Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Grażyna Raszkowska 02.12.2014

Na stacjach benzynowych będzie jeszcze taniej

Ceny ropy naftowej są najniższe od pięciu lat i w związku z tym – tanieją paliwa. Przed świętami Bożego Narodzenia na stacjach paliw będzie jeszcze taniej. Litr benzyny i oleju napędowego spadnie w Polsce do średniego poziomu 4 zł i 70 gr – prognozują eksperci. Tańsze tej zimy będzie też ogrzewaniu domu olejem opałowym. I to aż o 1/4 w porównaniu z sytuacją sprzed roku. Być może potanieje też nieco komunikacja lotnicza.
Benzyna i olej napędowy będą tanieć ze względu na spadające ceny ropy naftowej.Benzyna i olej napędowy będą tanieć ze względu na spadające ceny ropy naftowej.foto: Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Na niektórych stacjach, tych najtańszych, być może będziemy płacić za litr oleju napędowego czy benzyny nawet 4,5 zł – zastanawia się Andrzej Szczęśniak, ekspert paliwowy, który był gościem radiowej Jedynki./Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Koncerny lotnicze kupują paliwo taniej i jest szansa na delikatną obniżkę kosztów – mówi Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, który był gościem na antenie PR24./Grażyna Raszkowska, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Spadające ceny ropy wpływają na ożywienie w gospodarce – podkreśla główny ekonomista Credit Agricole Jakub Borowski./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Ceny delikatnie jeszcze spadną, bo jest jeszcze poziom, o który można obniżyć ceny paliw – mówi Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Spadające ceny ropy wpływają na tańsze paliwa na stacjach, ale wpływ ten ograniczają koncerny paliwowe – zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Ceny ropy są powiązane z cenami gazu – podaje Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Surowce stały się też bronią polityczną – mówi Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/

