Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Martin Ruszkiewicz 17.10.2014

Epidemia wirusa ebola. Wstrząsające dane WHO

Liczba ofiar śmiertelnych epidemii eboli wzrosła do 4546 spośród 9191 znanych przypadków zachorowań w Gwinei, Liberii i Sierra Leone w Afryce Zachodniej - poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Przeniesienie wirusa ebola następuje przez bezpośredni kontakt z krwią, wydzielinami i wydalinami osoby zakażonejPrzeniesienie wirusa ebola następuje przez bezpośredni kontakt z krwią, wydzielinami i wydalinami osoby zakażonejPAP/EPA/AZHAR RAHIM
Galeria Posłuchaj
  • Francja: nowe środki ochrony przed ebolą. Relacja Marka Brzezińskiego (IAR)
  • Portugalia pomaga byłym koloniom w walce z ebolą. Relacja Adriany Bąkowskiej (IAR)
  • Ebola w USA. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
Czytaj także

Wśród ofiar epidemii gorączki krwotocznej jest 239 pracowników służby zdrowia.

Zarejestrowano również 20 przypadków zachorowań w Nigerii, w tym osiem zakończonych zgonem pacjenta, i jeden przypadek nieśmiertelny w Senegalu. Jedno lokalne zakażenie odnotowano w Hiszpanii, a w USA wystąpiły trzy przypadki, w tym jeden śmiertelny - sprecyzowała WHO.

W wyniku osobnej epidemii eboli w Demokratycznej Republice Konga, wywołanej przez inny szczep, zmarło 49 osób na 68 znanych przypadków.

Prezes Banku Światowego Jim Yong Kim oświadczył w piątek, że świat "w dalszym ciągu przegrywa batalię" z wirusem, ze względu na brak międzynarodowej solidarności. - Niektóre kraje troszczą się jedynie o własne granice - oznajmił na konferencji w siedzibie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w Paryżu.

We wtorek WHO podała bilans mówiący o 4447 ofiarach śmiertelnych spośród prawie 9 tys. zarażonych ludzi.

Ebola w USA

16 osób, które miały kontakt z amerykańską pielęgniarką zarażoną ebolą, znalazło się pod ścisłą obserwacją. Jedna z tych osób została poddana kwarantannie. Poinformował o tym stanowy departament zdrowia.

Zasięg eboli w Stanach Zjednoczonych jest na razie niewielki. W szpitalu w Dallas zmarł mężczyzna, który przybył do USA z Liberii. Wirusem zakaziły się też dwie pielęgniarki. Amerykanów wystraszyły jednak błędy popełnione przy leczeniu Liberyjczyka oraz fakt, że pielęgniarce pozwolono z gorączką lecieć samolotem.

By podkreślić powagę, z jaką rząd USA podchodzi do problemu, prezydent Barack Obama mianował pełnomocnikiem do spraw eboli specjalistę od zarządzania kryzysowego Rona Klaina. Niektórzy domagają się podjęcia radykalnych kroków.

- Uważam za właściwe wprowadzenie zakazu podróży powietrznych z krajów najbardziej dotkniętych epidemią eboli - mówił gubernator Teksasu Rick Perry.

Tymczasem amerykański sekretarz stanu John Kerry po raz kolejny zwrócił się do społeczności międzynarodowej o większą pomoc w walce z rozprzestrzenianiem się wirusa.

- Potrzebujemy dwieście samochodów ciężarowych, 350 aut do transportu pomocy. Potrzeba więcej śmigłowców i wykwalifikowanych załóg, które mogą rozpocząć pracę natychmiast. Potrzebujemy więcej przewoźnych laboratoriów, łóżek, spalarni i generatorów prądu. Przede wszystkim potrzeba jest więcej odważnych pracowników służby zdrowia, których wkład i poświęcenie w walce z epidemią są nieocenione - mówił sekretarz stanu USA.

Dodał, że należy zrobić wszystko, by wyposażyć personel medyczny w odpowiedni sprzęt.

Źródło: Cihan News Agency/x-news

Organizacje humanitarne, pracujące w Afryce zachodniej, informują, że w Liberii i Sierra Leone brakuje lekarzy, pielęgniarek, sprzętu medycznego i środków zapobiegających rozprzestrzenianiu się wirusa.

Według Christophera Stokesa z organizacji Lekarze Bez Granic, międzynarodowe apele o pomoc dla Afryki pozostają bez wpływu na skalę epidemii. - Wirus wciąż nie został opanowany - powiedział Stokes.

Jak mówił, główny ciężar walki z epidemią spada na wolontariuszy organizacji humanitarnych. W szpitalach w Liberii, Sierra Leone i Gwinei jest około tysiąca łóżek dla chorych. Potrzeba przynajmniej trzy razy tyle.

Walka z zagrożeniem ebolą w Wielkiej Brytanii

Z Falmouth w południowej Anglii wypłynął w piątek okręt brytyjskiej Marynarki Królewskiej "Argus" z transportem pomocy dla dotkniętego epidemią eboli Sierra Leone. "Argus" wiezie też personel i wyposażenie szpitala na sto łóżek. Tymczasem kontrole podróżnych przybywających do Wielkiej Brytanii z rejonów dotkniętych ebolą rozszerzono z Heathrow na dalsze dwa lotniska.

Szczegółowe wywiady z wybranymi podróżnymi oraz pomiary temperatury zainicjowano już we wtorek na Terminalu 1 Heathrow w Londynie. Teraz takie same środki podejmą Birmingham i Manchester. W przyszłym tygodniu badania obejmą podróżujących z Zachodniej Afryki na podlondyńskie Gatwick i pociągami Eurostar z Paryża i Brukseli, gdzie - w przeciwieństwie do brytyjskich portów lotniczych - nadal lądują samoloty z Zachodniej Afryki.

