Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 03.07.2015

Prekariusze mogą okazać się tykającą bombą, gdy osiągną wiek emerytalny

Na ponad 12 mln osób pracujących w Polsce około 3 mln ma umowy na czas określony albo umowy cywilnoprawne. Tymczasem nadużywanie umów zleceń jest groźne dla finansów państwa, dlatego pojawiają się propozycje zmian, przede wszystkim oskładkowania ich tak samo, jak umów o pracę. Ale nie tylko.
Posłuchaj
  • Przede wszystkim umowy cywilnoprawne powinny być oskładkowane tak samo, jak umowy o pracę i jednocześnie powinniśmy zwiększyć koszty uzyskania przychodu – wyjaśnia gość Jedynki Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Trzeba oczywiście uwzględnić interesy i pracowników i pracodawców, ale polski rynek jest rynkiem pracodawców, stad często tylko oni dyktują warunki – uważa gość PR 24 Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Ekonomiści FOR proponują zwiększenie do 8 tysięcy złotych kosztów uzyskania przychodów w skali roku – podkreśla Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku i ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Jak mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku i ekspert FOR, nadużywanie umów zleceń jest groźne dla finansów państwa. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W opinii gościa Polskiego Radia 24 Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych, czasami firmy wolą też zatrudnić kogoś na umowy cywilnoprawne, bo z umowami o pracę wiąże się zbyt dużo biurokracji. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W Europie pojawia się też pośrednie rozwiązanie, coś między umową o pracę a umową cywilnoprawną. Jest to tzw. koncepcja jednego kontraktu – wyjaśnia Piotr Lewandowski z IBS. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Trzeba koniecznie zmniejszyć ten klin podatkowy pomiędzy tym co ludzie zarabiają, a co firma musi zapłacić– komentuje Piotr Lewandowski z IBS. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Państwowa Inspekcja Pracy powinna lepiej kontrolować to, co się dzieje w wielu firmach – uważa Piotr Lewandowski z IBS. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Więcej umów śmieciowych to mniejsze wpływy do ZUS, a zatrudnieni nie nabywają wielu praw – komentuje Piotr Bujak z PKO BP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Bank Światowy szacuje, że koszt dopłat z budżetu do emerytur minimalnych dla osób pracujących dzisiaj na umowach cywilnoprawnych, które najczęściej płacą tylko minimalne składki na ZUS, w roku 2060 może wynieść nawet 1,5 proc. PKB.

Podniesienie kosztów uzyskania przychodu

Aby nasze finanse publiczne nie przeżyły wówczas szoku, Forum Obywatelskiego Rozwoju przygotowało propozycje zmian w tym zakresie, w sumie jest ich 10. Przede wszystkim umowy takie powinny być oskładkowane tak samo jak umowy o pracę, ale muszą być podjęte jednocześnie inne decyzje, aby koszty pracy znacząco nie wzrosły, bo już dzisiaj wysokie opodatkowanie osób mniej produktywnych zniechęca je do podejmowania legalnej pracy. 

– Pamiętajmy, że umowy cywilnoprawne bardzo często są pierwszym kontaktem z pracodawcą dla osób wchodzących na rynek pracy. Obecnie mamy problem, że koszty pracy są największe dla osób najmniej produktywnych, czyli gorzej wykształconych, bez doświadczenia zawodowego – wyjaśnia gość Jedynki Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Młodzi i bezrobotni z preferencjami

I takie właśnie osoby pracują na umowach zlecenia, czy czasami na umowach o dzieło. Jeżeli byśmy oskładkowali te umowy, bez żadnych innych działań, to takim osobom byłoby znacznie trudniej znaleźć pierwszą pracę, zdobyć doświadczenie zawodowe. Mielibyśmy wówczas problem ze wzrostem bezrobocia.

– Dlatego proponujemy oskładkowanie tych umów w połączeniu z bardzo istotnym podniesieniem kosztów uzyskania przychodu. To jest taka kwota, którą każda pracująca osoba może odliczyć od PIT. Proponujemy, by do wysokości 8 tys. zł zarobionych w pierwszej pracy, nie były odprowadzane podatki. Czyli zmniejszamy opodatkowanie osób mniej zarabiających, a one to najbardziej odczuwają. Ponadto proponujemy, aby osoby wchodzące na rynek pracy przez pierwszych 12 miesięcy nie płaciły składek na ZUS – dodaje Aleksander Łaszek.

