Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 11.04.2010

„Czuję się otoczony przez tragedię”

Po wypadku samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku serwisy publicystyczne zalane zostały wspomnieniami o ofiarach ostatniego lotu Tupolewa 154. Również w popularnym serwisie salon24.pl można przeczytać wiele słów o ludziach, którzy zginęli w sobotniej katastrofie.

Europoseł Marek Migalski pisze z rozżaleniem, że dopiero po śmierci Lecha Kaczyńskiego ludzie zaczęli dostrzegać, jakim naprawdę był człowiekiem. „Trzeba było śmierci Lecha Kaczyńskiego by wszyscy dostrzegli Go takim, jakim był naprawdę: ciepłym człowiekiem, trochę nieśmiałym, wspaniałym ojcem i mężem, oddanym Polce, odważnym wojownikiem całe życie walczącym o innych. Dopiero śmierć zdarła wszystkim bielmo z oczu i naród zobaczył Go w obrazie prawdziwym, a nie w karykaturze. I obyśmy zapamiętali Go właśnie takim, zasługuje na to, to mu się należy!” – pisze Migalski.

Tekst w podobnym duchu na swoim blogu opublikowała Janina Jankowska, przewodnicząca Rady Programowej TVP. „Czy taka musiała być cena przywrócenia Lechowi Kaczyńskiemu godności męża stanu? Gdyby nie zginął, czekałoby go dalsze ośmieszanie, poniżanie, niedocenianie jego zasług, wreszcie najprawdopodobniej przegrana o reelekcję. Mam nadzieję, że w pamięci Polaków pozostanie jako mąż stanu, wielki polski patriota” – pisze publicystka.

Jak zaznacza Jankowska, ma nadzieję, że śmierć wszystkich ofiar wstrząśnie Polakami. „Może ich śmierć zatrzyma proces społecznej degradacji, uświadomi bezsens partyjnych walk, gdzie dobro Rzeczpospolitej przestaje się liczyć?” – zastanawia się.

„Przyszłość pokaże. Tak czy inaczej, ta śmierć zasiała ziarno” – pisze Jankowska.

„Poszli za Prezydentem”

Inny z publicystów Paweł Milcarek zaznacza, że śmierć prezydenta Kaczyńskiego skupiła na Polsce światową opinię publiczną. „Prezydent mówi światu o tragedii naszej historii – i wszyscy słuchają, wsłuchują się jak nigdy dotąd: prasa niemiecka czy telewizja rosyjska, wszystko wypełnia się wspomnieniem o Katyniu. Smoleńsk 2010 otwiera Europie oczy na Katyń 1940” – pisze Milcarek. Zaznaczył, że śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej przywołał należny mu majestat.

„Jest coś co unieruchamia gonitwę myśli i ruchliwość uczuć – gdy pomyślimy, że w jednym uderzeniu “rodziny” katyńskie wróciły do swych dziadków, ojców, stryjów… naczelni dowódcy Wojska Polskiego przywitali się z dawno zabitymi oficerami… poszli do nich kapelani z biskupem polowym… A wszystko to brzmi potężnie także dlatego, że cały ten tłum ludzi poszedł na drugą stronę za Prezydentem” – zaznacza Milcarek.

Człowiek, który uwielbiał rozmowę

Osobiste wspomnienia umieścił na swoim blogu również profesor Wojciech Sadurski. Pisze na nim o spotkaniach z Lechem Kaczyńskim, o tym, w jaki sposób obserwował prezydenta Polski. „Jako Prezydenta – ale nie w dostojnych i ważnych momentach urzędowych, lecz w stanie pewnego rozluźnienia, gdy robiłeś to, co chyba ostatnimi laty dawało Ci – obok życia rodzinnego – największą satysfakcję: udział w dyskusji intelektualnej z ludźmi, o których wiedziałeś, że się z Tobą zgadzają i z tymi, którzy się z Tobą w wielu ważnych sprawach nie zgadzali – a jednak szanowałeś ich zdanie, bo w przeciwnym razie byś ich przecież nie zapraszał” – pisze Sadurski.

„To tam – w ośrodku prezydenckim w Lucieniu, a także – już w nieco innej konwencji – w Belwederze – mogłem zaobserwować Twoją pasję dyskusji, wymiany opinii, intelektualnej przygody. Nie odrzucając zupełnie prerogatyw „prezydenckich”, uczestniczyłeś w dyskusjach na nieco innych zasadach, niż wszyscy inni, włączając się do dyskusji, gdy uznawałeś, że już zbyt dużo nagromadziło się wątków, które chciałbyś skomentować – a mówiłeś zawsze bez kartki, choć z żelazną strukturą komentarza, i bez besserwisserskiego nadęcia w stylu: „Roma locuta, causa finita”. Myślę, że gdzieś w głębi ducha marzyłeś o tym, że gdy już ukończysz swe prezydenckie kadencje, wszystko jedno: jedną czy dwie, wrócisz właśnie do takiego życia, wypełnionego rozmowami, dyskusjami i koleżeńskimi sporami o rzeczach naprawdę ważnych, o których rozmawialiśmy w Lucieniu: o Polsce, o Europie, o polityce historycznej, o mediach w demokracji...” – pisze publicysta.

Również znany dziennikarz Krzysztof Leski pisze o tragedii na smoleńskim lotnisku: „Pustka, cisza, żal, złość, wręcz poczucie krzywdy. Nie chce minąć. Wczoraj okrągłe słowa w stacjach informacyjnych zdawały mi się oczywiste i godne, dziś - denerwują. Czuję się otoczony przez tragedię. Zapewne nie ja jeden. Na pewno nie ja jeden.”

sż,salon24.pl