W piątek rzecznik Downing Street powiedział, że podczas narady komitetu kryzysowego Cobra premier David Cameron dał wyraz zdziwieniu, że inne państwa europejskie nie wprowadziły u siebie takich kontroli na lotniskach, jak Wielka Brytania. Premier Cameron miał zaapelować o to podczas szczytu Unia-Azja w Mediolanie. Naczelny doradca medyczny rządu w Londynie uważa, że zagrożenie Wielkiej Brytanii ebolą jest jak dotąd niskie.

Francja: nowe środki ochrony przed ebolą

Władze francuskie podejmują nowe kroki mające zapobiec ewentualnej epidemii wirusa ebola. Społeczeństwo nie jest jednak przekonane co do skuteczności wprowadzanych środków.

Francuska opinia publiczna, środowiska medyczne i władze w Paryżu z niecierpliwością czekają na wyniki kolejnych testów, które pozwolą na stwierdzenie przyczyn trwającej od kilku dni wysokiej gorączki kobiety przewiezionej do wojskowego szpitala zakaźnego. Pierwsze badania dały wynik negatywny. Kobieta często kontaktowała się z pielęgniarką z organizacji charytatywnej Lekarze Bez Granic, u której stwierdzono zarażenie ebolą. Był to pierwszy taki przypadek we Francji.

Aby uniknąć ewentualnej epidemii premier Manuel Valls powołała specjalną komisję, na czele której stanął koordynator operacji na szczeblu krajowym. Jej zadaniem jest zorganizowanie służb medycznych i organizacja szkoleń na wypadek rozprzestrzeniania się choroby oraz pomoc państwom zachodniej Afryki dotkniętych epidemią.

T kroki nie uspakajają społeczeństwa. Ponad 80% czytelników internetowego wydania popularnej gazety "Le Parisien" uważa, że Francja jest nieodpowiednio przygotowana do walki z epidemią.

Źródło: CNN Newsource/x-news

Walka z ebolą po portugalsku

Lizbona formuje natomiast grupę wsparcia, która ma pomóc byłym afrykańskim koloniom Lizbony w walce z groźnym wirusem.

Choć do tej pory w portugalskojęzycznych krajach nie zanotowano przypadków zachorowań, Lizbona woli dmuchać na zimne. Szef Generalnej Dyrekcji Zdrowia Francisco George udał się do Gwinei-Bissau, by razem z lokalnymi partnerami opracować strategię walki z rozprzestrzeniającą się chorobą. Do koalicji należą członkowie Wspólnoty Krajów Języka Portugalskiego: Mozambik, Wyspy Świętego Tomasza i Książęca, Republika Zielonego Przylądka i Gwinea-Bissau.

Zaangażowanie Lizbony nie jest przypadkowe. Choć do tej pory w kraju nie było zachorowań na gorączkę krwotoczną, Portugalia obawia się, że to właśnie byłe kolonie mogą się stać wrotami dla eboli. Ze względu na silne powiązania gospodarcze i liczną diasporę, codziennie między kontynentami podróżują setki osób. Lekarze z Instytutu Higieny i Chorób Tropikalnych podkreślają, że ze strony afrykańskich partnerów otrzymali wiele próśb o wsparcie.

WHO: Senegal wyleczony z eboli

Senegal nie jest już krajem dotkniętym wirusem eboli - poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia. WHO pogratulowała też Senegalowi starannych działań, dzięki którym wirus gorączki krwotocznej nie mógł się rozprzestrzenić.

Ostatni przypadek eboli w Senegalu został potwierdzony w dniu 29 sierpnia u młodego człowieka, który samochodem przyjechał z Gwinei do Dakaru, gdzie miał bezpośredni kontakt z chorym. Od tego czasu był on leczony i jest uznany za zdrowego.

"Senegal jest dobrym przykładem tego, co można zrobić, gdy zostanie do kraju przywieziony wirus eboli - podała w oświadczeniu WHO. Rząd niezwłocznie zareagował, żeby nie dopuścić do epidemii. Według opracowanego natychmiast planu 74 osoby, które mogły kontaktować się z chorym, zostały namierzone i monitorowane. Jednocześnie kraj rozpoczął szeroką kampanię informacyjną na temat choroby".

WHO uznała ten przypadek za poważne zagrożenie zdrowia publicznego i wysłała na miejsce ekipę epidemiologów, która współpracowała z miejscowymi lekarzami i medykami z międzynarodowej organizacji Lekarze bez granic. 5 września badania laboratoryjne wykazały, że pacjent nie ma wirusa, co oznacza że został wyleczony. Senegal podtrzymał stan nadzwyczajny jeszcze przez 42 dni, czyli dwa razy dłuższy niż maksymalny okres inkubacji wirusa eboli.

WHO szacuje, że Senegal, ze względu na swoje położenie geograficzne, jest nadal narażony na przywiezienie wirusa eboli z krajów najbardziej dotkniętych epidemią. Organizacja zaleca, aby z tego powodu kraj ten nadal zachowywał szczególną czujność.

Źródło: US CBS/x-news

Czytaj więcej na temat epidemii eboli >>>

Przeniesienie wirusa ebola następuje przez bezpośredni kontakt z krwią, wydzielinami i wydalinami osoby zakażonej.

W odróżnieniu do wirusa odry, ospy wietrznej lub grypy wirus ebola nie szerzy się drogą powietrzną. Transmisja wirusa ebola możliwa jest również od osoby zmarłej z powodu zakażenia oraz od zakażonych/padłych zwierząt np. małpy czy nietoperzy. Maksymalny okres wylęgania choroby to do 21 dni od chwili kontaktu ze źródłem zakażenia.

'' mr, IAR, PAP