Zwolnienie FOR proponuje dla dwóch grup osób. Po pierwsze dla osób wchodzących na rynek pracy, po drugie dla osób długotrwale bezrobotnych, przez 6 pierwszych miesięcy po podjęciu pracy.  – Czyli osobom, które teraz mają słaby kontakt z rynkiem pracy, dajemy lepsze warunki, żeby mogły wrócić na rynek pracy, zdobywać doświadczenie, a później będzie im łatwiej.

Ułatwienia dla pracujących, czyli płacących składki

A może jednak lepiej byłoby zwiększyć kwotę wolną od podatku, a nie tylko koszty uzyskania przychodu?

– Musimy myśleć o finansach publicznych. Na kwocie wolnej od podatku skorzystają wszystkie osoby rozliczające PIT, łącznie z osobami żyjącymi z najmu, ze świadczeń socjalnych, z osobami pobierającymi  emerytury. Takie rozwiązanie byłoby znacznie droższe. My koncentrujemy korzyści na osobach pracujących. Problemem Polski jest niska stopa zatrudnienia, więc przede wszystkim powinniśmy myśleć o tych osobach, które pracują – tłumaczy ekspert FOR.

Forum proponuje też likwidację zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu, czyli 20 proc. dla umów zleceń i 50 proc. dla umów o dzieło.

– Przy tych umowach mamy koszty uzyskania przychodu liczone jako procent od wartości kontraktu. Proponujemy prostsze rozwiązanie. Każdy pracujący ma 8 tys. zł kosztów uzyskania przychodu, co dla osób o najniższych zarobkach jest wyjątkowo korzystne. Oczywiście osoby o wyższych zarobkach trochę na tym stracą, ale głównym problemem polskiego rynku pracy jest właśnie wysokie opodatkowanie tych osób najmniej produktywnych – ocenia gość Jedynki.

Fundusze do likwidacji

Forum proponuje też rozwiązania chroniące osoby młode, bo to one najczęściej mają takie umowy śmieciowe. Sposobem ma być likwidacja składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych oraz zwolnienie z obowiązku płacenia składek emerytalnych i rentowych dla osób długotrwale bezrobotnych.

– Po pierwsze obniżamy w ten sposób koszty pracy, po drugie pracodawcy mają dwie płatności mniej do wykonania. A system staje się prostszy – uważa Aleksander Łaszek.

Firmy wolą elastyczne rozwiązania

Pracodawcy korzystają chętniej z umów cywilnoprawnych niż z umów o pracę po części ze względu na kwestie podatkowo-składkowe, ale nie tylko. Innym czynnikiem, skłaniającym firmy do zawierania umów zleceń lub na czas określony, jest większa łatwość ich rozwiązania.

– Kiedy postuluje się wzmocnienie ochrony zatrudnienia to trzeba pamiętać, że pracodawca, który nie będzie mógł zwolnić pracownika, będzie bał się zatrudniać. Dlatego proponujemy ułatwienia. Jeżeli chodzi o zwolnienia oraz uelastycznienie pracy. Umowy na czas nieokreślony mają bowiem dłuższe terminy wypowiedzeń niż umowy na czas określony. Jedna i druga umowa podlega Kodeksowi pracy, ale różnią się terminami wypowiedzenia. Chcemy, by te terminy były takie same i zależały tylko i wyłącznie od czasu pracy. Czyli nie od rodzaju umowy, ale od tego ile pracuję u danego pracodawcy, pół roku, rok czy 10 lat – podkreśla ekspert FOR.

W opinii gościa Polskiego Radia 24 Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych, czasami firmy wolą też zatrudnić kogoś na umowy cywilnoprawne, bo z umowami o pracę wiąże się zbyt dużo biurokracji. Trzeba przechowywać dokumentację pracowniczą przez 50 lat, robić plany urlopowe, szkolenia BHP itd.

