bujumbury - Nie wiem, jak oni to robią, ale jakoś udaje im się wybierać odpowiednie numery - dodaje. Aparaty można naładować w specjalnych punktach.
Burundi jest jednym z najbiedniejszych państw świata. Ma najniższy na świecie wskaźnik PKB na mieszkańca. Bieda wynika przede wszystkim z wojen, które wybuchały na tych terenach. Mimo biedy oraz masowej emigracji Burundi jest gęsto zaludnione. W kraju działa wiele organizacji charytatywnych. Są m.in. polscy misjonarze, którzy wspomagają miejscową ludność.
Zapraszamy do wysłuchania audycji, którą przygotowały Izabela Woźniak i Roma Leszczyńska.
(mp)