Logo Polskiego Radia
PolskieRadio 24
Michał Dydliński 21.12.2018

Nowa strategia rozwoju regionów. Zyskają słabiej rozwinięte części kraju

Nowa stategia rozwoju regionalnego niesie spore zmiany. Nie będzie już tak silnego wspierania największych miast jak dotychczas. Skorzystać ma prowincja. Co ma ten temat sądzą eksperci? Co jest najważniejsze w rozwoju polskich regionów i na co powinien zostać położony nacisk? 
Posłuchaj
  • Ekonomista Marek Zuber podkreśla, że potrzebny jest rozsądny kompromis między dotychczasowym modelem rozwojowym, a "zbyt ostrymi" propozycjami rządu (Sylwia Zadrożna/Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Samorządy muszą przemyśleć swoją pozycję ustrojową, zastanowić się, czy mają pomysł na swoją okolicę. Jeśli pomysłu nie ma, to być może lepiej jest pozwolić, by dane miejsce "obumarło", a środki przekazać na regiony, które taki pomysł mają - mówi dr Tomasz Kaczor z Instytutu Prevision (Justyna Golonko/Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Konsultacje strategii potrwają do 20 stycznia. Chcemy, żeby w drugiej połowie roku dokument został przyjęty - mówi minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński/ Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza/
  • Obecnie nie są znane mechanizmy finansowania strategii - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich/ Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza/
  • Wsparcie gorzej rozwiniętych obszarów - zdaniem Marka Wójcika - powinno się odbywać m.in. poprzez dobrą komunikację publiczną z większymi ośrodkami i mądre planowanie dostępu do pewnych usług/Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza/
  • Kluczowa w tym dokumencie jest zmiana paradygmatu rozwoju. Do tej pory był on oparty na dużych obszarach miejskich. Teraz koncentracja ma być na miejscach, gdzie są jakieś problemy rozwojowe - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich/Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza/
  • Wątpliwości budzi też planowane ograniczenie roli samorządów - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich/ Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza/
Czytaj także

Poprawa współpracy między rządem a samorządem, a przede wszystkim - odejście od silnego wspierania dużych miast i wzmocnienie pomocy dla Polski prowincjonalnej - to jedne z głównych propozycji do nowej Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego. Dokument ma zostać przyjęty w przyszłym roku, na razie trwają konsultacje w tej sprawie. Eksperci mówią, że jest to radykalna, ale ciekawa zmiana, choć z drugiej strony pojawiają się też wątpliwości.

Minister Jerzy Kwieciński mówił, że Krajowa Strategia Rozwoju Regionalnego jest "Biblią" rozwoju regionalnego w naszym kraju. Zadeklarował, że zależy mu, by nowa strategia poprawiła współpracę między rządem a samorządem, dotyczącą m.in. lokowania inwestycji, a także przyczyniła się do lepszego wykorzystywania potencjału danych regionów.

Na razie trwają konsultacje w tej sprawie. Jerzy Kwieciński ma nadzieję, że dokument zostanie przyjęty w drugiej połowie przyszłego roku.

KSRR - finansowy "kręgosłup" kraju

Zanim rozbierzemy na czynniki pierwsze rządowe propozycje do nowej strategii warto ustalić, czym ona tak naprawdę jest.

Dr Tomasz Kaczor, ekonomista z Instytutu Prevision wyjaśniał w Polskim Radiu 24, że Krajowa Strategia Rozwoju Regionalnego jest tworzona przez państwo co kilka lat i jest ściśle związana z cyklem wydawania pieniędzy unijnych, bo ustanawia ona ramy współpracy między rządem, samorządem i innymi instytucjami.

Na podstawie tego dokumentu powstają później programy, dotyczące wydatkowania środków z Unii Europejskiej.

Jaki model rozwoju dla Polski?

Rządowe propozycje do nowej strategii przynoszą spore zmiany w podejściu do rozwoju regionalnego w ogóle - Polska ma odejść od modelu dyfuzyjnego, silnego wspierania największych miast, a bardziej postawić na prowincję. Zapytaliśmy ekspertów o to, co myślą o rządowych propozycjach i jaka, ich zdaniem, właściwie powinna być nowa strategia.

O tym, że coś z dotychczasowym modelem rozwoju jest nie tak - ocenil Marek Zuber - może świadczyć choćby odpływ ludności z Zakopanego, które przecież nie dość że jest popularne wśród turystów, to jeszcze leży w malowniczej scenerii.