System mieszany, czyli kontrakt

W Europie pojawia się też pośrednie rozwiązanie, coś między umową o pracę, a umową cywilnoprawną.

– Jest to tzw. koncepcja jednego kontraktu, polegająca na tym, że zamiast dawać osobie zatrudnianej od razu jakiś pakiet zabezpieczeń i uprawnień, umowę o pracy można by tak sformułować, że na początku pracy u danego pracodawcy mamy mało przywilejów, krótki okres wypowiedzenia, nie mamy praw do odprawy. Natomiast później, wraz z każdym miesiącem, kwartałem pracy dla danego pracodawcy przywileje rosną i np. po trzech latach – „wpadamy” w umowę o pracę – komentuje Piotr Lewandowski z IBS.

Takie rozwiązanie dawałoby pracownikom coraz więcej przywilejów, a z drugiej strony nie ograniczałoby też pracodawców chociażby wtedy, kiedy doszliby do wniosku, że jakaś osoba do tej pracy się nie nadaje.

– Jest to bardzo podobny sposób myślenia i nasze propozycje idą w tym samym kierunku. W tym wypadku czas wypowiedzenia zależy od tego, ile czasu przepracowaliśmy u danego pracodawcy. Im dłużej pracujemy, tym okres wypowiedzenia wydłuża się – ocenia Łaszek.

Złudna ochrona przedemerytalna

FOR postuluje również zniesienie zakazu zmiany warunków pracy i zakazu zwalniania pracowników zatrudnionych na czas nieokreślony, a którym pozostają nie więcej niż 4 lata do osiągnięcia uprawnień emerytalnych.

– Pamiętajmy, że ten okres ochronny jest tak naprawdę „niedźwiedzią przysługą”.  Pracodawcy wiedząc, że takiej osoby nie będą mogli zwolnić, są mało chętni, żeby ją zatrudnić. Albo jeżeli zbliża się do tego okresu ochronnego, to są bardziej skłonni zwalniać. Żeby nie ryzykować, że ktoś wejdzie w ten okres, i wtedy pracodawca już nic nie może zrobić – zauważa gość Jedynki.

I jest jeszcze jedna kwestia, mianowicie zmiany warunków umowy. Może np. taka osoba chciałaby zmniejszyć swoje obciążenie pracą, i pracować tylko 4 dni w tygodniu. Obecnie takie rozwiązanie jest utrudnione.

Cienka granica szarej strefy

Realnym zagrożeniem, wynikającym z proponowanych zmian jest niestety wzrost szarej strefy. Zwłaszcza, że już dzisiaj pracownicy często wolą od razu dostać więcej pieniędzy, niż odkładać na emeryturę, o której jeszcze nie myślą...

– Naszym celem jest, aby system był jak najprostszy i wszystko było tak samo opodatkowane i oskładkowane. Popieramy też walkę z szarą strefą. Ponieważ istnieje ryzyko dla systemu emerytalnego, że te osoby w przyszłości będą się domagały emerytur minimalnych, mimo że mało wpłaciły do systemu. Po drugie takie osoby płacą niższe podatki, lub nie płacą ich wcale. A to oznacza, że pozostali obywatele muszą płacić więcej. Dlatego działania zmierzające do ograniczenia szarej strefy są bardzo ważne – podkreśla Aleksander Łaszek.

We wrześniu ukaże się kolejny raport FOR z dalej idącymi rekomendacjami obniżenia kosztów pracy.  – Jeśli chcemy walczyć z szarą strefą, to powinniśmy obniżać koszty pracy, tak żeby ani pracodawca, ani pracownik nie miał bodźców do wchodzenia do tej szarej strefy – dodaje. Proponowane przez Forum rozwiązanie zmniejszające obciążenie tych osób najmniej produktywnych będzie właśnie zmniejszało bodźce do działalności „na szaro”.

Jedna stawka VAT, czyli źródło finansowania

Wszystkie te proponowane zmiany wiązałyby się jednak z uszczupleniem wpływów do budżetu państwa. Jak te uszczuplenia zmniejszyć?

