Choć dla wielu mleczne bary to relikt kultury PRL, a Ministerstwo Finansów zdecydowało się niedawno na cofnięcie dofinansowania, właścicielka nowego baru mlecznego znajdującego się w lubelskiej dzielnicy dworcowej nadal wierzy, że proste, dobre i niedrogie jedzenie jest potrzebne.
Dla Doroty Malec pierogi ruskie, pomidorowa i kopytka mają czarodziejską moc. Tak jak bohaterka filmu "Czekolada'' chce, aby osoby, które jedzą jej potrawy, poczuły się lepsze i szczęśliwsze. Bar mleczny to nie jest według niej tylko miejsce zarabiania pieniędzy. To sposób na życie.
Reportaż na moje.polskieradio.pl - słuchaj, kiedy chcesz >>>
- Wiele razy słyszałam, że nikt nie gotuje tak jak ja. Przyjaciele mówili mi, że powinnam sprzedawać swoje jedzenie. Ale to było trudne - mieszkałam na wsi, jako rolnik nie dostałabym kredytu, poza tym, kto na wsi kupi moje jedzenie? I jeszcze sanepid... - dzieli się wątpliwościami bohaterka. Ostatecznie zdecydowała się otworzyć bar mleczny w Lublinie, pomogły jej fundusze unijne. - Zaczęłam walczyć o siebie, żeby się usamodzielnić - dodaje.
Pani Dorota chce gotować tak, by klienci zapamiętywali jej dania i z chęcią wracali. - Pamiętam, jak przyszła do mnie klientka i poprosiła o kilogram pierogów ruskich. Potem przyszła po kolejne dziesięć kilo. To miały być pierogi dla jej córki, która przyjechała na wakacje z Anglii i chciała zabrać zamrożone pierogi ze sobą. Podobno w Anglii takich nie ma... Zrobiło mi się wtedy tak przyjemnie. Chciałabym, by smak naszych potraw przypominał ludziom czasy ich dzieciństwa - opowiada wzruszona właścicielka.
Zapraszamy do wysłuchania całego reportażu Agnieszki Czyżewskiej Jacquemet (PR Lublin) pt. „Szarlotka z bitą śmietaną”.
"Reportaży" w Trójce można słuchać od poniedziałku do czwartku o 18.15.
(fbi/mc)