Wskazywał, że przez wiele lat panowało u nas dokładnie odwrotne podejście, niż to co teraz proponują władze - by wspierać wielkie miasta, a "reszta sobie jakoś poradzi" w blasku dużych ośrodków.

- Ten model nie do końca się sprawdza, i teraz zmieniamy to podejście, chcąc wzmocnić te mniejsze miejscowości - podkreślił ekonomista na antenie radiowej Jedynki.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich mówił, że faktycznie - zmiana filozofii jest drastyczna, i być może zmiana mogłaby być nieco łagodniejsza.

- Wstępnie oceniono, że takich miejsc 46, głównie w Polsce wschodniej i południowo-wschodniej, plus 122 miasta. To wsparcie ma być kierowane do tych obszarów problemowych, do tych miast, a gdzieś w tle mówi się: ci duzi dadzą sobie radę. To ogromna zmiana - powiedział Marek Wójcik i dodał, że kwestią do dyskusji jest, czy tak radykalna zmiana jest uzasadniona i czy być może należałoby to zrobić, jak to ujął, "bardziej delikatnie".

Wsparcie gorzej rozwiniętych obszarów - zdaniem Marka Wójcika - powinno się odbywać m.in. poprzez dobrą komunikację publiczną z większymi ośrodkami i mądre planowanie dostępu do pewnych usług. Dlatego, w jego ocenie, potrzebne jest określenie puli usług, które muszą być gwarantowane na danym obszarze - chodzi tu na przykład o podstawowy szpital. Jego zdaniem potrzebna jest także decentralizacja niektórych usług, bo, jak ostrzegł, odbudowa potencjału będzie o wiele droższa niż uratowanie tego, co jest w miejscach znajdujących się obecnie "daleko od szosy".

Z kolei Marek Zuber ma nadzieję, że rządowy plan się powiedzie i uda się nieco ożywić rozwój biedniejszych części kraju. Zastrzegł przy tym, że dobrze napisana strategia to jedno, ale potrzebne są też dalsze działania rządu. Jego zdaniem władze centralne, aby przyspieszyć rozwój uboższych regionów, powinny skupić się także na rozbudowie infrastruktury drogowej oraz na intensywniejszych próbach ściągania do Polski zagranicznych inwestorów, którzy mogliby lokować swoje pieniądze właśnie na polskiej prowincji. Duże zadanie - mówił ekonomista - stoi także przed samorządami, które muszą znaleźć "pomysł na siebie".

Według dr. Tomasza Kaczora zmiana filozofii w strategii jest istotna, ale czy przyniesie efekt - na ocenę tego trzeba będzie poczekać. Ekspert zwrócił przy tym uwagę, że nowe propozycje mają schodzić "niżej" w hierarchii władzy i docierać do tych gmin, które do tej pory były nieco zaniedbane.

Potrzeba refleksji

Nie wszystko jednak da się zapisać w jednym dokumencie. Dr Tomasz Kaczor wskazywał, że muszą się zmienić zapisy w strategii, ale proces przyjmowania nowego dokumentu powinien być dla rządu przyczynkiem do zastanowienia się nad pewnymi zastanymi tendencjami w polskim rozwoju regionalnym. Jak mówił, wymagana jest "trzeźwiejsza ocena rzeczywistości", bo w Polsce są tendencje do wspierania różnych miejsc, bo "coś tam kiedyś było".

- Potrzebujemy trzeźwiejszej oceny, czy to miejsce ma przyszłość, czy my musimy mu tę przyszłość wymyślać, bo jeśli ta miejscowość nie ma na to pomysłu, to może trzeba pozwolić, by to trochę obumarło. To trudna decyzja, natomiast te regiony, które mają pomysł, potrzebują przede wszystkich środków, które pozwolą im być lepszymi miejscami do życia - zaznaczył ekspert.

Według dr. Tomasza Kaczora sporo do myślenia mają też samorządy, które powinny wyciągnąć wnioski z obecnej sytuacji, gdy część z nich ma problem z wydawaniem środków unijnych. To natomiast - zdaniem gościa Polskiego Radia 24 - świadczy właśnie o tym, że lokalne władze nie zawsze mają pomysł na swoją okolicę.