– Najkosztowniejsze propozycje to wysokie koszty uzyskania przychodu, likwidacja składek na FP i FGŚP, to jest 18 mld zł. Do tego dochodzi zwolnienie dla osób wchodzących na rynek pracy, dla osób długotrwale bezrobotnych – to wszystko kosztuje. Proponujemy sfinansowanie tego zmianami w podatku VAT. Optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jednej stawki, w wysokości 20 proc., a do tego działania osłonowe dla najuboższych – wylicza Łaszek.

Ta propozycja ma, zdaniem eksperta, wiele zalet. Po pierwsze bardzo upraszcza system. Przedsiębiorcy mają często wiele problemów z ustaleniem stawek VAT – ten problem znika. Po drugie, lepiej jest opodatkowywać konsumpcję niż pracę. Gospodarka zależy od tego, ile pracujemy. A nie od tego, ile konsumujemy. – Dlatego nie zniechęcajmy ludzi do pracy, i opodatkowujmy konsumpcję – dodaje.

Jak zachęcać do zawierania umów o pracę

Może powinny być jednak preferencje dla firm zatrudniających na umowy o pracę, przy zawieraniu umów na zamówienia publiczne.

– Trzeba przypomnieć, że to właśnie regulacje państwa umożliwiły stosowanie umów cywilnoprawnych na tak dużą skalę. Np. przetargi, które preferują niską cenę, wymuszają również niskie koszty pracy, czyli umowy śmieciowe – uważa Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy z  Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.

Dlatego teraz państwo powinno wymagać od wykonawców np. zatrudniania na umowy o pracę. I choć sektor publiczny to nie jest większość naszej gospodarki, ale może być tym impulsem zmian. – Bo wystarczy mieć 10–20 proc. danego rynku, aby mieć na nim wpływy i wyznaczać standardy – dodaje ekspert.

Prekariusze, czyli narastający problem

Jest jeszcze jeden ważny powód, by umów zleceń było jak najmniej. Bowiem prekariusze, czyli osoby na umowach cywilnoprawnych, to tykająca bomba, która wybuchnie za kilkadziesiąt lat, kiedy osiągną oni wiek emerytalny.

– Może to się wydarzyć znacznie wcześniej. Jeżeli ktoś jest zatrudniony na umowę o dzieło, zarabia mało, to często rezygnuje z ubezpieczenia zdrowotnego. Jak długo można nie chorować? – pyta retorycznie Komuda.

To duże niebezpieczeństwo, ta rosnąca grupa osób nieubezpieczonych. A ponieważ nie płacą one składek, to budżet jest również coraz bardziej obciążany.

Najlepszy czas na zmiany

I dlatego, jak dodaje gość Polskiego Radia 24, działać trzeba na 3 poziomach. – Po pierwsze trzeba się zastanowić, jakie prawo sprawia, że te umowy są nadużywane. Ponieważ w wielu zawodach, rodzajach działalności są one potrzebne. Drugi poziom to jest kwestia narzędzi państwa, czyli infrastruktury państwowej. Chodzi o Państwową Inspekcję Pracy, o to dlaczego nie zawsze reaguje ona na nadużycia w dziedzinie umów. I dlaczego pracodawcy tak postępują, być może kary są za niskie. Trzecia kwestia to kultura. Bowiem i pracodawcy, i pracownicy godzą się z takim stanem rzeczy – ocenia Łukasz Komuda .

Ale trzeba też pamiętać, że 1/3 pracowników sama wybrała taką formę umowy. Są to wysoko opłacani specjaliści i osoby wykonujące bardzo konkretne zadania, w konkretnym czasie, którzy nie pracują w miejscu pracy swojego pracodawcy, nie mają nadzoru, czyli nie spełniają kryteriów pracowniczych.

Jednak większość jest niezadowolona z tych umów i uważa, że są one nadużyciem w stosunku do nich. A ponieważ sytuacja na rynku pracy obecnie się poprawia, to jest to dobry moment do przeprowadzenia nowych regulacji. Bezrobocie cały czas spada. I tak może być jeszcze przez 2–3 lata. Ponadto na rynku pracy pojawia się niż demograficzny, czyli mniej osób szuka pierwszej pracy.

Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Małgorzata Byrska