W Polsce kierowcom, jak i posiadaczom ogrzewania na olej opałowy sprzyja fakt, że taniejącej ropie nie towarzyszy w tym roku osłabienie złotego. To potęguję efekt obniżki cen ropy.
W poniedziałek (1 XII) cena baryłki ropy Brent spadła poniżej 68 dolarów i analitycy zastanawiają się, czy to już koniec obniżek. Spadek notowań ropy to dobra wiadomość dla wszystkich kierowców.
 - Ceny delikatnie spadną, bo jest jeszcze poziom, o który można obniżyć ceny paliw. Natomiast na pewno nie będzie to skok bardzo znaczący. Już mamy ceny paliw poniżej 5 zł, zarówno jeśli chodzi o benzynę 95 jak i o olej napędowy. Te ostanie obniżki notowań na giełdach międzynarodowych pewnie poskutkują  jeszcze kilkugroszową obniżką u nas w kraju – mówi Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Jednak jego zdaniem, jesteśmy na pewnym etapie stabilizacji, który wynosi  4.85-4.95 zł przez kilka następnych tygodni.
A może być jeszcze mniej
Ale być może sytuacja dla kierowców będzie jeszcze bardziej korzystna.
– Na niektórych stacjach, tych najtańszych, być może będziemy płacić za litr oleju napędowego czy benzyny nawet 4,5 zł – zastanawia się Andrzej Szczęśniak, ekspert paliwowy, który był gościem radiowej Jedynki. I przypomina, że w Polsce różnice cen na poszczególnych stacjach mogą wynosić 30-40 gr. Obecnie średnia to 4.9 zł, ale ze wskazaniem na spadek cen.
–  Raczej bym przepowiadał, że w ciągu trzech tygodni będziemy mieć raczej 4.7 zł za litr niż 4,5, ale na najtańszych stacjach może być i taka cena  –  mówi Andrzej Szczęśniak.
Z prostej przyczyny – tej obniżki, która nastąpiła po decyzji OPEC, czyli ok. 10 dolarowego spadku cen ropy naftowej jeszcze na stacjach nie widzimy. Trzeba na to poczekać 1-2 tygodnie. – To jest pewien proces – dodaje ekspert. A jak popatrzymy na ceny ropy i notowania w dolarach, to odpowiednikiem 1 dolara dla baryłki ropy jest 2,5 – do 3 groszy obniżki albo podwyżki (w obecnej sytuacji obniżki) ceny paliwa. Oczywiście, jeśli nie wchodzą inne zakłócenia typu: wzmocnienie albo osłabienie złotego.
OPEC nie walczy z rynkiem
Zwykle mamy do czynienia z tym, że gdy ropa tanieje na rynkach, to drożeje dolar i wówczas na stacjach nie widzimy obniżek. Tym razem tak nie jest, a złoty nawet zyskuje.
– Dziś proces jest inny. OPEC postanowił nie walczyć z rynkiem, a wręcz przyspieszyć pewne procesy spadku cen. To ma niewiele wspólnego z kursem dolara czy kursem wymiany walut. Mamy spadek cen ropy, który przenosi się bez dużych zakłóceń na polskie ceny – mówi ekspert paliwowy.
Baryłka ropy Brent kosztuje ok. 70 dolarów, a jeszcze trzy miesiące temu było to 100 dolarów.
Około 2004 roku ceny zaczęły się bardzo podnosić. W 2008 roku było to 145 dolarów za baryłkę. – To nie popyt, podaż i koszty grają rolę, ale rynki finansowe i polityki finansowe, głównie Stanów Zjednoczonych, ale też Europy. To spowodowało spekulacje i podbijanie cen nie tylko ropy naftowej, ale też wielu innych surowców, metali, żywności – podaje rozmówca.
Państwa OPEC nie narzekały, że cena była wysoka i kiedy trzeba było przycinały produkcje. – Wiedzą, że to była bańka spekulacyjna. Mają to przeanalizowane – mówi ekspert.
I dopowiada: – OPEC powiedział: dobrze, niech rynek zadecyduje, zobaczymy, która ropa jest najtańsza, która najdroższa – rozważa Andrzej Szczęśniak.  I od razu dodaje, że najtańsza w jego opinii to ta, pochodząca z OPEC, a najdroższa prawdopodobnie amerykańska.
Koncerny decydują
Spadające ceny ropy wpływają na tańsze paliwa na stacjach, ale wpływ ten ograniczają koncerny paliwowe – zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski. – Koncerny tłumaczą się, że muszą się dostosować, że mają takie umowy, a poza tym realizują trochę więcej zysku własnego, bo wszyscy i tak się cieszą, ze spadają ceny. Koncerny realizują, przy spadających cenach, dodatkową marżę, na pewno ta cena będzie pod dużą presją spadków – mówi.
Dla tych, co ogrzewają domy olejem opałowym
Olej opałowy praktycznie przenosi ceny ropy naftowej, bo na nim jest niewielki podatek, w odróżnieniu od paliw.
Tańsze tej zimy będzie też ogrzewaniu domu olejem opałowym. I to aż o 1/4 w porównaniu z sytuacją sprzed roku. – To jest bardzo dobra wiadomość, bo odbiorcy gazu ziemnego czy to LPG czy energii elektrycznej, którą ogrzewamy domy z tego nie będą się cieszyć. Tej zimy najbardziej będą to odczuwali ogrzewający domy olejem opałowym – mówi gość Jedynki.
Skutki dla Rosji
A w Rosji zapowiedziano rewizję przyszłorocznego budżetu oraz rezygnację z budowy gazociągu South Stream.
– Wydaje mi się, ze jest to manewr negocjacyjny. Na razie strony turecka i rosyjska przystąpiły do ustalania szczegółów. Natomiast, moim zdaniem, jest to zagranie rosyjskie dosyć klasyczne, kilka razy przeprowadzane: wy Europa nie chcecie naszego rurociągu przez Morze Czarne, to my potrafimy wybudować przez Turcję i będziecie mieli gorszą sytuację. Bo zawsze lepsze jest połączenie bezpośrednie z dostawcą i odbiorcą niż przez pośrednika. Pośrednictwo Turcji na pewno Europie nie pomoże – komentuje ekspert.
W jego opinii to twarde, ostre zagranie, pokazujące możliwości Rosji. Ale kraje, które straciłyby na takim rozwiązaniu, zapewne będą lobbowałby w Brukseli, by tę niekorzystna dla nich sytuacje zmienić. – By Bruksela nie blokowała ich źródeł dochodu. Pamiętają doskonale, jak był budowany Nord Stream, rurociąg przez Bałtyk, przeciwko któremu myśmy z kolei protestowali, to nikt w Brukseli nie ośmielił się Niemcom powiedzieć, by nie przyjmowali rosyjskiego gazu na swoje terytorium. A mniejsze kraje, takie jak np. Bułgaria są pod ostrym naciskiem Brukseli i one rzeczywiście na tym rosyjskim manewrze, mogą stracić. Myślę, że będą walczyły o swoje dochody – komentuje ekspert paliwowy. –  Tym bardziej, ze Turcja nie ma dobrej opinii, jako pośrednik energetyczny – dodaje.
Taniejąca ropa naftowa to być może szansa na tańsze latanie
 Transport lotniczy jest bezpośrednio skorelowany z cenami paliwa lotniczego, a paliwo to z kolei zależne jest od notowań ropy i giełd międzynarodowych, na których się nim handluje – mówi Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, który był gościem na antenie PR24.
–  Kiedy mamy do czynienia z taką sytuacja jak w tej chwili, czyli mocną obniżką cen paliw gotowych, koncerny lotnicze czy koncerny przewożące pasażerów notują trochę większe zyski niż zwyczajowo. Paliwo kupują taniej, w związku z czym pewnie jest jakaś szansa na delikatną obniżkę kosztów. A tym samym, być może należy się spodziewać pewnej obniżki cen biletów pasażerskich – mówi.
Może to dotyczyć głównie tanich linii lotniczych, które konkurują ze sobą przede wszystkim cenami biletów. Z sytuacją odwrotną mieliśmy do czynienia wtedy, gdy ropa mocno drożała – wówczas bilety również podrożały. Dla pasażerów ważne jest, czy bilety mają szansę potnieć jeszcze przed zbliżającymi się świętami?
– Sezon świąteczny jest zawsze takim okresem, gdy można sporo zarobić. I pewnie nawet jeśli jakieś obniżki będą, to bardziej w formie promocji niż stałych obniżek cen biletów – uważa gość PR 24.
Bilety w autobusach nie będą tańsze
Niskie ceny ropy naftowej nie wpłyną natomiast na koszt miejskiej komunikacji autobusowej –  bilety w autobusach raczej nie potanieją.
–  Tu nie spodziewałbym się specjalnych obniżek, ponieważ koszty paliwa to jest ok. 30 proc. wszystkich kosztów związanych z transportem – mówi rozmówca. W przypadku komunikacji miejskiej  - np. w Warszawy –ceny biletów pokrywają  tylko 33 proc. tego, ile miasto za tę usługę musi zapłacić.
Raczej też nie należy oczekiwać obniżki cen w miejskich taksówkach, bo marże, które otrzymują taksówkarze są dla nich już teraz niezadowalające.
Krzysztof Rzyman, Karolina Mózgowiec, Grażyna Raszkowska

''