- Potrzebny jest taki system pomagający odnaleźć dobre i słabe strony regionom, żeby odkryć ich potencjał, żeby znaleźć odwagę, by pomóc ludziom, a niekoniecznie temu miejscu, bo to do ludzi kierujemy politykę - powiedział ekonomista.

Ogóły znamy, ale szczegóły budzą wątpliwości

Jak to w życiu, nieraz coś, co na pierwszy rzut oka jako całość wygląda nieźle, po dokładniejszym obejrzeniu już takie niezłe nie jest. Tak też jest z nową strategią, której wszystkich założeń nie znamy. Eksperci zwracają uwagę m.in. na to, że rządowe propozycje znacznie ograniczają rolę samorządów w kwestiach wydatkowania pieniędzy.

Marek Wójcik powiedział, że dotychczas o rozdzielaniu środków europejskich decydowały de facto sejmiki województw, a teraz mówi się o tym, że te środki będą rozdzielane przez rząd. Jego zdaniem takie rozwiązanie budzi wątpliwości powinno to być jednak bardziej zbalansowane.

- Wydaje się, że trzeba szukać jakiegoś rozsądnego kompromisu między samorządem wojewódzkim, który jest gospodarzem na swoim terenie, a rządem - podkreślił Marek Wójcik.

W podobnym tonie wypowiedział się Marek Zuber, którego zdaniem obecnie proponowane rozwiązania są zbyt ostre i za bardzo ograniczają kompetencje samorządu. Zaznaczył przy tym, że zmiany w tej kwestii są potrzebne, bo dotychczasowa praktyka pokazuje, że niektóre inwestycje realizowane przez samorządy, jak np. aquaparki i lotniska, po prostu były nietrafione i nie miały wiele wspólnego z rachunkiem ekonomicznym. W jego ocenie mniejsze inwestycje powinny pozostać pod kontrolą samorządów, ale w tych dużych, mających znaczenie ogólnokrajowe, rząd powinien odgrywać większą rolę, ale nie na zasadzie, że będzie o tym decydował jeden podmiot.

- Powinien być to element kompromisu i mam nadzieję, że najbliższe miesiące przyniosą jeszcze dyskusję na ten temat - podsumował gość Jedynki.

Jedni - podwójnie wygrani, inni - na straconej pozycji?

Ale pytań o kwestie finansowe jest więcej. Marek Wójcik zwrócił też uwagę, że na chwilę obecną nie są znane mechanizmy finansowania strategii.

- Nie wiadomo, jaka będzie pula pieniędzy, czy ona będzie oparta o środki europejskie, czy tak jak to się proponuje, że będzie ona uzupełniania środkami krajowymi - wskazywał. Zwrócił przy tym uwagę, że w strategii dla niektórych obszarów proponuje się podwójne źródło finansowania (tak jest na przykład w Polsce wschodniej), a innym nie przypisuje się żadnego.

- W związku z tym te samorządy, które mają szczęście leżeć na tych obszarach i jeszcze w Polsce wschodniej, będą mogli korzystać z dwóch źródeł, a inne - teoretycznie - z żadnego. To jest na pewno temat do dalszej rozmowy - powiedział.

Ile z własnej kieszeni, ile z Brukseli?

Realizacja wszystkich celów strategii będzie wymagać zaangażowania ponad 100 miliardów złotych do 2020 roku, a jeszcze więcej w kolejnych latach. Tu pojawia się kwestia środków unijnych, które prawdopodobnie ostatni raz trafiają do nas w takiej ilości. Dlatego - jak mówił Marek Zuber - samorządy nie powinny się zbytnio zadłużać, żeby w razie potrzeby mieć środki na inwestycje z własnej kieszeni. Z drugiej strony, jego zdaniem, potrzebne są dalsze działania rządu, który odciąży lokalne władze np. w kwestii rozwoju infrastruktury.

Jak będą wyglądały ostateczne propozycje władz? Dowiemy się zapewne w pierwszych miesiącach nowego roku, bo konsultacje ws. dotychczasowego projektu skończą się 20 stycznia. Pozostaje mieć nadzieję, że rozsądny kompromis, o którym mówili eksperci, zostanie wypracowany.

Naczelna Redakcja Gospodarcza, Karolina Mózgowiec, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Michał Dydliński, kw

Logo NBP