Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 05.01.2016

Nie tylko Chiny będą trzęsły rynkami w 2016 r.

To może być dobry rok dla złotego, może mu pomóc słabsze euro. Także warszawską giełdę czeka odbicie. Ale dolar będzie kosztować ok. 4 zł.
Posłuchaj
  • Jeżeli chodzi o polską giełdę to WIG20 ma szanse na dynamiczny rajd w pierwszym kwartale, ale potem może mieć problemy żeby kontynuować wzrosty – ocenia gość Jedynki Bartosz Sawicki, szef działu analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Sytuacja na giełdzie była na tyle poważna, że interweniował chiński bank centralny i to ogromna kwotą – wyjaśnia dr Andrzej Kurnicki, ekspert polityki monetarnej, kierownik Katedry Finansów i Bankowości Uczelni Łazarskiego. (Grażyna Raszkowska, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obserwujemy też wyjście Chin na zewnątrz, wyjście Chin w świat. Jest projekt Jedwabnego Szlaku, budowy linii kolejowych. Coraz większa jest międzynarodowa aktywność Chin – uważa Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska – Azja. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Od krachu na chińskiej giełdzie zaczął się 2016 rok. Jak mówi Kamil Maliszewski z DM mBanku, rynek chiński jest specyficzny, więc do turbulencji może tam dochodzić. Ale recesja Chinom nie grozi. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Tak poważne załamanie na chińskim rynku nie było oczekiwane. Choć pewnych perturbacji można było się spodziewać – uważa Piotr Bujak z PKO BP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Na razie wzrost zagrożenia konfliktem na Bliskim Wschodzie nie przekłada się na wzrosty cen surowców, tak jak to było w latach poprzednich – ocenia Kamil Maliszewski z DM mBanku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Chińska gospodarka już od paru lat boryka się z wieloma kłopotami, m.in. z nadmiernym zadłużeniem samorządów – podkreśla Piotr Bujak z PKO BP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Nie obawiam się nadmiernie o sytuację na rynku złotego. Raczej martwię się o nadmierny deficyt – mówi Kamil Maliszewski z DM mBanku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Spowolnienie w Chinach przede wszystkim zagraża gospodarkom surowcowym, takim np. jak Brazylia – ocenia Piotr Bujak z PKO BP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Chiński wzrost gospodarczy przestał się opierać na taniej produkcji. I w roku 2008 zaczęto inwestować w infrastrukturę – tłumaczy Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska – Azja. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Warszawska giełda straciła już w tym roku 3,5 proc., jeżeli spojrzymy na indeks WIG20, czyli indeks 20 największych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych. A olbrzymie spadki na giełdach w Szanghaju i Shenzhen dodatkowo osłabiły kondycję stołecznego parkietu.

Jak chińska gospodarka wpływa na GPW?

Również złoty się osłabił, euro kosztuje już ponad 4,30 zł. Rok rozpoczął się więc kiepsko. Czy to wszystko przez Chiny?

– Start 2016 roku przyniósł powrót wszystkich rynkowych demonów z roku 2015, i to jednego dnia, w pigułce, takie skompresowane. Mieliśmy słabe dane z Chin, przeceny na rynku surowców, słabe zachowania zachodnioeuropejskich giełd i wyprzedaż wszystkich walut gospodarek wschodzących, w tym również złotego. Jednak nie będzie to trwała tendencja. Początek roku faktycznie był fatalny, ale spodziewam się, że dalsza jego część, szczególnie dla złotego, będzie dużo lepsza. Jeżeli chodzi o polską giełdę to WIG20 ma szanse na dynamiczny rajd w pierwszym kwartale, w pierwszych miesiącach tego roku, ale potem może mieć problemy żeby kontynuować wzrosty – ocenia gość Jedynki Bartosz Sawicki, szef działu analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers.

I dodaje, że jeżeli chodzi o polską walutę, to ryzyko polityczne, które narosło nad złotym w końcówce 2015 roku, jest zbyt silne.

– Moim zdaniem nie dojdzie też do dwóch obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej IV. kadencji, i nie dojdzie też do cięcia stóp wcześniej niż w marcu, co też jest w stanie wesprzeć złotego. A na rynkach międzynarodowych bardzo słabe będzie euro – prognozuje gość Jedynki.

Euro będzie przeceniane przede wszystkim przez politykę Europejskiego Banku Centralnego, i na tym korzystać będzie złoty.

Zmienna i kapryśna chińska giełda

Poznaliśmy właśnie chiński PMI, czyli wskaźnik wyprzedzający, wynikający z ocen menedżerów o sytuacji w firmach. I ten PMI dla przemysłu wypadł bardzo kiepsko, gorzej niż się spodziewano. Natomiast 6 stycznia będą opublikowane dane dla sektora usług. Czy to też będzie mały wstrząs?

– To mało prawdopodobne. Tym bardziej, że chińskie usługi są daleko mniej znaczące dla zagranicznych inwestorów niż chiński przemysł, który jest odbiorcą większości metali przemysłowych produkowanych i wydobywanych na świecie. I stąd też ma bardzo duże przełożenie na kondycję światowego sektora przemysłowego i na koniunkturę na rynkach surowców, a PMI dla usług, nie – wyjaśnia Bartosz Sawicki.

