Logo Polskiego Radia
PAP
Mateusz Brożyna 28.12.2018

Witold Bańka o kandydowaniu na szefa WADA: to szansa, jakiej w świecie sportu Polak jeszcze nie miał

- Przede mną długa i niełatwa droga oraz silni kontrkandydaci - powiedział o kandydowaniu na funkcję przewodniczącego Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) minister sportu i turystyki Witold Bańka.

Oficjalnie wybór następcy Craiga Reedie'ego, który sprawuje tę funkcję jako przedstawiciel ruchu olimpijskiego, odbędzie się na kongresie WADA w Katowicach w listopadzie przyszłego roku. Zgodnie z zasadą rotacyjnej prezydentury, powinien nim zostać kandydat wyłoniony przez rządy krajów.

- 30 stycznia Komitet Rady Europy ds. WADA (CAHAMA), odpowiedzialny za sprawy antydopingowe, wybierze swojego kandydata. Przede mną długa i niełatwa droga oraz silni kontrkandydaci. Jeśli ministrowie z Europy postawią na mnie, zacznę oficjalnie kandydować jako przedstawiciel Starego Kontynentu. Jeśli nie, solidarnie poprę zwycięzcę. W podobnym trybie, przez aklamację, byłem wybierany z ramienia Europy na członka komitetu wykonawczego WADA - podkreślił Bańka w wywiadzie dla "WP SportoweFakty" i dodał, że w maju rządy zadecydują, kto będzie wspólnym kandydatem wszystkich kontynentów.

Za jego najgroźniejszą konkurentką uchodzi norweska minister do spraw dzieci oraz równości Linda Hofstad Helleland, który obecnie pełni funkcję wiceprzewodniczącej WADA.

- Dziś już wiadomo, że będzie co najmniej trzech kandydatów, oprócz mnie pani minister z Norwegii i minister z Belgii - wspomniał Bańka, który przyznał, że prowadzi już kampanię wyborczą.

- Nie ukrywam, że prowadzę rozmowy na terenie Europy, ale dyplomacja lubi ciszę - wskazał, podkreślając jednocześnie, że "odzew jest dobry".


- To szansa, jakiej w świecie sportu Polak jeszcze nie miał. Myślę, że to szansa nie tylko dla mnie, ale również dla naszego kraju. Nas, Polaków, jest za mało w międzynarodowych federacjach, organizacjach sportowych - zauważył.

Główne założenie jego programu to zwiększenie na całym świecie liczby akredytowanych laboratoriów antydopingowych, powołanie rzecznika zawodników i dalsze zwiększanie budżetu WADA.

- W tej chwili mamy ich (laboratoriów - przyp. red.) tylko 30. Koncentrujemy się wyłącznie na wielkich skandalach, a zapominamy o tym, że w wielu miejscach na świecie system antydopingowy w ogóle nie istnieje. W trakcie igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku około 10 procent medalistów pochodziło z krajów, w którym albo w ogóle nie istniał system antydopingowy, albo w ramach krajowego programu kontroli antydopingowej pobierano mniej niż 100 próbek rocznie. Co więcej, blisko połowa państw, których reprezentacje wystąpiły w Rio, nie posiadała w tym czasie na swoim terenie narodowej organizacji antydopingowej, realizującej odpowiedni program kontroli - zwrócił uwagę.

Zaznaczył, że stworzenie solidarnościowego funduszu, który pomoże stworzyć w ubogich krajach politykę antydopingową, to jedno z wyzwań, które stoją przed WADA.

Jego zdaniem, istotną kwestią jest także poprawienie komunikacji ze sportowcami.

- Jednym z moich założeń jest powołanie rzecznika zawodników działającego przy Światowej Agencji Antydopingowej. Przykład RUSADA (Rosyjskiego Agencji Antydopingowej - przyp. red.) pokazał, że wielu sportowców nie rozumiało tego, co się w tej sprawie działo i wyrażało swoje niezadowolenie co do konkretnych decyzji WADA. System antydopingowy jest bardzo skomplikowany i zdominowany przez biurokrację. Zawodnikowi nie jest łatwo się w nim odnaleźć. Trzeba te procesy wyjaśniać i umiejętnie komunikować. Wszystkie działania muszą być transparentne, a dokumenty publiczne powinny być łatwo dostępne - tłumaczył Bańka.

Dodał, że należy sukcesywnie zwiększać budżet WADA, co - dzięki jego staraniom - już udało się rozpocząć.

- Po prowadzonych przeze mnie negocjacjach budżetowych zwiększyliśmy go o osiem procent rok do roku w najbliższych latach. Ważną kwestią mojego programu jest również intensyfikacja działalności naukowej i śledczej - nadmienił szef resortu sportu.

Chwalił też polski system antydopingowy.

- Obecnie mamy w Polsce silny system antydopingowy. Rocznie pobieramy około cztery tysięcy próbek i mamy kilkadziesiąt przypadków dopingu, a więc niespełna dwa procent. W porównaniu z innymi krajami jest to średni odsetek tzw. koksiarzy. Jednocześnie jesteśmy w czołówce 14 państw świata, jeśli chodzi o liczbę pobieranych próbek - wyliczył.


Do sukcesów zaliczył również dostosowania polskiego prawa do przepisów WADA i powołanie Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), w ramach której funkcjonuje m.in. pion śledczy.

- Zostało to bardzo mocno docenione - podsumował 34-letni Bańka, były lekkoatleta, od listopada 2015 minister sportu i turystyki, a od kwietnia 2017 członek komitetu wykonawczego WADA.

W przyszłym roku (5-7 listopada) Katowice będą gospodarzem Światowej Konferencji Antydopingowej. Udział w obradach weźmie ok. 2 tys. osobistości z całego świata, zostaną m.in. wybrane nowe władze WADA, zatwierdzone będą też zmiany w kodeksie antydopingowym.

WADA powstała w listopadzie 1999 roku jako niezależna fundacja pod przewodnictwem MKOl. Dwa lata później przeniosła się ze Szwajcarii do Kanady. Jej celem jest walka z niedozwolonym wspomaganiem w sporcie, m.in. poprzez opracowywanie i ustalanie przepisów oraz procedur antydopingowych. Poza tym m.in. publikuje listę substancji zakazanych i wydaje akredytacje dla krajowych laboratoriów antydopingowych.

(mb)