Jednak w poniedziałek (4.01.) była olbrzymia przecena na chińskiej giełdzie. Indeks stracił 7 proc. A to jest bardzo dużo, jeśli chodzi o rynki finansowe.

– To jest maksymalny limit, który został wprowadzony w zeszłym roku, a obowiązuje od początku tego roku. Może to regulatorzy chcieli przetestować te nowe regulacje, i zobaczyć jak to w praktyce będzie wyglądać – zastanawia się Bartosz Sawicki.

Ponieważ giełda chińska, podobnie jak wiele innych dużych giełd, ma wbudowany automatyczny system wstrzymania transakcji.

– I jeżeli w jednym dniu spadki przekroczą próg 6,9 proc., to automatycznie system zostaje wstrzymany. Czyli nie ma transakcji – dodaje dr Andrzej Kurnicki, ekspert polityki monetarnej, kierownik Katedry Finansów i Bankowości Uczelni Łazarskiego.

Chodzi o uspokojenie nastrojów. Była bowiem tak zmasowana sprzedaż, że władze kontrolujące system postanowiły ochłodzić rynek. – Bowiem inwestorzy krótkoterminowi bardzo negatywnie reagują z tłumem i mają tendencję do przeszacowywania ryzyka i mają też presję do sprzedaży – tłumaczy gość Polskiego Radia 24.

Kto inwestuje w chińskie akcje?

Chińska giełda jest znana z bardzo małej płynności, dużej zmienności notowań. Jest tam bowiem duży odsetek sporych graczy, którzy są w stanie bardzo szybko zmieniać przebieg notowań.

– To nie jest tak stabilna i rozwinięta giełda, jak np. giełdy europejskie, i stąd też tak mocne zmiany. Ale te zmiany w ostatnich tygodniach nie budziły już tak dużego zainteresowania na rynkach światowych, jak było to chociażby w połowie 2015 roku. Ale na początku tego roku, kiedy nie było wielu informacji, do których inwestorzy mogliby przywiązać sporą wagę, zdołało to przyciągnąć uwagę inwestorów – zwraca uwagę gość Jedynki.

Jednak rząd chiński zachęcał również drobnych ciułaczy, a społeczeństwo to jest dość mocno sterowane, przy jednoczesnej silnej potrzebie bogacenia się, pozyskiwania dodatkowych dochodów poprzez inwestycje kapitałowe, giełdowe.

– I przez wiele lat te akcje firm chińskich były opłacalne. Natomiast teraz nastąpiła korekta ich wycen, i jeżeli nadal będą spadały, to będzie to już krach. Obecnie indywidualni inwestorzy oraz fundusze inwestycyjne chińskie i zagraniczne, nawet z krajów arabskich, ponoszą konsekwencje swoich inwestycji. Zwłaszcza, że dane z gospodarki chińskiej, w tym tzw. indeks zakupów menedżerskich za ostatnie 10 miesięcy, miesiąc do miesiąca spadał. A w październiku spadł poniżej 50 pkt, co oznacza że Chiny, przy wzroście PKB na poziomie 6 proc. mają tzw. recesję techniczną. Gospodarka zwalnia, firmy mają problemy ze zbytem, z eksportem, a sektor bankowy w Chinach cały czas ma problemy jeśli chodzi o tzw. kredyty obsługiwane, a to ok. 30 proc. całej puli – wylicza dr Andrzej Kurnicki.

Chińskie firmy konkurują także między sobą, i ta marża jest tak niska, że w wielu wypadkach praktycznie zerowa. A firmy mają zobowiązania w formie długu w sektorze bankowym lub w formie emisji obligacji. I trzeba to spłacać, a przy spadku zysku, marż, mają z tym problemy, które będą narastały.

Wiele zależy od Chin, ale nie wszystko…

Jeszcze przez 5 lat możemy mieć do czynienia z turbulencjami na chińskiej giełdzie, a 2016 to według chińskiego kalendarza rok małpy, czyli figlarny – uważa Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska – Azja.

– Obserwujemy też wyjście Chin na zewnątrz, wyjście Chin w świat. Jest projekt Jedwabnego Szlaku, budowy linii kolejowych. Coraz większa jest międzynarodowa aktywność Chin, i także w Polsce tego doświadczamy. I coraz częściej o tym się mówi, i być może jest to spowodowane tym, że źródła szybkiego wzrostu w samych Chinach się wyczerpały, albo są dysfunkcyjne, bo prowadzą do rozbudowy jakiejś infrastruktury, która już jest, albo do budowy „osiedli widm”. I to może spowodować, że Chiny będą coraz chętniej, a nawet będą zmuszone angażować się w projekty międzynarodowe – tłumaczy Radosław Pyffel.

Ten plan chiński, ogłoszony wobec Europy Środkowej, nazywany szumnie nowym planem Marshalla albo planem 6+1, ma właśnie m.in. polegać na budowie systemu szybkich kolei, który został już wybudowany w Chinach, a teraz ma się tak stać w Europie Środkowej. Pierwsza taka kolej to odcinek Belgrad - Budapeszt. Już podpisano porozumienia w tej sprawie.

– I to być może jest efektem tych procesów gospodarczych, które dzieją się w Chinach. Można to podsumować jednym zdaniem, że światowa geopolityka tak naprawdę decyduje się na parkietach giełdowych w Shenzhen i w Szanghaju. Od tego bowiem, jak będzie wyglądać gospodarka chińska – być może w największym stopniu zależy światowa geopolityka i sytuacja polityczna na świecie – komentuje prezes Centrum Studiów Polska – Azja.

... są jeszcze konflikty zbrojne i bessa surowcowa

Skoro nie wszystko w światowej gospodarce zależy od Chin, to na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę? Na greckie kłopoty?

– Grecja jest tematem zastępczym. On powraca co jakiś czas na pierwsze strony dzienników ekonomicznych, ale to nie jest poważny problem z punktu widzenia globalnej gospodarki. Natomiast wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie może stać się takim istotnym punktem, ale jest to trudne do przewidzenia. Należy się liczyć jednak z tym, że może mieć miejsce pewne zaognienie na linii chociażby Arabia Saudyjska – Iran, czego pierwsze oznaki mamy już nawet w tym roku – ocenia Bartosz Sawicki.

Z drugiej strony, jeśli chodzi o takie typowo gospodarcze i fundamentalne czynniki, to trzeba zwrócić przede wszystkim uwagę na to, czy surowcowa bessa jest już za nami, czy surowce przestaną w końcu tanieć. Wśród 50 najważniejszych surowców tylko cztery podrożały w 2015 roku, a większość z nich została przeceniona. I to nie o kilkanaście, ale o kilkadziesiąt procent.

– Więc ta bessa miała naprawdę ogromne rozmiary i wydaje się, że rok 2016 to będzie silne odreagowanie części surowców. Raczej nie złota, ale miedzi i ropy jak najbardziej – zaznacza gość Jedynki.

Czy złoty się umocni?

Natomiast jeśli chodzi o rynek walutowy, to euro znów jest drogie – 4,31 zł, dolar powyżej 4 złotych – 4,02 zł. Frank szwajcarski kosztuje 3,98 zł, a funt brytyjski prawie 5,90 zł.

– Złoty będzie zyskiwać przede wszystkim do euro. I to dobra wiadomość dla kredytobiorców zadłużonych we franku. Frank będzie moim zdaniem wśród walut zdecydowanie najsłabszy. I będzie tracić zarówno do euro, jak i do dolara. A przy umocnieniu złotego to może mieć jedynie pozytywny wpływ na wydatki związane z obsługą zadłużenia we frankach – tłumaczy Bartosz Sawicki.

Ale frankowicze już od jakiegoś czasu o tym słyszą, i nic się nie dzieje.

– To prawda, ale muszą też zdawać sobie sprawę, że umocnienie lub osłabienie waluty nie jest procesem zachodzącym zazwyczaj z dnia na dzień. Jest to związane z pewnymi długoterminowymi przepływami kapitału. I to one muszą zadziałać, żeby frank tracił na wartości. A przypomnijmy, że w Szwajcarii mamy ujemne stopy procentowe, które skutecznie zniechęcają do lokowania tam kapitału. I to powinno się w końcu przełożyć na osłabienie waluty tego kraju. A kurs franka może się obniżyć nawet do 3,65 zł – uważa gość Jedynki.

Warto już kupować euro na wakacje?

W opinii szefa działu analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers, jeśli ktoś planuje wakacje za granicą, to powinien zaczekać.

– Złoty najmocniejszy do euro będzie pod koniec tego roku, a kurs wyniesie ok. 4,10 zł, czyli będziemy płacić za jedno euro ok. 20 gr mniej niż obecnie. Natomiast są złe wiadomości dla fanów zakupów w amerykańskich sklepach internetowych. Ponieważ musimy przyzwyczaić się do tego, że dolar będzie kosztować ok. 4 zł, przez dłuższy czas, a właściwie przez cały 2016 rok – podkreśla Bartosz Sawicki.

Jakie mogą być zmiany stóp procentowych?

Wielu analityków po wypowiedziach polityków PiS zmieniło swoje prognozy i oczekuje, że stopy procentowe spadną nawet o 0,5 pkt proc. do rekordowego poziomu 1 proc.

– Wydaje się, że ciężko będzie zebrać w RPP consensus do tego, żeby obniżyć stopy procentowe aż o 50 pkt bazowych. Dużo bardziej prawdopodobne jest jednorazowe korekcyjne obcięcie stóp, w pierwszym kwartale, o 25 pkt bazowych. Później na to, żeby dalej luzować politykę pieniężną, nie pozwoli odbijająca się dynamika inflacji. W tym roku pożegnamy się z deflacją. Będzie to całkiem szybkie i pod koniec tego roku już dawno zapomnimy o tym, że ceny w Polsce przez długi okres spadały – prognozuje sytuację na rynkach finansowych Bartosz Sawicki.

Ale jednak jeszcze w grudniu ceny nadal spadały…

Krzysztof Rzyman, Grażyna Raszkowska, Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska